Obowiązkiem lekarza jest chronić pacjenta. Casus Joanna.

I znów przez Polskę przepłynęła gorącą falą dyskusja, która powstała w Krakowie. W szpitalu na SOR im.G.Narutowicza pojawiła się  pacjentka  po zażyciu tabletki poronnej.

Jest parę aspektów niniejszej sprawy: reakcja lekarki, do której zwróciła się pacjentka, reakcja lekarzy, którzy pozwolili, już w szpitalu, aby przejęła pacjentkę policja, a i także oświadczenia szefa policji wobec zaistniałej sytuacji.  Przejrzałam mnóstwo interpretacji tego, co się stało.

Jestem  bioetyczką, odbyłam, w moim życiu zawodowym, setki rozmów ze studentami medycyny i lekarzami omawiając ich podstawowe obowiązki w różnych trudnych sytuacjach. W tej, której poświęcę wypowiedź zostały zaniedbane podstawowe zasady bioetyczne.

Trzy miesiące temu pacjentka Joanna przyjęła tabletkę poronną. Kobieta zadzwoniła do lekarki, która następnie zadzwoniła na numer 112. W mieszkaniu kobiety zjawili się ratownicy medyczni i policja. Kobieta została przewieziona na szpitalny oddział ratunkowy. Z relacji Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie wynikało, że lekarka zadzwoniła na numer 112 i zgłosiła, iż jego pacjentka „dokonała aborcji” i „chce odebrać sobie życie”. Dyspozytor w tej sytuacji skierował do miejsca zamieszkania kobiety policję i pogotowie – wyjaśniał podkom. Piotr Szpiech z zespołu prasowego komendy miejskiej w Krakowie. W komunikacie Komendy Głównej Policji (KGP) dotyczącym tego samego zdarzenia nie ma natomiast słowa o „dokonaniu aborcji” ani o „medykamentach wywołujących poronienie”, o których wspominała komenda wojewódzka. KGP zaznacza, że interwencja to efekt zawiadomienia służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej kobiety i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia. Według tego sprawozdania policja musiała zabezpieczyć telefon komórkowy oraz laptop, z których dokonano transakcje, aby pozyskać informacje na temat osoby, rozprowadzającej produkty, mogące zagrażać życiu lub zdrowiu innych osób.

Komentarz Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, w którym podano szczegóły dotyczące interwencji, w tym o stanie zdrowia kobiety w środę po południu zniknął. A dlaczego zniknął? Ano dlatego, że Informacja o leczeniu to dane wrażliwe i przekazanie ich przez policję do wiadomości publicznej narusza przepisy o ochronie danych osobowych, zarówno gdy chodzi o przepisy ustawy o ochronie danych osobowych przetwarzanych w związku z zapobieganiem i zwalczaniem przestępczości oraz RODO, bo w rachubę wchodzi tu zarówno nieuprawnione ujawnienie danych z postępowania, jak i kolportaż informacji w ramach działalności informacyjnej. Komunikat komendy wojewódzkiej zastąpiono innym, w który napisano, że odebranie pacjentce laptopa i telefonu przez policję zrobiono dlatego, że  istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła. Kobieta miała używać laptopa i telefonu do finalizowania transakcji zakupu tych środków.

Wracając do reakcji lekarki, do której zwróciła się jej pacjentka. Lekarz, tak jak i psychologia  obowiązuje tajemnica zawodowa, z której zwolnić go może jedynie sąd lub uzasadnione podejrzenie, że pacjent zagraża życiu i zdrowiu swojemu lub innych osób. W sytuacji gdy lekarz, psycholog/psychoterapeuta uzna, że groźba samobójstwa jest realna i poważna, może powiadomić bliskie osoby, rodzinę pacjenta lub służby pomocowe, np. wezwać karetkę, co może zakończyć się hospitalizacją.

Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia zaznaczyli , że lekarka, która zadzwoniła na policję, nie przekazała informacji dotyczącej aborcji czy też przyjęcia środka wczesnoporonnego, ale zagrożenia życia pacjentki. A jak to jest prawnie? Lekarz, którzy podejrzewa próbę samobójczą ma obowiązek powiadomić odpowiednie służby, by ratować zagrożone życie. JEDNAK nie każda sytuacja, w której pacjent zgłasza myśli samobójcze, jest podstawą do wezwania policji. Istotną sprawą jest tutaj przede wszystkim sprawa aborcji, chociaż póki co, co trzeba podkreślić: kobieta, która wywołuje u siebie poronienie nie popełnia przestępstwa, o czym mówi art. 157 a ust. 3. kodeksu karnego.

Pacjentka trafiła na SOR, a więc podstawowym  obowiązkiem  było zbadać źródło krwawienia, zapewnić pomoc, podjąć decyzję dotyczącą tego, czy konieczna jest hospitalizacja, czy też wystarczy leczenie ambulatoryjne . Skąd wzięła się w gabinecie policja? Artykuł 20  ustawy o prawach pacjenta i  stanowi, że pacjent w czasie udzielania mu świadczeń zdrowotnych ma prawo do poszanowania intymności i godności. Nawet w więzieniach, przy badaniach lekarskich nieobecni są strażnicy więzienni. Na szczególną uwagę zasługuje regulacja art. 115 § 7a, 7b i 8 k.k.w . Wyrokiem z dnia 26 lutego 2014 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że dawny art. 115 § 7 k.k.w., zgodnie z którym udzielanie świadczeń zdrowotnych osobie odbywającej karę w zakładzie karnym typu zamkniętego domyślnie wiązało się z obecnością funkcjonariusza (niezależnie od obiektywnej, indywidualnie rozpatrywanej potrzeby tej obecności), jest niekonstytucyjny (sic!!). W obecnym stanie prawnym obecność taka jest możliwa wyłącznie w odniesieniu do określonej grupy skazanych.

W sytuacji pacjentki Joanny nastąpiło rażące pogwałcenie praw człowieka. Opinia adwokatki Patrycja Dyluś-Borcz: „Wszystkie czynności i działania funkcjonariuszy policji powinny mieć oparcie w obowiązujących przepisach prawa, jak też mieścić się w granicach prawa. Niedopuszczalne jest nadużywanie uprawnień przez funkcjonariuszy policji. Co szczególnie ważne w kontekście zaistniałej „interwencji”, zgodnie z art. 14 ust. 3 ustawy o Policji, policjanci w toku wykonywania czynności służbowych mają obowiązek respektowania godności ludzkiej oraz przestrzegania i ochrony praw człowieka. Ponadto, art. 15 ust. 6 ustawy stanowi, że czynności funkcjonariuszy policji w zakresie ich zadań powinny być wykonywane w sposób możliwie najmniej naruszający dobra osobiste osoby, wobec której zostają podjęte.

Naczelna Rada Lekarska poinformowała, że wobec ujawnionej sytuacji samorząd prowadzi postępowanie wyjaśniające. Poczekamy na wyniki owego postępowania.

Zarządzanie to nieustanna utrata popularności.

I wracam do pisania bloga, który się mocno zestarzał, wyparty przez instagramy, podcasty, wywiady nagrywane komórką, wypowiedzi . Jaką popularność można zdobyć? Ano można, patrząc na aktywność Influencerów i Influencerek. Sprowokowała mnie, czy też raczej pobudziła do reanimacji bloga – sprawa paląca i piekielnie trudna w Krakowie: tramwaju na Mistrzejowice i rzezi drzew.

Ta więc mam absolutną potrzebę wypowiedzenia się na niniejszy temat. Nie, nie usprawiedliwiania, bo gdyby tak było – to byłby wyrażony brak zaufania do własnych analiz i przemyśleń.

Przypominam, po raz kolejny, że ustawa dotycząca jednostek samorządu terytorialnego zmarginalizowała Rady. Piszę o tym, ponieważ niewielu wie. Pieniądz są przy organie wykonawczym, który Radzie podsuwa gotowy budżet, przygotowuje poprawki etc.  Organ „stanowiący” (tak właśnie, w cudzysłowie) służy organowi wykonawczemu (urząd: wójt, burmistrz, prezydent) : jeśli projekt wychodzi – wstęgę idzie przecinać prezydent, wójt , burmistrz, jeśli coś nie wyjdzie: winni są radni. Radni mogą naprawdę niewiele. W bieżącym budżecie wydarłam, po wielkich trudach, wsparcie dla trzech teatrów. Tyle. Budżet to ponad 8 miliardów. Jakakolwiek moja interpelacja uzyskuje odpowiedź, że wszystko jest w absolutnym porządku, pod kontrolom i czego ja się czepiam. Warto sprawdzić: moje interpelacje i odpowiedzi.  Tak jest i piszę o tym od lat.

Przy jakiejkolwiek inwestycji, jeśli podsunie ją Radzie urząd, radni decydują lub raczej „decydują” poprzez głosowanie. I tutaj głos popierający wynika z liczb: „za” więcej, niż „przeciw”, więc się zaczyna.

Nie mamy wglądu , jako cała Rada, w projektowanie, nie zarządzamy firmami wykonującymi zadanie, projekt udostępniany jest w fazie zatwierdzenia. To należy do organu wykonawczego, który także zobowiązany jest do przeprowadzenia konsultacji i przedstawienia ich efektów – Radzie. Zresztą projektowanie dokonywane jest przez specjalistów – tak więc my, jako Rada, możemy się dopytywać, poprosić o przesłanie projektów, o uzasadnienie wyboru. W wielu przypadkach urząd ma prawo zasłaniać się tajemnicami dotyczącymi przeprowadzanych przetargów. Zresztą, jak to funkcjonuje w prawie (absolutnie absurdalnie)  pokazuje nam Spółka Kraków 5020. Do jej założenia konieczna była decyzja Rady, ale Rada nie może jej zlikwidować.

Wracając do Mistrzejowic. Tramwaj był wyczekiwany i obiecany. Zatwierdziliśmy inwestycję, a nie konkretny projekt przekazany całej radzie. Na decyzję Zarządu Dróg Miasta Krakowa o wyborze najkorzystniejszej oferty w postępowaniu dotyczącym budowy linii tramwajowej do Mistrzejowic nie wpłynęły odwołania. Oznacza to, że to z konsorcjum firm PPP Solutions Polska i Gulermak podpisana zostanie umowa o wartości 1,1 mld zł.

Reklama

Kwota ok. 1,1 mld zł obejmuje zapewnienie finansowania, zaprojektowanie linii do Mistrzejowic, pozyskanie niezbędnych pozwoleń (2022 r.), budowę (od 2022 r. do 2024 r.) oraz jej utrzymanie przez okres 20 lat (od 2024 r. do 2044 r.). Po tym czasie cała infrastruktura tramwajowa w dobrym stanie technicznym przejdzie na własność gminy.

W ramach inwestycji wybudowany zostanie nowy 4,5-kilometrowy odcinek linii tramwajowej od skrzyżowania z ul. Meissnera do Mistrzejowic. Torowisko ma przebiegać od skrzyżowania ul. Jana Pawła II z Lema i Meissnera w ciągu Meissnera, Młyńskiej, Lublańskiej, Dobrego Pastrzerza, Krzesławickiej, Bohomolca, ks. Kazimierza Jancarza do istniejącej pętli Mistrzejowice. Na trasie przewidziano budowę 940-metrowego tunelu pod rondem Polsad wraz z podziemnym przystankiem. Dodatkowo w trakcie przebudowy skrzyżowania Mogilska, Lema, al. Jana Pawła II, Meissnera pojawią się niezbędne elementy infrastruktury tramwajowej pod planowaną w przyszłości linię wzdłuż Lema.

Miasto zabezpieczyło już środki na spłatę zobowiązania, które zacznie obowiązywać od momentu oddania nowej linii tramwajowej do eksploatacji, a zakończy się po 240 miesiącach. W planach ma również zgłoszenie projektu do programów z nowej perspektywy UE na lata 2021-2027celem dofinansowania.

Projekt dotyczący budowy nowej linii tramwajowej został wybrany jako jeden z kilku (z różnych branż) projektów pilotażowych przez rząd. – W oparciu o nasze doświadczenia będą powstawały wytyczne dla innych miast, odnośnie tego jak pozyskiwać finansowanie w modelu PPP na inwestycje infrastrukturalne. Projekt, który realizujemy jest największym tego typu w Europie w modelu PPP  – powiedział  dyrektor Hanczakowski. W finansowanie inwestycji chce zaangażować się Europejski Bank Inwestycyjny (EBI). Po analizie przygotowanego przez miasto projektu rada dyrektorów wydała zgodę na udzielenie kredytu temu przedsiębiorstwu, któremu przypadnie realizacja. Przeprowadzone analizy wskazały jednoznacznie na przewagę wariantu PPP nad tradycyjnym modelem realizacji tego przedsięwzięcia. Wymierne korzyści w wysokości 174,7 mln zł, wynikają z przeniesienia zdecydowanej większości ryzyk na partnera prywatnego oraz zapewniają dodatkowe korzyści jakościowe.
Firma Gulermak jest już dobrze znana w Polsce. Zrealizowała bądź realizuje pięć odcinków II linii metra w Warszawie, z czego dwa służą już pasażerom. Inwestycja o wartości 1,92 miliarda złotych będzie realizowana w ramach PPP. Europejski Bank Inwestycyjny podpisał umowę dotyczącą finansowania w kwocie 180 mln zł budowy nowej linii tramwajowej do krakowskich Mistrzejowic, która jest realizowana w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Inwestycja ma zostać oddana do użytku pod koniec 2024 r. Tyle się dowiedzieliśmy.

Nie przekazano nam potrzeby wycinki drzew (i ilości drzew skazanych na wycinkę). Nie wnikaliśmy w metodę opracowanego projektu, ani jego poszczególnych etapów. Zresztą większość Rady, jak śmiem twierdzić nie posiada takich kompetencji.

Odbyły się konsultacje, a po nich pojawiły się …protesty mieszkańców. Zresztą, proszę wybaczyć, jak wszędzie, przy każdej inwestycji. Nie pomne tutaj czterokrotnych prób zajęcia miejsca na grzebowisko dla zwierząt, bo przecież to pikuś, przy innych protestach wszędzie.

Być może takiej rzezi drzew nie musiano robić. Nie wiem, nie jestem specjalistką od tego typu inwestycji. Wiem jednak, co podkreślam wszędzie, że systemy PPP są przyszłością samorządów, tak jak jest na całym świecie. Niniejszy projekt, budowa linii tramwajowej do Mistrzejowic to największy w Polsce projekt realizowany w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego.  Potrzebna jest korekta projektu, co nie znaczy, że trzeba wywalić w powietrze cały projekt PPP.

Na protestach pojawili się kandydaci do Sejmu, w tym Aleksander Miszalski, Jan Śpiewak i inni. Podgrzewanie protestu, gorące przemówienia, podsycanie zgiełku zamiast dialogu – no cóż zbliżają się wybory i to szybkim krokiem.

Ja wierzę w dialog i w PPP. Mieszkańcy w Mistrzejowicach czekają na tramwaj, mieszkańcy ulicy Młyńskiej nie chcą tramwaju, ale chcą drzewa. Trzeba być odważnym, żeby powiedzieć coś, co nie jest popularne, ale co wynika z racjonalności zarządzania.

W poniedziałek rano kilkoro mieszkańców bezskutecznie próbowało zatrzymać wycinkę. Zerwali ogrodzenia wokół maszyn i koparek ekipy prowadzącej wycinkę i budowę. Jedna osoba przywiązała się łańcuchem do koparki, inna weszła na drzewo. Kierownik budowy zgłosił sprawę policji.

Politycy pasą się na konflikcie. Rozwiązanie się nie zbliża, ale oddala.

Projekt przedstawiony Radzie kolegi radnego miała na celu wstrzymanie inwestycji do czasu spełnienia postulatów mieszkańców sprzeciwiających się wycince drzew i domagających się zmian w projekcie inwestycji. Radny chciał, aby urzędnicy nie mogli wydać prawie 2,3 mln zł na budowę linii tramwajowej do Mistrzejowic w tym oraz w następnym roku.  Ostatecznie radni nie zgodzili się na wykreślenie z wieloletniej prognozy finansowej budowy linii tramwajowej do Mistrzejowic.

Tyle.

PS wspierałam bardzo intensywnie mieszkańców przy projekcie innej drogi do Małopolskiego Centrum Nauki Cogiteon, ponieważ pomysł Urzędu jest ABSURDALNY (!!) i niestety: przegraliśmy głosowanie. Głosuję odpowiedzialnie.