Dość zbiorowej odpowiedzialności

Nie chcę już słuchać, że MY mamy brudne interesy, że wygrywamy lub przegrywamy, że robimy głupoty, że nie wprowadziliśmy podatku liniowego, że to, że tamto. Tak ze mną rozmawiają ostatnio ludzie. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach, dość obszernie opisanych przez lokalne miedia nawet sasiedzi patrzą na mnie jakbym miała osobiście do czynienia z jakąś tam firmą z Zabierzowa. W takich momentach coraz bardziej tęsknię za jednomandatowymi okręgami wyborczymi, kiedy moja odpowiedzialność za to, co robię byłaby większa. Nikt zapewne wtedy nie patrzyłby na mnie tak, jak dzisiaj czynią to sąsiedzi. A zdawałoby się, że odpowiedzialność zbiorowa jest przeszłością.

Chcę za to, co robię odpowiadać sama. I nie chcę być "WY". "Co wy tam robicie". Precz z opdowiedzialnością za cudze czyny, uczynki etc.

I, rzecz oczywista, nie wyobrażam sobie, że ktokolwiek inny poza mną samą mógłby brać odpowiedzialność za to, co ja będę robiła i co robię teraz.

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *