Wczoraj była Rada Miasta. I niestety, pomimo działania zwartej grupy radnych, nie zostanie realizowana istotna sprawa, którą wsławiłby się Kraków. Bardzo starałam się , aby przedszkola niepubliczne otrzymywały dotację taką, jaką otrzymują przedszkola publiczne. Do tej pory, decyzją jakiejś tam rady, kiedyś, te pierwsze dostają 75% dotacji przedszkoli publicznych. Nie za bardzo wiadomo dlaczego. Zadaniem gminy jest zapewnie miejsc przedszkolnych, a nie budowanie przedszkoli, a tym bardziej budownie i tworzenie przedszkoli tylko i wyłącznie samorządowych. Pieniądze, jak mówiłam na radzie, nie są prywatne, jakiegoś tam X, ale są dlatego, że płacą podatnicy. Toteż podatnicy powinni płacić jednakowo, za wszystkie dzieci gminne. To jest oczywiście streszczenie całego problemu. Można długo pisać o sprawie.
Jest jednak "po herbacie", ponieważ pan prezydent projekt wycofał, po tym, jak rada przegłosowała pozytywnie proponowane poprawki.
Właściwie można jedynie pochylić się ze zrozumieniem nad decyzjami prezydenta: z jednej strony twórca, wykładowca Krakowskiej Akademii im.Frycza Modrzewskiego, uczelni niepublicznej, z drugiej zaś konsekwenty przeciwnik wspierania edukacji niepublicznej w Krakowie. No cóż, to ma charakter rozdwojenia jaźni.
A swoją drogą braliśmy na radzie udział w spektaklu fantasy: przez 40 minut pan architekt opowiadał nam, jak będzie wyglądała wybudowana sala widowiskowa … na którą będzie trzeba wydać przeszło 400 milionów. Dzieło nie powstanie zapewne przez wiele, wiele lat, a na projekt, jak ćwierkały wróble, miasto wydało parę milionów. ha,