Relacje partie – suweren.

klamstwoOgłoszono listy kandydatów. Jest 300 kandydatów na 43 miejsca w Radzie Miasta Krakowa. Jak już pisałam wcześniej w tekście http://jantosmalgorzata.blox.pl/2018/08/Czego-uczy-nas-suweren.html  listy są układane według  mechanizmów reakcji suwerena. Argumentów nie będę tutaj powtarzała. Teraz więc zaczyna się wspólna gra. Suweren (nie ten biorący udział i zaangażowany), ale taki suweren uliczny, który mało się interesuje, ale jest na tyle obywatelski, że pójdzie i zagłosuje. Wie, że polityka to świństwo, ale wie także, że miastem musi ostatecznie ktoś zarządzać. Zostawmy więc suwerena i bądźmy mu wdzięczni za to, że pójdzie.

Popatrzmy, w tym kontekście na drugą stronę: układacze list, znają zachowanie suwerena. Wiedzą, że trzeba listy ułożyć tak, żeby weszli ci, którzy wejść powinni. Reszta, jeśli taka zostanie – niech walczy. Obserwuję to od lat i wiem, że zawsze są jakieś niespodzianki. Z listy mogą wejść w danym okręgu 3 niekiedy 4 osoby. Suweren jest niekiedy nieprzewidywalny. Przyznaję. Zmobilizuje się w jakieś grupie i nagle wskakuje ktoś, kto brał udział w Tańcu z Gwiazdami i bum, coś się miesza na listach(oczywiście „Taniec z Gwiazdami” jest symbolem, metaforą, chociaż mnie dotknął ów Taniec kiedyś tam osobiście ;).

Najbardziej mnie denerwują układy z układaczami. Wciąż w moim myśleniu istnieje teza, że jeśli podejmuję się jakiegoś obowiązku – to powinnam pracować. A to jest, Szanowni Państwo, myślenie dość daleko odbiegające od rzeczywistości. Powtarzam: najważniejsze jest mieć dobre układy partyjne z układaczami. I tak sobie patrzę i co widzę: pan/pani  obecna/y radna/y.  Na radzie widywaliśmy ich dość rzadko (zwłaszcza po godzinie 20.00 to już w ogóle), aktywność prawie żadna, zaangażowanie zerowe, a tutaj masz: patrzę i widzę „miejsce biorące”, czyli wysokie (patrz: „Czego uczy nas suweren”). I to, zapewniam, wpływa dość demotywująco na wszystkich.  I mnie się to nie podoba.

Są jeszcze i inne sytuacje: układacze  chętnie by kogoś z listy wywalili, dbając o swoich protegowanych, ale jakoś nie wypada: bo media się doczepią, etc. Zawsze jednak można to wytłumaczyć: że protegujemy nowych, bo starzy zużyci, etc.

A mnie się marzy taka sytuacja w społeczeństwie obywatelskim, że świadomy wyborca będzie miał listę ułożoną alfabetycznie (i gdzie kandydaci nie będą za każdymi wyborami zmieniali nazwisk, aby być wyżej na liście) i będzie wiedział, na kogo powinien zagłosować i to zrobi – wyszukując na liście.

I wydaje mi się, że już przyszłe wybory będą oparte na autentycznych działaczach społecznych, a listy partyjne będą odsunięte. Oczywiście moje marzenia są związane z zaangażowaniem wyborców, a teraz, jak widzę,  ludzi coraz mniej interesuje partycypacja w życiu społecznym.

Tak mi się marzy. Ale jak to było: „I Have a Dream”. I niekiedy sny się realizują J

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *