Kracika znam od lat

Wojewodę Kracika znam od lat. Tak naprawdę to chyba od dwudziestu paru lat.  Był znajomym kolegi ze studiów mojego męża. Pamiętam czas, kiedy został burmistrzem Niepołomic. Nie za bardzo go tam chcieli. Była grupa ludzi, która go mocno szykanowała, ponieważ mieli swoje własne pomysły i osoby na stanowiska. Pamiętam bardzo dobrze tę zapyziałą dziurę, jaką były wtedy Niepoomice i pamiętam ratusz (rozpadający się budynek). Potem widziałam z roku na rok, jak Niepołomice się zmieniają. Absolwentki mojej szkoły sekretarek przechodziły skomplikowane testy, aby uzyskać pracę w biurze Coca – coli, w Niepołomicach. Potem pojawiało się coraz więcej znaczących firm, nie w Krakowie, ale w Niepołomicach. Potem odbudowano zamek. I tak dalej i tak dalej. Parę lat temu piliśmy kawę w restauracji przy ulicy Straszewskiego i zapytałam Kracika, co zrobiłby z Krakowa, gdyby tu został prezydentem. Jeśli z Niepołomic zrobił to, co zrobił – to z Krakowa uczyniłby coś na skalę Paryża. Nie potraktował tego, jako dowcip, ale uśmiechnął się i powiedział „No, no, kto wie”. I zdaje mi się, że Kracik tak myśli, myśli zadaniowo. Jak coś zaplanuje, to po prostu to robi.

 

Kolejne polityczne morderstwo

Wszystkich nas zaskoczyła informacja dotycząca morderstwa dokonanego na asystencie posła PISuRyszard C., który w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego, i ciężko ranił nożem asystenta posła Jarosława Jagiełły – Pawła Kowalskiego przyznał się do popełnienia tych czynów – podają nieoficjalne źródła zbliżone do sprawy.

Według uzyskanych informacji, mężczyzna podczas przesłuchania przez policję miał twierdzić, że nienawidzi PiS i rządów polityków tej partii sprzed lat, broń kupił jeszcze w czasach PRL – był to gazowy pistolet przerobiony na broń ostrą.

Jak doczytałam, nie stwierdza się zaburzeń psychicznych sprawcy. Stała się sprawa straszna, ale niestety nie pierwsza i nie ostatnia w historii ludzkości.  Nawiasem mówiąc można się było bardziej spodziewać (brzmi to tragicznie) ataków fanatyków PISu na kogoś z PO. Najtragiczniejsze jest to, że zaistniały dramat nie wpłynie na nic, sytuacja niczego nie zmieni. Może nieco wyhamuje scenariusze medialne. W dużej mierze to media odpowiadają  za podsycanie takich nastrojów: najbardziej „sprzedają się” spotkania pomiędzy PISem i PO wtedy, kiedy panowie się na siebie rzucają. Spokojne debaty nie są medialne. Ostatnio w Radio Kraków spotkały sie przedstawicielki PO, PIS, SLD. Rozmawiałyśmy o koncepcji działania Rady Miasta. W trakcie rozmowy prowadząca pani redaktor odebrała e-maila, w którym słuchaczka napisała, że dawno w radiu nie było rozmowy trzech ugrupowań politycznych, w której jeden z uczestników nie atakuje drugiego, ale „rozmowa jest miła i symatyczna dla ucha”. No cóż, chyba nie byłyśmy zbytnio medialne i może nas już nie zaproszą. Wrogość tworzy wrogość. Politycy, najczęściej grający swoje role, może nie mają świadomość w jaki sposób wpływają na odbiorców  medialnych spektakli.

 

Rusza kampania samorządowa

Rusza więc kampania samorządowa. Pierwsze potyczki dotyczące miejsc na listach wyborczych mamy już za sobą (mam nadzieję, że doczekam się jednomandatowych okręgów wyborczych). Teraz etap kolejny. Wszyscy rzucili sie do robienia zdjęć, stron internetowych, portali społecznościowych. Idzie to pełną parą. Za chwilę mieszkańcy wszystkich wsi, miast, miasteczek zostaną zarzuceni takimi samymi twarzami na plakatach, ulotkach etc. Pojawią się napisy przy skrzykach pocztowych: „Prosimy o nie wrzucanie ulotek wyborczych” . Jaka jest możliwość dotarcia do ludzi.

Ktoś mi się ostatnio zapytał, czy sama piszę swojego bloga. Nieco się zdziwiłam, ale chyba tak to jest, udajemy kogoś kim nie jesteśmy, za nas piszą, mówią, myślą.

Młody człowiek pochwalił się i powiedział, że w przciwieństwie do wielu osób obecnych na sali, on mówi w pięciu językach. Przypomniało mi się, że nie jest ważne w ilu językach się mówi, ważne jest , aby mieć coś do powiedzenia.

I malutkie PS: zamiast podsumowania tego, co zrobiłam w ciągu kadencji w samorządzie pt”PODSUMOWANIE KADENCJI” puściłam plakat, który został zauważony. Jest na pewno inny, niż wszystkie, dowcipny (tak mi się wydaje!)

A niżej wspomnienie całkiem niezłego planu wyborczego.

 http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35824,6874630,Tajny_plan_wyborczy_PO__Gowin_i_jego_druzyna.html

 Małgorzata Jantos - miniatura

 

Kandydat Duda

Przed chwilą w radiu występował kandydat PISu na prezydenta Krakowa. Pytany o swoją znajomość spraw samorządowych, pan Andrzej Duda powiedział, z bólem w głosie (przepraszam, moja nadinterpretacja), że gdyby nie wypadek pod Smoleńskiem to on dalej pracowałby w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Szanowni Państwo – proszę łaskawie powiedzieć, czy społeczeństwo dużego miasta, bardzo zadłużonego i ostatnio dość kiepsko zarządzanego, z litości dla pozbawionego pracy kandydata Dudy powinno oddać w jego ręce Kraków, tylko dlatego, że ostatnio nie ma on pracy?

A w PISie też awantury

Powiedziałam na konferencji prasowej, że przepraszamy społeczeństwo Krakowa za to, że brali udział w naszych wewnętrznych awanturach przy układaniu list wyborczych do samorządu, ale tak to niiekiedy bywa w rodzinie, im większa tym bardziej słychac ich awantury. Wydawałoby się, że w „innych rodzinach” – jako, że mniejsze, awantur słychać  nie będzie. I były to nie prorocze słowa. Dzisiaj media udostepniły kulisy kłótni w PISie. Jak napisano, w krakowskim PISie „wycięto”  zwolenników obozu zmarłego posła Wassermanna, a tryumfują zwolennicy i współpracownicy europosła Ziobry. No cóż, jak się okazuje praktyka polityki obowiązuje wszędzie (a być może było tak zawsze, od czasów starozytnych). Najbardziej denerwujące jest to, że na listach na wysokim miejscu jest radny W. z PISu. Czegoś takiego nie widziałam przez dwie kadencje: człowiek, który ani raz nie zabrał głosu, wchodził i natychmiast wychodził z obrad komisji, rady etc. Zasłynął w mieście tym, że jego pracodawca poruszony poziomem jego zaangazowania w pracy (zapewne był taki sam, jak w radzie miasta) postanowił obniżyc mu jego bardzo wysoką pensję. Firma miała problemy i chciała urealnić pensje pana radnego. radny się nie zgodził. Sprawa żenująca a człowiek to wyjątkowo podejrzany, bezczelny typ. I co się stało? Ktoś powiedział, że jest to dobry kumpel brata pana posła i mamy go na listach do rady miasta.

Cóż, historie opowiedziałam po to, aby po raz kolejny wyłożyć moją teorię: pan W. nigdy w życiu nie pojawiłby się w kolejnej radzie gdyby były jednomandatowe okregi wyborcze. A w sytuacji takiej jaka jest, nie wykluczone, że będzie. To po pierwsze, po drugie zaś: nie ma świętych na tym świecie, i bynajmniej nie nalezy do nich także i PIS. Marność nad marnościami.

Najważniejsze kobiety w świecie

Według magazynu „Forbes” najbardziej wpływową kobietą w świecie jest … amerykańska pierwsza dama Michelle Obama. Drugie miejsce zajęła Irene Rosenfeld, szefowa wartego 30 miliardów giganta Kraft Foods. Zaraz potem znalazła się  Oprah Winfrey. Dopiero 4 i 5 miejsce to bezpośredni świat polityki: 4 – Angela Merkel, a 5 –  Hillary Clinton.

Morał z przypowieści: najpotężniejsza kobieta świata jest jedynie (!) żoną prezydenta. A pani kanclerz Niemiec na miejscu 4. Chociaż przypomina mi się dowcip, który kiedys słyszałam. Państwo Clintonowie jadą przez Stany Zjednoczone i na jednej ze stacji benzynowych przedziera się przez szeregi ochroniarzy właściciel stacji, który okazuje sie być dawnym adoratorem pani Clinton. Pan Clinton mówi do żony: Popatrz kochanie gdybyś wyszła za niego, byłabyś teraz żoną właściciela stacji benzynowej, a jesteś panią prezydentową. a na to Hillary Clinton: Popatrz kochanie na to z innej strony; gdybym wyszła za niego, to on byłby prezydentem USA, a ty mógłbyś być właścicielem stacji benzynowej. I to może jest kolejne dno sondażu magazynu „Forbes”.

Pierwsza odsłona

Wczoraj nastapiła pierwsza odsłona programu wyborczego Stanisława Kracika. Między innymi, jak napisała jedna z gazet Kracik powiedział: Ja nie obiecuję, tylko robię. Nie obiecywałem drugiej obwodnicy Niepołomic, a ją zrobiłem. Potrafię współpracować z ludźmi. Nie rozumiem, dlaczego niektórych inwestycji, np. kolei aglomeracyjnej, miasto nie miałoby realizować wraz z województwem i z PKP. Najwyżej do przecinania wstęg trzeba będzie kupić trzy pary nożyczek. Kolej aglomeracyjną, metro i inne inwestycje trzeba intensywnie projektować, nie można też żałować pieniędzy na międzynarodowe konkursy architektoniczne, projekty, a także koreferaty do projektów. Ale moim celem jest natychmiastowe przystąpienie do programu odkorkowania miasta. Mieszkańcy Krakowa nie mogą na to czekać sześć, siedem lat.”

I ja Kracikowi wierzę. Wierzę w jego talent organizatorski, determinację i przede wszystkim wierzę w jego zainteresowanie Krakowem. Należy się interesować miastem, aby móc czuć potrzeby, kierunek rozwoju.  

Resentyment

Fryderyk Nietzsche pisał o właściwości, jaka charakteryzuje niewolników, o resentymencie. Nazwał tę właściwośc ludzką „siłą, która zatyka źródło siły”. Coś w tym jest. Są ludzie, których istotą jest krytyka, nie są twórczy, nie mają pomysłów, ale wiecznie krtykują. Mozna by powiedzieć, że są to intelektualni impotenci z wielkimi pretensjami do świata. Widać to najlepiej na portalach dyskusyjnych, w internetowych ploteczkach, tam, gdzie można bluznąć – nie podpisując się imieniem i nazwiskiem. Może też jest to właściwość nie tylko pojedynczych osobników, ale może i  całych narodów. Zapewne tak jest.

Porobiło się.

Porobiło się. I może nie do końca, tak jakbym chciała. Tym razem ruszyło w stronę kobiet. O parytetach pisałam wielokrotnie. Nie zmieniłam zdania. Widzę kobiety wokół, są dobre w swoim działaniu, słabe i kiepskie – tak, jak wszyscy, ale mężczyźni, ci kiepscy mają zdecydowanie większą szansę gdziekolwiek zaistnieć. Mam tego przykład na swoim podwórku, w moim okręgu na świetnym miejscu (jak piszę, to wszystko we mnie zgrzyta i pyta, gdzie są jednomandatowe okregi wyborcze) jest kolega z rady, który jedynie zaistniał w mediach po awanturze, jaką zrobił straży miejskiej, która chciała dać mandat jego żonie. Niczym więcej, o ile pamiętam, się nie zapisał. Jednak, co jest niebywale tajemnicze, w każdym razie dla mnie, okazał się świetnym kandydatem na przyszłego radnego.  Ba, mogłoby być tak samo z kobietą. Ale w Krakowie tak nie jest. Toteż, kiedy dzisiaj przeczytałam, że podjęta została decyzja o tym, że kobiety zostaną docenione i wyróżnione po pierwsze zrobiło mi się przykro, że to jest podstawowy mój wyróżnik, a nie wyniki mojej pracy, inteligencji, umiejętności organizatorskich. Zamiast parytetów 28-30 letnich mężczyzn być może pojawią się parytety kobiet. Jaka różnica? Podstawowa: te pierwsze parytety nie są tak nazwane (a nimi są), a te drugie wywołują głębokie oburzenie i to przede wszystkim u tych, którzy nie istnieją wewnątrz polityki, ale na zewnątrz (ergo nie wiedzą, jak to wygląda).

W każdym razie zapowiada się, że szamanki będą w Radzie Miasta. A wszystkie kandydatki są doświadczone, mądre z sukcesami. I może o tę mądrość chodzi. Jest lepiej.