Życie to pożądanie, reszta to szczegóły

Janusz Wiśniewski przypomniał książkę Harolda Laswella: Psychopatology and Politics, w której autor wychodząc z psychoanalizy Freuda, dowodził tezy, że w politykę angazują się mężczyźni, którzy mają na celu skompensowanie swoich porażek w zyciu osobistym. Kariery polityczne, według Laswella, pokazują istnienie zaburzeń seksualnych z okresu dzieciństwa lub okresu wchodzenia w dorosłość. I jak napisał (tym razem cytuję Wiśniewskiego): " Homo poiliticus to nikt inny jak ktoś, kto próbuje te zaburzenia z przeszłości kompensować zaspokojeniem przesadnie wyolbrzymionej potrzeby szacunku i uznania…U jej podstaw leżą frustracje i liczne kompleksy"

Pożądanie szacunku, sławy, pieniędzy, zawsze czegoś, niekiedy kogoś.

Coś w tym jest. Jak patrzę na swoich kolegów, to wypisz: kolejne przypadki według Laswella, ale czy jest tak  samo z kobiecym udziałem w polityce?

8 marca

Panie i panowie przechodzą na emeryturę w tym samym wieku między innymi we Francji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Niemczech, Norwegii. W Polsce ponad 40% Polek uważa, że wcześniejsza emerytura dla kobiet powinna obowiązywać dalej. Mój mąż twierdzi, że nie spotkał kobiety, która z powodu przejścia na wcześniejszą emeryturę bardzo by cierpiała. Raczej, jak mówi, one bardzo z tego powodu się cieszą.

Zdaje się, że problem jest bardziej skomplikowany, niż "radość z przejścia na emeryturę". Po pierwsze przeważająca większość z owych kobiet zamienia pracę zawodową na "bycie babcią" (a więc pracę nie mniej odpowiedzialną – a może nawet i bardziej przy dziecku, dzieciach), a poza wszystkim innym to faceci (piszę tutaj o tych zaradnych, a nie o typie mężczyzny "żerującego", a więc takiego, który zarabiając znacznie mniej od kobiety woli wychodzić z domu, niż w nim być i o ten dom dbać) zarabiają więcej niż kobiety, a więc rozsądnie biorąc się do analizy sprawy: po co robić to samo za mniejszą kasę, lepiej iść na emeryturę. W 1989 roku kobieta przeciętnie zarabiała 79% tego, co mężczyzna; w 1995 – 75%; ale w 1998 – 80% a w 2006 roku "już" 82%. Co więc robią kobiety, aby dogonić płace facetów? Zaczynają na przykład wykonywać zawody zarezerwowane dla mężczyzn, ponieważ tam płace są wyższe (zlikwidowane zostały wykazy prac prawnie kobietom zabronionym).

A tak a propos: gdyby kobieta była premierem, prezydentem naszego kraju i była większość kobiet w rządzie to może ruszyłaby akcja pod tytułem budujemy przedszkola a potem dopiero orliki?

PS I Jestem (po tylu latach pracy w samorządzie krakowskim) za parytetami. Chętnych, którzy chcieliby usłyszeć moje argumenty proszę o telefon. Umówię się i przedstawię swój punkt widzenia.

