8 marca

Panie i panowie przechodzą na emeryturę w tym samym wieku między innymi we Francji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Niemczech, Norwegii. W Polsce ponad 40% Polek uważa, że wcześniejsza emerytura dla kobiet powinna obowiązywać dalej. Mój mąż twierdzi, że nie spotkał kobiety, która z powodu przejścia na wcześniejszą emeryturę bardzo by cierpiała. Raczej, jak mówi, one bardzo z tego powodu się cieszą.

Zdaje się, że problem jest bardziej skomplikowany, niż "radość z przejścia na emeryturę". Po pierwsze przeważająca większość z owych kobiet zamienia pracę zawodową na "bycie babcią" (a więc pracę nie mniej odpowiedzialną – a może nawet i bardziej przy dziecku, dzieciach), a poza wszystkim innym to faceci (piszę tutaj o tych zaradnych, a nie o typie mężczyzny "żerującego", a więc takiego, który zarabiając znacznie mniej od kobiety woli wychodzić z domu, niż w nim być i o ten dom dbać) zarabiają więcej niż kobiety, a więc rozsądnie biorąc się do analizy sprawy: po co robić to samo za mniejszą kasę, lepiej iść na emeryturę. W 1989 roku kobieta przeciętnie zarabiała 79% tego, co mężczyzna; w 1995 – 75%; ale w 1998 – 80% a w 2006 roku "już" 82%. Co więc robią kobiety, aby dogonić płace facetów? Zaczynają na przykład wykonywać zawody zarezerwowane dla mężczyzn, ponieważ tam płace są wyższe (zlikwidowane zostały wykazy prac prawnie kobietom zabronionym).

A tak a propos: gdyby kobieta była premierem, prezydentem naszego kraju i była większość kobiet w rządzie to może ruszyłaby akcja pod tytułem budujemy przedszkola a potem dopiero orliki?

PS I Jestem (po tylu latach pracy w samorządzie krakowskim) za parytetami. Chętnych, którzy chcieliby usłyszeć moje argumenty proszę o telefon. Umówię się i przedstawię swój punkt widzenia.

PS II  Wysłuchałam prezentacji naszych kandydatów (PO) na prezydenta kraju i obaj dużo czasu poświęcili zachęcaniu młodych ludzi do aktywności politycznej (czytaj bierzcie w swoje ręce losy kraju, miast, miasteczek etc.) Z moich obserwacji wynika, że młodzi świetnie sobie radzą, przejmują co się da i nie wynika z tego zbyt wiele dobrego dla kraju, miast, miasteczek (przykład choćby Rady Miasta Krakowa). Nie muszę oczywiście wspominać, że ci młodzi to oczywiście młodzieńcy (nikiedy bez wykształcenia lub mający wykształcenie takie byle jakie, rzecz oczywista bez doświadczenia – zawodowego bo i kiedy, życiowego etc). Niewielu  zachęca do brania spraw w swoje ręce kobiety. A może one ze swoim doświadczeniem zyciowym więcej wniosłyby do polityki? Są tacy, którzy mówią, że one nie chcą. Jest to oczywiście część prawdy. Może i nie chcą (bo trudno się babrać w tym politycznym g…..), są mądrzejsze (co więc ja tam robię). Jednak i jest tak, że kobiety się blokuje. Przed wyborami rektorskimi na UJ, ktoś powiedział: nasza Alma Mater nie uniosłaby rektora kobiety. Był to może i dowcip, ale taki sobie i pani profesor nie przeszła. Poza tym bardzo trudna jest rywalizacja w polityce z młodymi mężczyznami, chociażby i z tego powodu, że trudno jest pijać z nimi wódeczki w lokalach, a tam załatwia się większą część politycznych zagrywek, podejmuje decyzje o strategiach etc. cała zaś rzecz polega na pierwszych, "biorących" miejscach na listach partyjnych. Praca, mądrość, troska nie mają wartości takiej, jak dotarcie na pierwsze miejsca na liście.

PS III W mieście, gdzie mieszkają moi rodzice (miasto raczej niewielkie) rywalami w wyborach będzie dwóch 28-letnich panów. Niestety, po doświadczeniach krakowskich mam niedobre skojarzenia. Zapomniałam o tych wszystkich, którzy byli twórczy, wspaniali, epatowali entuzjazmem młodości itd. Mam przed oczami zblazowanych smarkaczy, przychodzących na kacu na radę miasta, strzelających pomysłami (przede wszystkim ze względu na obecność mediów), których nie mieli zamiaru realizować. Niestety, nie najlepsze mam skojarzenia z młodością w polityce. Może kiedyś bywało inaczej, teraz raczej jest okropnie.

Alice Eagly i Linda Carli, autorki książki „Przez labirynt: prawda o tym, jak kobiety zostają przywódcami”, piszą, że kobiety nie mają co liczyć na awanse, bo nie mają czasu na… spotkania towarzyskie. To na nich zapadają kluczowe decyzje o przyszłości. Zwłaszcza te personalne

Alteri vivas oportet, si vis tibi vivere. Seneka Młodszy 

Autor

jantos

Przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; cały czas pracuję na Uniwersytecie Jagiellońskim (lubię moją pracę ze studentami, oni chyba też ze mną ;) ); jestem członkinią Komisji Historii Medycyny PAN; od 2002 roku jestem radną miasta Krakowa (byłam wiceprzewodniczącą Rady Miasta, przewodniczącą Komisji Kultury). Więcej biograficznych informacji na www.jantos.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *