Szkoda, że to nie seksowna blondynka

Prezesem  zaprzyjaźnionej partii – UPR został pan Bolesław Witczak. Pomyślałam sobie, że szkoda, że nie została nią seksowna, piękna blondynka. To może pomogłoby medialnie partii nieco donkiszoteryjnej, ale bliskiej memu sercu. W USA pani Ann Coulter, rudowłosa szefowa konserwatystów, zdecydowanie podniosła zainteresowanie społeczeństwa swoją partią. Każda metoda jest dobra, aby osiągnąć próg wyborczy. A jeśli ta "metoda" jest inteligentną absolwentką filozofii i być może gra w szachy i brydża (wyznacznik wszelkiej przydatności do czegokolwiek pana J.K-M) – to tylko pozazdrościć marketingu politycznego.

Mam nadzieję, że partia popracuje, pod nowym przywództwem, o zaniedbywany elektorat kobiecy. I proszę, żadnych komentarzy J.K-M.

 

 

Wizyta Pana P.

Wczoraj przyjechał do Krakował, na moje zaproszenie, poseł Janusz Palikot. Usiłowałam, w czasie podróży z lotniska przedstawić mu cel mojego zaproszenia. O jego wizytę zabiegali przedsiębiorcy krakowscy, w sprawie funkcjonowania "Przyjaznego Państwa". Rozmowa była miła. Wymieniliśmy uwagi na temat naszych studiów filozoficznych. Palikot pisał pracę magisterska z filozofii Kanta, ja zaś pracę doktorską z koncepcji dialogu we współczesnej filozofii niemieckiej. Potem zaś Poseł dopytywał się o artykuł, który chciałby zaprezentować mediom.  Zorganizowaliśmy możliwośc przesłania z biura posła faxem tajemniczego i niezwykle ważnego artykułu do sekretariatu Rady Miasta. Media dopisały. Na początku przedstawiłam dziennikarzom Palikota, jako przewodniczącego Komisji Przyjazne Państwo i cel jego wizyty: spotkanie z krakowskimi przedsiębiorcami. Wtedy gość-Poseł zabrał głos. Zaczął od tego, że chce pokazać (i to uczynił!!) artykuł z gazety lubelskiej i ksero listu, który do niego dotarł . Obie sprawy dotyczyły prywatnej wojny posła Palikota z ojcem R. Sprawa zdominowała wystąpienie Posła. Media odżyły, a były rutynowo-ospałe. Poseł opowiadał o wniesieniu sprawy do prokuratury etc. Usiłowałam nakierować rozmowę na problemy przedsiębiorczości, ale nie było łatwo. W pewnym momencie sytuacja zaczęła mnie bawić. Poseł machający listem, a ja ciągle o Przyjaznym Państwie. Potem, po konferencji prasowej, były dwa spotkania z przedsiębiorcami. I tutaj, bez mediów, Poseł wykazał się kompetencjami, pasją, zaangażowaniem. Inny Poseł.

A rano bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie gazety krakowskie. Żadnej sensacji nawet na drugiej stronie. Informacja gdzieś tam dalej . Większość wyeksponowała właściwy cel wizyty Posła, bez zbytnej sensacji.   Swoją drogą smutne to jest, że media kreują i wymuszają takie zachowania. Merytoryczność bez ekscentryczności już nikogo nie bierze. Lepperyzajca mediów. Im ktoś bardziej odstający, głupi, chamski – tym bardziej interesujący medialnie. A potem wszyscy będziemy zdziwieni tym, że następne ekipy będą jeszcze głupsze, bardziej chamskie i bezwzględne niż obecne. Zaklęty krąg: media eksponują takie zachowania, a ludzie wybierają tych wyeksponowanych. Tajemniczy Krąg. Bez ratunku dla kompetencji. Szkoda jedynie, że Poseł posiadający tę wiedzę, niestety, nieproporcjonalnie koncentruje się na eksponowaniu swojej osoby. Naprawdę szkoda sprawy.

polityk musi codziennie, w każdej godzinie, pokonywać bardzo trywialnego i jakże ludzkiego wroga w sobie samym: najpospolitszą p r ó ż no ś ć, śmiertelnego wroga wszelkiego rzeczowego zaangażowania i wszelkiego dystansu, w tym wypadku dystansu wobec samego siebie”  Max Weber 

Cztam książkę Janusza Palikota (powstałą nota bene na podstawie wpisów blogowych Posła) "Poletko Pana P". Relację zdam, jak przeczytam.

Metafizyka w trąbce.

Przesłałam do paru osób zaproszenie na spotkanie z posłem Palikotem w sprawach "Przyjaznego Państwa". Opisałam spotkanie i umieściłam własne sugestie dotyczące przebiegu – tak, aby było sprawnie i aby coś z tego pozostało. Dostałam okrężną drogą to samo zaproszenie, ale …. podpisane przez kogoś innego. Dziwne dzieją się rzeczy na tym świecie. Ja zniknęłam , ale na szczęście nie zginął po drodze poseł P.

Wydarzeniem dnia był koncert Tomasza Stańki na Rynku Głównym. To jest pytanie: jak można zaprezentować jazz na rynku. Było niewiele osób słuchających koncertu. Pierwsza część, moim zdaniem ciekawsza; druga – granie muzyki Krzysztofa Komedy, bardziej rozbudowana, ale jakby mniej metafizyczna. Lubię koncerty Stańki. Bardziej jednak cenię sobie jego płyty.

Pamiętam koncert Millesa Davisa w Warszawie. Aż mnie samej trudno uwierzyć, że go słuchałam. Pamietam do dzisiaj brzmienie trąbki Davisa.

Zamienię świetnie prosperujący biznes na moralność polityka.

Niestety, nie stawiłam się na debatę o "odpłatności za studia", na którą zostałam zaproszona w roli prelegenta, ponieważ zmogło mnie zapalenie krtani. Przestałam, ku radości rodziny, mówić. I już. Dzisiaj jest trochę lepiej. Powinnam być w lepszej kondycji, ponieważ zbliża się sesja na uczelni, ostatnie wykłady, zaliczenia etc. Nie mogę więc być chora.

Czytam sobie i się zastanawiam, jak to jest, że wiele osób odnoszących  sukcesy w biznesie ciągnie polityka? Prawda jest taka, że nie można zajmować się dużym biznesem bez "kokietowania" i zyskiwania sympatii polityków Ale jak to jest, że zostawia się biznes idąc w politykę? Przecież nie jest to porzucanie stresującego biznesu dla stabilizacji. Dariusz Sobiczewski współtwórca firmy pośrednictwa ratalnego Lukas po sprzedaniu firmy zniknął i nie wiadomo, co robi; Krzysztof Musiał właściciel niemieckiej filii w Polsce firmy ABC – zajął się zbieraniem dzieł sztuki. I to jakoś rozumiem. W pewnym momencie kusi bycie rentierem i się nim stajemy. Ale jak można biznes zamienić na politykę? Łukasz Fołtyn, twórca Gadu-Gadu sprzedał 55% udziałów firmie Naspers i angażuje się w politykę, Janusz Palikot zrezygnował z biznesu na konto polityki.  Cóż tak frapującego jest w tych zamianach? Czyżby chodziło o walkę dusz, decyzje przekraczające granice własnej firmy, popularność wykraczającą poza rankingi najbogatszych Polaków. Coś musi być więcej? Zapytam posła Palikota w poniedziałek. I zapewne nie usłyszę krótkiego opisu zaistniałej sytuacji…

Piękny głos w jazzie (a i miło popatrzeć)

W Mediolanie kupiłam płytę Chiary Civello. I bardzo ją polubiłam. Chiara jest rzeczywiście świetną wokalistką jazzową. Chciałam zaprezentować na blogu kawałeczek jej muzyki…ale jeszcze nie umiem. Za to pokazuję, jaka jest śliczna. A przy tym naprawdę dobrze śpiewa.



Chiara Civello  To jedna z najlepszych wokalistek jazzowych młodego pokolenia, artystka, z którą Tonny Bennet wybrał do wspólnego nagrania jednego ze swoich słynnych duetów. Artytka, którą zachwycił się sam Burt Bucharach, a Cyndi Lauper pozazdrościła jej piosenek


 
 

 
 

SLD i walka młodszych

Ciekawym wydarzeniem ostatniego czasu zdają się byc wybory przewodniczącego SLD. Obaj panowie, pan.O i pan N. to rocznik 1974. Młodzi, prężni i walczący. Nie była to walka starego, odchodzącego samca z młodym. Walczyło dwóch młodych. Wygrał ten, który miał lepiej zorganizowaną armię, poczynił więcej obiecywań i najprawdopodobniej włozył więcej wysiłku. Interesujący wywiad z panem O., który jest w osłupieniu, przyznaje, że nie wierzy w przegraną, że był przekonany, że wygra. 

Czy na tej zamianie wygra lewica? Obawiam się, że lewica wygra nie na zamianie panów O. na N., ale z innych powodów. Wygląda na to, że tak czy inaczej – w przyszłym sejmie pojawi się SLD.

Procedury w kasie Europy

Poprzednia pani minister zarządzająca europejskimi funduszami udzieliła wywiadu do "RZECZPOSPOLITEJ" ostrzegając przed zapaścią w korzystaniu z pieniędzy. Jeśli procedury będą się wydłużały, może się okazać, że nie poradzimy sobie z przejmowaniem  kasy. Niestety, nie wygląda to najlepiej. Ślamazarność decyzji na każdym etapie spowoduje już w jak najbliższej przyszłości totalną niewydolność systemu. Doświadczam tego na swojej firmie. Korzystałam z funduszy europejskich (które nawiasem mówiąc wykończyły wolny rynek edukacyjny) i doświadczam na sobie istnienia kretyńskich przepisów, niezbyt uczciwe typowanych projektów, brak specjalistów, opóźnionych przepisów (najpierw rusza projekt, a dopiero potem pokazuje się rozporządzenie ministra). Rozpacz.