Normalność i nuda

W jednej z gazet czytam sobie forum dyskusyjne na ten czy inny temat. I cóż widzę: na temat wczorajszych harców radnych 9 wpisów, mało zresztą ciekawych, ale za to inne tematy zdają się interesować ludzi bardziej.

Jak widać już mało kogo bawią lokalne quasi-polityczne zabawy. Niekiedy wydaje nam się, że jesteśmy bohaterami wielkich bitew a to są zaledwie małe szturchańce, których nikt nie zauważył. Szkoda tylko miasta.

I zaczyna się

Wczorajsza rada miasta pokazała, że zaczyna się trudny a i mało ciekawy okres pracy rady. Po pierwsze wydarzeniem wzbudzjącym emocje kolegów było wypowidzenie się na temat absolutorium. Czym jest ansolutorium:  to „określona w prawie przysługująca określonym przedstawicielskim organom i uruchamiana zazwyczaj corocznie, kompetencja do oceny, czy prowadzona przez ich organy wykonawcze działalność finansowa zgodna jest z prawem i założonym planem, który najczęściej nazywa się budżetem”, inna definicja mówi, że jest to akt organu uchwalającego budżet potwierdzający, że organ wykonawczy (prezydent) wykonał budżet samorządu terytorialnego zgodnie  z prawem”.

Wzmocnienie organu wykonawczego miasta – prezydenta, przede wszystkim poprzez jego wyłonienie w powszechnych i bezpośrednich wyborach, a co za tym idzie osłabienie pozycji rady w stosunku prezydenta (niemożność odwołania go przez radę) powoduje, że instytucja absolutorium, której szczytnym celem jest „rozgrzeszenie” prezydenta z wykonania budżetu bywa najbardziej  medialną okazją do walki politycznej. Tak więc prezydent jakiegokolwiek miasta mający określony układ polityczny w radzie, niezależnie od tego, jak dobrze wykona budżet i tak nie może liczyć na głosy „za”  (co najwyżej na głosy wstrzymujące się, których waga jest analogiczna jak głosów „przeciw”). Mimo nieudzielenia jakiemukolwiek prezydentowi z miasta X absolutorium i tak przeważnie krzywdy mu nikt nie zrobi, ponieważ droga do jego odwołania  w referendum rzadko kończy się pomyślnie dla rady,

Rada nie ma możliwości ocenienia koncepcji zarządzania przez prezydenta miastem. Robi więc to przy absolutorium, co zdaje się byc absurdalne. Być może, poza udzieleniem lub nie udzieleniem absolutorium (jeśli działania finansowe były niezgodne z prawem) powinna mieć możliwość formalnej oceny zarządzania prezydenta miastem i jego koncepcji wizji miasta.

Wczoraj pojawiła  propozycja kolegi z PISu, aby odrzucić absolutorium w pierwszym czytaniu. Rada więc nie wyraziła zgody na procedowanie tego czy jest "za" czy tez "przciw" absolutorium.

Wdzięczność i pamięć?

Przeczytałam gdzieś informacje o starej historii dotyczącej Clintonów. W 1993 roku zgłosiła się do Billa Clintona Kathleen Willey. Ona i jej mąż Ed byli zaciekłymi demokratami wspierającymi dość intensywnie Clintona w czasie jego kampanii. Ed Willey stracił fortunę z powodu krachu w nieruchomościach, a jego zona przyszła prosić Billa o pomoc w znalezieniu pracy, stałej posady, ponieważ pracowała dotąd jako wolontariuszka. Clinton, w słynnym Gabinecie Owalnym zaczyna Willey zaczepiać erotycznie, lekceważąc jej prośby o wsparcie. Willey nie reflektuje na zaloty przeydenta, jej mąż popełnia samobójstwo. Tyle.

Konkurencja – to robienie czegoś lepszego

Roman Kluska powiedział w wywiadzie: "…ogromnie zbiurokratyzowana rzeczywistość ogranicza mpżliwość wyżycia się w biznesie. Energii nie kieruje się na to, co piękne , na zrobienie czegoś lepszego niż konkurencja, ale na relacje z władzą, by dostać zezwolenie, koncesję i to przestaje bawić." Kluska nie przerabiał jeszcze jednej sprawy: dotacji europejskich będących w gestii urzędników. Dotacje dostają jedni, inni nie dostają. Przestaje funkcjonować wolny rynek, pojęcie "konkurencja" – też nie ma sensu. Konkurencję zwycięża się poprzez zrobienie, jak mówi Kluska, "czegoś lepszego" a dzisiaj nie chodzi o to, aby zrobić coś nowatorskiego, lepszego, zachwycić jakością etc, chodzi o to, aby znaleźć dojście do urzędnika, a potem, dzięki temu mieć dotacje.

PS Projekty europejskie dotyczące bardzo dużych pieniędzy nie są kodowane. Pierwszą informacją, jaką dostaje urzędnik jest autorstwo projektu, kto go składa. Procedury te są oczywiście antykorupcyjne(!!??).  Jakiekolwiek egzaminy są kodowane a projekty europejskie nie !!!

Niewidzialna ręka rynku

  Adam Smith pisał:„w każdym kraju interes wielkiej masy ludzi polega i musi na tym polegać, aby kupować rzeczy potrzebne od tych, którzy je sprzedają najtaniej. Twierdzenie to jest tak oczywiste, że śmieszna wydaje się konieczność jego udowadniania. Nigdy by go też nie kwestionowano, gdyby dbała o swój interes sofistyka kupców i fabrykantów nie przyćmiła zdrowego rozsądku ludzi. Albowiem pod tym względem interes kupców i fabrykantów przeciwstawia się bezpośrednio interesom wielkich mas ludzkich”.

I to jest oczywiste. W każdym ustroju, miejscu, państwie, czasie działa ten mechanizm: Ludzie chcą kupować jak najtaniej i sprzedawać jak najdrożej. Takie są mechanizmy rynku. I nikt nie powinien próbować zmieniać tych zasad, a zwłaszcza politycy i urzędnicy.

Cytat z Ronalda Dworkina

"Truizmem jest powiedzenie, że nasze życie przebiega w cieniu śmierci. Jest również prawdą, że na naszą śmierć kładzie się cieniem całe nasze życie. Śmierć ma nad nami władzę, ponieważ jest nie tylko początkiem nicości, lecz również końcem wszystkiego"

Zabieram swoich studentów pierwszego i drugiego roku studiów medycznych do hospicjum. Niekiedy zdaje mi się, że nie mają oni do końca świadomości obszaru, w jakim przyjdzie im pracować. I mówią, że nie wyobrażają sobie swoich kontaktów z umierającymi pacjentami.

Listy do PE

Rozmawiam z ludźmi na temat polityki. Wszyscy mówią, że jest to brud, paskudztwo i nie warto zgłębiać aspektów działania polityków. Jednak śmiem podejrzewać, że i tak większość nie zdaje sobie sprawy, z tego, jak  jest.

No i tak, wyszła nam duuuża metafora.

Brudne miasto

Kraków jest brudnym miastem. Wydajemy na sprzątanie 24 miliony złotych rocznie!! Mniej wydajemy na remonty dróg. Powstaje pytanie, dlaczego jest brudno? Ostatnio byłam na spotkaniu w Straży Miejskiej. I zastanawialiśmy się, co powinno zrobić miasto, aby brudno nie było. Mam nadzieję, że nie jest  przewidywana akcja z udziałem wybitnych aktorów (i drogich aktorów!!), bilbordy etc pt: "Sprzątaj i nie zabrudzaj" . Przecież nie o takie akcje  chodzi. Na ulicach nie ma koszy. Ja dbam o wrzucanie śmieci do koszy, ale ileż można nieść w rękach śmieci?

Mój syn był w Belgii u przyjaciół. Wrócił i powiedział, że zaskoczyła go czystość w miasteczkach studenckich. Tam ludzie nie śmiecą (bo są kosze), nie sikają po krzakach, ponieważ przy parkach, na ulicach są ustawione toalety (czyste i zachęcające).

Może i to da się zrobić? Pamiętam dawne czasy bardzo brudnych toalet w polskich lokalach. W Warszawie na Krakowskim Przedmieściu była taka kawiarnia z czystą toaletą i z papierem toaletowym. Warto było tam wypić kawę, aby pójść do toalety. Teraz takie toalety są prawie wszędzie. Czy więc na czystość na ulicach poczekamy następne 25 lat?