PS II  Wysłuchałam prezentacji naszych kandydatów (PO) na prezydenta kraju i obaj dużo czasu poświęcili zachęcaniu młodych ludzi do aktywności politycznej (czytaj bierzcie w swoje ręce losy kraju, miast, miasteczek etc.) Z moich obserwacji wynika, że młodzi świetnie sobie radzą, przejmują co się da i nie wynika z tego zbyt wiele dobrego dla kraju, miast, miasteczek (przykład choćby Rady Miasta Krakowa). Nie muszę oczywiście wspominać, że ci młodzi to oczywiście młodzieńcy (nikiedy bez wykształcenia lub mający wykształcenie takie byle jakie, rzecz oczywista bez doświadczenia – zawodowego bo i kiedy, życiowego etc). Niewielu  zachęca do brania spraw w swoje ręce kobiety. A może one ze swoim doświadczeniem zyciowym więcej wniosłyby do polityki? Są tacy, którzy mówią, że one nie chcą. Jest to oczywiście część prawdy. Może i nie chcą (bo trudno się babrać w tym politycznym g…..), są mądrzejsze (co więc ja tam robię). Jednak i jest tak, że kobiety się blokuje. Przed wyborami rektorskimi na UJ, ktoś powiedział: nasza Alma Mater nie uniosłaby rektora kobiety. Był to może i dowcip, ale taki sobie i pani profesor nie przeszła. Poza tym bardzo trudna jest rywalizacja w polityce z młodymi mężczyznami, chociażby i z tego powodu, że trudno jest pijać z nimi wódeczki w lokalach, a tam załatwia się większą część politycznych zagrywek, podejmuje decyzje o strategiach etc. cała zaś rzecz polega na pierwszych, "biorących" miejscach na listach partyjnych. Praca, mądrość, troska nie mają wartości takiej, jak dotarcie na pierwsze miejsca na liście.

PS III W mieście, gdzie mieszkają moi rodzice (miasto raczej niewielkie) rywalami w wyborach będzie dwóch 28-letnich panów. Niestety, po doświadczeniach krakowskich mam niedobre skojarzenia. Zapomniałam o tych wszystkich, którzy byli twórczy, wspaniali, epatowali entuzjazmem młodości itd. Mam przed oczami zblazowanych smarkaczy, przychodzących na kacu na radę miasta, strzelających pomysłami (przede wszystkim ze względu na obecność mediów), których nie mieli zamiaru realizować. Niestety, nie najlepsze mam skojarzenia z młodością w polityce. Może kiedyś bywało inaczej, teraz raczej jest okropnie.

Alice Eagly i Linda Carli, autorki książki „Przez labirynt: prawda o tym, jak kobiety zostają przywódcami”, piszą, że kobiety nie mają co liczyć na awanse, bo nie mają czasu na… spotkania towarzyskie. To na nich zapadają kluczowe decyzje o przyszłości. Zwłaszcza te personalne

Alteri vivas oportet, si vis tibi vivere. Seneka Młodszy 

Co się dzieje? Prezydent Kaczyński i Kraków

Po raz setny piszę, że dramatem samorządów jest ich upolitycznienie. Mnie jest ono obce. Na moją działalność wpływy Warszawy miały dość ograniczony wpływ. Jednakże na aktywność moich współtowarzyszy, można powiedzieć, już wpływ stolicy był większy. Wszystko zostało przebite aktywnością koleżeństwa z PISu. Dotarła do mnie wczoraj wiadomość, że krakowski klub PISu chce dać tytuł honorowego mieszkańca Krakowa prezydentowi Kaczyńskiemu. Pierwszy taki tytuł otrzymał w 1850 roku Andrzej Ettmayer d Adelsburg, był nim także potem Jan Matejko (który nota bene zwrócił obywatelstwo), Józef Piłsudski, Adam Sapieha, a także Koniew (Rada Miasta odebrała mu w 1992 roku tytuł), Józef Cyrankiewicz (spotkało go także i to samo), Margaret Thatcher, Czesław Miłosz, Piotr Skrzynecki, Danuta Michałowska i inni. Byli więc artyści, politycy. Jednak w okresie przedwyborczym taka działalność jest żenująca. nawiasem mówiąc pan prezydent Kaczyński nie za bardzo przepada za Krakowem. Oczywiście wszystko ma swoje drugie i trzecie dno.

Kraków w ocenie zagranicznej

FDI Magazine opublikował raport oceniający europejskie miasta pod względem rozwoju gospodarczego pt."The European Cities and Regions of the Future 2010/11". Oceniono 223 miasta w siedmiu kategoriach: potencjał ekonomiczny, efektywności kosztów, zasoby ludzkie, jakość życia, infrastruktura, nastawienie do biznesu i strategia promocji bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Wśród 25 najlepszych miast europejskich na 22 miejscu znalazła się Warszawa jako jedyne miasto polskie, wśród 10 najlepszych miast Europy Wschodniej – Warszawa znalazła się na drugim miejscu, Kraków na szóstym a Wrocław na dziesiątym.

Zadłużony Kraków

Na każdego mieszkańca Krakowa przypada dług w wysokości 2640 zł, zaciągnięty przez pana prezydenta miasta. Można powiedzieć, no trudno tak żyją miasta, miasteczka i wsie. Żyjemy na długu. Powstaje więc kolejne pytanie: co miasto ma z zaciągniętych pozyczek. Tutaj odpowiedź może być trudniejsza: chyba niezbyt dużo. O, przepraszam wśród znaczących inwestycji będzie miał trzy (!!) stadiony.

Jerozolima

Jest parę miejsc w świecie, do których chciałabym wrócić, aby móc "pobyć dłużej". Może uda mi się kiedyś na przykład pomieszkać w Marakeszu, ponieważ do dnia dzisiejszego czuję niedosyt tego, czego mogłabym tam doświadczyć. Miastem kolejnym będzie  Jerozolima, która zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i pozostawiła właśnie ten rodzaj uczucia określonego przeze mnie "poczuciem niedosytu". Miasto niebywałe  współistniejących antagonizmów, przeciwności, wykluczeń, o które walczy i zabiega przez wieki tyle nacji. Miasto, które nie stanowi jedności. W Jerozolimie przemieszczaliśmy się  z dzielnicy do dzielnicy, tak jakbyśmy przechodzili z jednego świata do innego, a jednak wszyscy mieszkańcy miasta to ci sami ludzie, o tych samych korzeniach i pradawnych związkach krwi. Religie miasta, które przenikają się wzajemnie zachowując jednak swoją autonomię. Przechodząc przez Jerozolimę nie nadążamy za zmianą przede wszystkim związaną z ludźmi. Jest ciągłość w budynkach, zwartość i kontynuacja, ale istnieją zmiany w stylu bycia ludzi.

PS Być może juz niedługo przejrzę zdjęcia i może coś mi się uda pokazać.Wciąż nie mam wolnego czasu…

Nowi mieszczanie

Gazeta Wyborcza zaczęła ciekawą akcję. Bada, jak zmienia się Kraków, ilu mieszka w nim prawdziwych, z dziada pradziada Krakusów, a ilu jest "obcych". Czy ci "obcy" uzyskują swoje miejsce, czy wpływają na rozwój miasta, czy w dalszym ciągu jest im trudno odnaleźć własną drogę, jak przyjmują ich krakowianie, etc. Ciekawa sprawa: ilu wśród nas jest tych, którzy kiedyś tam przyjechali do Krakowa i zostali, ba stali się nawet znaczącą częścią miasta. Oczywiście miasto dzięki przybyszom  straci swoją niepowtarzalną osobowość, ale może zyska nową, a może po prostu upodobni sie do innych dużych miast i stanie takim samym, jak one. Już nikt nie powie o żonie profesora X – pani profesorowa! A to mnie bawiło jeszcze nie tak dawno temu.

Bedę chciała, posługując się nawet moimi prywatnymi kanałami, od czasu do czasu pokazać w moim blogu tych, którzy przybyli do miasta. Zacznijmy więc: osobą z zewnątrz był Karol Wojtyła i nie jest krakusem Stanisław Dziwisz.

To na początek.

Wracam

Byłam przez parę dni w Izraelu. Po powrocie okazało się, że nie działa mi komputer i masę rzeczy czeka na załatwienie. A w "międzyczasie", jak się dowiedziałam, Radę Miasta opanował nieograniczony Dyzmizm (czytaj lansowanie kolejnych Dyzmów do pełnienia pozornych, "zaszczytnych" funkcji). Powoli wracam do rzeczywistości polskiej i krakowskiej. Wrzucę także (już niedługo) parę niezłych zdjęć z Izraela i nieco moich przemyśleń. Na razie odrabiam zaległości.

Jak się wydaje pieniądze podatników. W Europie.

AENEAS to nowy projekt europejski w ramach programu Inteligentna Energia dla Europy (IEE). : "Osiągnięcie energooszczędnej mobilności w starzejącym się społeczeństwie". W założeniu projekt ma stać się podstawą odniesienia dla innych międzynarodowych projektów z dziedziny miejskiej mobilności osób starszych. Europa stoi przed ogromnymi zmianami demograficznymi. "Samochodowe pokolenie" starzeje się, a osoby starsze coraz częściej używają prywatnego samochodu zamiast ekologicznych, zrównoważonych środków transportu miejskiego. Wszystko to ma ogromny wpływ na efektywność energetyczną.
 Dwa główne działania projektu AENEAS to:

·                          wymiana dobrych praktyk między europejskimi miastami w zakresie energooszczędnej mobilności w starzejącym się społeczeństwie poprzez tzw. "Good Practice Exchange Ring” (wymianę dobrych praktyk), z udziałem 50 miast i organizacji oraz z wykorzystaniem narzędzi, takich jak szkolenia, warsztaty i podręczniki wdrażania;

·                          umożliwianie korzystania z energooszczędnych środków transportu w pięciu miastach europejskich przez osoby starsze i zachęcanie ich do tego poprzez konkretne działania w zakresie zarządzania, szkolenia, podnoszenia świadomości i komunikowania się w dziedzinie mobilności.

Miasta partycypujące w projekcie AENEAS, czyli Donostia-San Sebastián, Kraków, Monachium, Odense, Salzburg.

Przyjrzałam się koncepcjom miast partnerskich. Odense: rada Miasta w 2007 roku uchwaliła politykę dla życia seniorów. Wśród działań w projekcie AENEAS znajdują się między innymi organizowanie marszobiegów dla seniorów, szerzenie informacji o korzyściach płynących z używania ruchu, promowanie wycieczek, podróżowania na rowerach. W Monachium w zakresie tego projektu w aspekcie mobilności osób starszych znalazły się koncepcje warte uwagi takie jak specjalny kurs szkoleniowy pozwalający posługiwać się ludziom starszym internetem, telefonem komórkowym i innymi urządzeniami elektronicznymi, aby mogli nauczyć się , jak planować podróż i ominąć bariery związane z obsługą urządzeń elektronicznych bez wsparcia osób trzecich.. Co zaś w Salzburgu: Austriacy w ramach projektu rozwijają wiele działań, do których należą Dzień Mobilności, szkolenia z zakresu podróżowania dla osób starszych, wieczorki integracyjne dla ludzi dojrzałych, udogodnienia w pojazdach etc.

            Co proponuje Kraków: tutaj u nas urząd koncentruje się na trzech działaniach, w tym znajduje się tzw. asysta na przystankach : „na dwóch dużych przystankach przez cały rok pracować będzie wykwalifikowany personel, pomagający co najmniej 50 starszym osobom dziennie np. podczas wsiadania i wysiadania z pojazdów transportu zbiorowego”.

Muszę przyznać z równie zabawnym pomysłem nie spotkałam się od dawna. Prawdę powiedziawszy jest to gotowy tekst dla kabaretu. Chociaż poważnie mówiąc, to rozpaczliwe wydawanie pieniędzy. Trudno sobie wyobrazić „asystentów”, którzy co najmniej 50 osobom pomogą, a jak nie znajdą tylu osób to może być, jak w dowcipie o staruszce i harcerzach, którzy parokrotnie przeprowadzali ją przez ulicę do czasu, kiedy się zaczęła bronić. Panie Prezydencie, proszę mi napisać, kto wymyśla takie rzeczy i kto chce je realizować? Czy nie można skorzystać z gotowych i sprawdzonych pomysłów, które coś ludziom dadzą i będą naprawdę korzystne? W zdziwieniu wielkim i z poważaniem. M.J