Na www.portalkibica.pl jest wywiad z ekspertem zajmującym się stadionami, Benem Veenbrinkiem. I cóż my czytamy: (umieszczam najbardziej interesujący fragment)
"Czyli dla polskich klubów to lepiej, że miasta są właścicielami stadionów? We Włoszech jest podobnie i największe kluby często próbują uciec od tej sytuacji, budując własne obiekty.
Wszystko zależy od relacji między właścicielem a użytkownikiem oraz od kosztów dzierżawy. Czasami klub może lepiej wyjść na nieposiadaniu własnego stadionu. Byłem jednak zaskoczony wielkimi nakładami na niektóre stadiony, jak ten warszawski, który ma marne szanse by kiedykolwiek wyjść na zero bez wsparcia od władz, podobnie jak francuski Stade de France. Stadion potrzebuje użytkownika, który regularnie będzie go dobrze wykorzystywał. tymczasem Stadion Narodowy nie tylko takiego nie ma, ale jest też zdecydowanie przepłacony. 2 miliardy złotych? To ponad dwukrotnie więcej niż kosztował podobnej klasy obiekt we Frankfurcie.
Drużyna narodowa będzie często grała w Warszawie, ale i inne miasta będą chciały organizować jej mecze. To samo z imprezami pozasportowymi. Oczywiście liczba koncertów będzie się zwiększała (w ślad za rozwojem infrastruktury rynek imprez mocno się rozwinie), ale będzie też bardzo mocna konkurencja. Teoretycznie, jeśli Warszawa zażąda pół miliona od organizatorów imprezy by wyjść na swoje, a Chorzów przyjmie ich za 250 tys., na pewno wybiorą śląskie miasto. Pewnie, fani będą mieli trochę gorszy dostęp, ale i tak przyjadą. Konkurencja będzie więc dobra dla organizatorów i widzów, ale nie dla stadionów, które będą musiały podzielić się z innymi tym rosnącym tortem.
Czyli nie ma szans dla Narodowego? Żaden stadion bez klubu nie zarabia?
Bez dużej drużyny występującej co sezon 20-30 razy żaden stadion nie może generować zysków. Bez dopłacania z publicznych pieniędzy utrzymanie obiektu będzie niemożliwe. Nawet nowe Wembley sobie nie radzi, a przecież trzeba pamiętać, że Londyn to największy rynek imprez rozrywkowych na świecie. Ciągle są w długach, spłacając stadion tylko dzięki wyprzedaniu z kilkuletnim wyprzedzeniem 20 tys. miejsc biznesowych w „Club Wembley”. Ale wątpię by wiele firm chciało przedłużyć swoje karnety – są strasznie drogie i żadna instytucja nie mogłaby chyba w obecnych warunkach uzasadnić takiego wydatku.
A inne polskie stadiony Euro 2012?
Koszty budowy w Polsce są na poziomie Niemiec i Holandii, ale PKB i możliwe wydatki Polaków na stadionach (bilety, catering, itd.) znacznie niższe. Tym trudniej będzie polskim stadionom się dorobić. Dlatego potrzebne są publiczne pieniądze lub wpływy z pozasportowej działalności. Ważne jest zawsze, by kluby nie płaciły za wynajem obiektu więcej, niż mogą udźwignąć, biorąc oczywiście pod uwagę wzrost widowni po otwarciu nowych stadionów. Rozbudowa stadionów i duża pojemność nie może być celem samym w sobie, ma byc narzędziem dla osiągania lepszych wyników.