Zatrzymać artystów w Krakowie. Czy miasto naprawdę tego chce?

 

 

Kraków od wieków uchodził za stolicę polskiej kultury, a jego artystyczne dziedzictwo – od Jana Matejki po Tadeusza Kantora – stanowiło powód do dumy. I wciąż mamy tu wszystko: renomowane uczelnie artystyczne, zdolnych młodych twórców, piękne przestrzenie, które aż się proszą o dialog ze sztuką. A jednak coś nie działa. Coś się zacina na linii: artysta–uczelnia–miasto.

Problem nie tkwi w braku talentów. Każdego roku Akademia Sztuk Pięknych, Akademia Muzyczna, Akademia Sztuk Teatralnych czy Wydział Intermediów krakowskiej ASP wypuszczają w świat dziesiątki młodych artystów. Problem w tym, że większość z nich ten świat widzi gdzie indziej – przede wszystkim w Warszawie. To tam przeprowadzają się zaraz po dyplomie. To tam szukają szans, kontaktów, mecenatu, sieci instytucji otwartych na młody głos. Dlaczego nie w Krakowie?

Kraków, niestety, nie zadaje sobie trudu, by tych ludzi zatrzymać. Miasto nie prowadzi konsekwentnej polityki współpracy z uczelniami artystycznymi. Brakuje programów rezydencyjnych, elastycznych przestrzeni do działań twórczych, realnego dialogu z młodymi artystami. A przecież uczelnie to nie tylko instytucje edukacyjne – to środowiska, które kształtują puls kulturalny miasta. Jeśli ten puls nie zostanie wychwycony, jeśli młodzi nie poczują, że miasto z nimi rozmawia, to nie będą chcieli tu zostać.

We Wrocławiu w urzędzie miasta od lat działa specjalny referat ds. współpracy z uczelniami – i to działa. Tam rozumie się, że bez kontaktu z młodymi środowiskami akademickimi nie będzie żywej kultury. W Krakowie, po mojej interwencji, również utworzono taki referat – ale na razie pozostaje on bardziej papierową strukturą niż realnym partnerem. Może warto zapytać wprost Wrocław, jak to robią? Może warto uczyć się od tych, którym zależy?

Co można by zrobić? Podpisane zostało porozumienie pomiędzy uczelniami i miastem. No i co dalej? Może jakieś konkretne propozycje? Miło by było o tym usłyszeć. Może pora, aby powołać wspólne zespoły uczelni i miasta ds. projektów kulturalnych, stworzyć program „Zostań w Krakowie”, oferujący młodym artystom nie tylko granty, ale też wsparcie instytucjonalne, dostęp do przestrzeni wystawienniczych i promocyjnych. Miasto mogłoby stać się partnerem w ich debiutach – nie sponsorem, ale partnerem, który daje platformę i słucha.

To nie jest tylko sprawa prestiżu. To także inwestycja w przyszłość miasta. Jeśli twórcy, którzy tu się kształcą, nie będą widzieli dla siebie miejsca w Krakowie, to z czasem Kraków przestanie być miastem twórców. A bez nich – kultura przestanie być żywa.

Czy Kraków chce być jedynie muzeum samego siebie? Czy ma odwagę zaprosić młodych do współtworzenia miasta? Pytanie nie tylko do artystów, dla władz uczelni –  ale do urzędników.

Kultura nie dzieje się sama. Potrzebuje zaufania, otwartości i zaproszenia do współpracy. Kraków wciąż może być miastem twórców – jeśli naprawdę tego chce.

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury). W 2023 w Teatrze KTO został zrealizowany spektakl na podstawie mojego monodramu pod tytułem: "Byłam żoną Boba Marleya".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *