Tytuł 57

Prezydent uzyskał pozytywną opinię dotyczącą realizacji budżetu. Klub PO wprowadził głosami jednej grupy (po cóż pisać więcej) dyscyplinę głosowania. I cóż, nie zawsze muszę głosić swojego zdania, niekiedy mogę ulec, pożal się Boże, demokracji.

W międzyczasie: kuratorium małopolskie poszukiwać będzie kuratora. Dlaczego, rzucam pytanie w przestrzeń. nie licząc na odpowiedź, najczęściej jest tak, że funkcje ważne pełnią przede wszystkim ci, którzy tego chcą a nie ci, którzy się do tego nadają???

Absolutorium dla prezydenta

Przychodzi czas na udzielenie absolutorium dla finansowych wyników działania prezydenta. Dziwna to procedura: sprawdzamy przede wszystkim procenty wykonania budżetu. Tak więc oceniamy de facto działania pionu księgowego. Nie dyskutuje się o merytorycznym funkcjonowaniu miasta, ale o wykonaniu planów budżetowych (nawiasem mówiąc permanentnie zmienianych w ciągu roku i przegłosowywanych, oczywiście, przez radnych). Poprawki są przygotowywane przez służby prezydenta, ale potem grzecznie przegłosowywane przez radę. Przeważnie grzecznie, niekiedy, jak ktoś doczyta dokładniej, to stara się zrozumieć i dopytuje. Poprawki jednak są tak konstruowane i poddawane pod głosowania, że sprawy pilne i nie wymagające dyskusji, oczywiste –  są w pakietach ze sprawami niekiedy dyskusyjnymi. A głosuje się je razem jako druk numer… W zeszłej kadencji apelowałam o to, aby sprawy budżetowe rozdzielać i głosować ich większą ilość, ale nie pomieszane w porządkach ważności. I w dalszym ciągu jest, jak było wcześniej.

Krąży anegdotka o działaniu w sejmie Kisiela (Stefana Kisielewskiego), który kiedyś mocno zaoponował w sejmie, przeciwko zatwierdzeniu ustawy dotyczącej rybołóstwa. Kiedy zapytano go, dlaczego tak reagował, a inni posłowie nie, odpowiedział, że był jedynym, który tę ustawę przeczytał. To tak a propos rady, sejmu, budżetu i absolutorium.

Tytuł 58

Nie mogę uwierzyć :"PO rezygnuje z propozycji jednomandatowych okręgów w wyborach do Sejmu. To skutek negocjacji z koalicyjnym PSL, które twardo obstaje przy tym, by posłowie byli wybierani – jak obecnie – według ordynacji proporcjonalnej w okręgach wielomandatowych." Coraz bardziej wydaje się, że wybory wygrało PSL a nie PO – a może jest to jedynie wybieg?

Habiltacje a fetyszyzm słowa pisanego

Teraz to nie wiem, czy ja będę o polityce: Rozmawiałam dzisiaj z moim kolegą o habilitacji. Oboje jesteśmy bez habilitacji i walczymy nieustająco z materią. Różnie to wychodzi. Zdania nasze były podzielone. On był za kontunuacją pisania, ja uważam, że najwyższa pora zmienić system i uczynić go bardziej kompatybilnym z całym światem, gdzie liczy się dorobek naukowy a nie kolejne, skomplikowane w formie a niekiedy i w treści wypracowanie, ocenione przez innych, którzy wcześniej takie lub podobne opracowanie wydali w formie książki. Nie będę przytaczała naszych argumentów. W każdym razie była to zażarta dyskusja.

Zastanawiam się, w kontekście przytoczonej wyżej dyskusji, jak to się stało z ludzkością, że poddała się ona takiemu rodzjowi fetyszyzmu słowa pisanego. Kiedy to się stało? Kiedyś, nawet znacznie później niż za czasów Sokratesa, wspomina się na Uczelni bywanie profesorów, którzy nie prześcigali się w pisaniu kolejnych, pięćset stronicowych książek, ale którzy rozmawiali ze studentami,  bywali autorytetami,  mieli żywy i intensywny kontakt z tymi, którzy chcieli ich posłuchać. Posłuchać a nie poczytać. I nagle stało się na polskich uczelniach tak, że zupełnie nie liczy się wartość nauczyciela akademickiego, opinie studentów nie mają żadnej wartości. Liczy się kolejna książka, kolejny artykuł. Studenci przeszkadzają w robieniu kariery naukowej. Nie wypada się przyznać, żę się lubi zajęcia  i kontakt ze studentami. Jakoś ten świat zwariował i oszalał. Nauczyciel, ten akademicki wstydzi się nazywać siebie nauczycielem, ale wszyscy są naukowcami a nauczyciel w szkole średniej robi kolejne stopnie awansu i na tym się przede wszystkim koncentruje i niekiedy też uczniowie mu przeszkadzają. Dziwne czasy.

Tytuł 59

Ze względu na potrzebę chwili przypominam sobie i innym:

"Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, ze muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.

Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, ze chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.

Wyzwól mój umysł od niekończącego brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy.

Użycz mi chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić. Zachowaj mnie dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. " św. Tomasz

CZAS PITów

Czas podsumowań finansowych poprzedniego roku życia wyzwala w człowieku wiele pytań. Niekiedy okazuje się, pomimo wczesniej poczynionych biznes planów, że to co miało być luksusowe i perspektywiczne, okazało sie być gąbką pochłaniającą oszczędności. Jesli tak zareagowałby rynek, to możnaby uznać swoją porażkę i trudno, ale kiedy pomiędzy klientów (a więc rynek) a produkt czy usługę, które się oferuje, włączają się urzędnicy wtedy, no właśnie cóż za system powstaje wtedy: Rzeczpospolita Urzędnicza. W taki sposób morduje się wolny rynek, inicjatywę ludzi, zdrową konkurencję.

List radnych Miasta do premiera Tybetu

Prof. Samdhong Rinpoche Lobsang Tenzin

Prime Minister of the Tibetan Government in Exile

Chairman of the Cabinet of the Central Tibetan Administration of His Holiness the Dalai Lama (Kashag)

 

Szanowny Panie Premierze,

 

Rada Miasta Krakowa, w imieniu mieszkańców naszego miasta, przesyła Panu wyrazy solidarności i słowa gorącego poparcia w dążeniu Tybetu do suwerenności i wolności. Współczujemy Panu, Pana rodakom i rodzinom ofiar. Dotarły do nas informacje o tragicznych wydarzeniach w Lhasie i w innych regionach Tybetu. W pełni rozumiemy i odczuwamy położenie, w jakim od ponad 50 lat znajduje się Tybet, ponieważ i nasz kraj długo wyzwalał się od obcej dominacji. Mamy nadzieję, że dzięki pomocy i protestowi całego świata, zostanie zagwarantowane przetrwanie odrębnej kultury, języka i tożsamości narodu tybetańskiego. Wierzymy, że przywódcy chińscy zdecydują się podjąć dialog z Dalajlamą i Tybetańczykami i zwrócą im prawdziwą autonomię. Modlimy się i my o to, aby, jak pisał Dalajlama, władcy Chin „otworzyli oko mądrości i zrozumieli, co trzeba robić a czego robić nie wolno”.

Tytuł 60

Świat człowieka zadziwia codziennie. Jeśli dzieją się w tym mieście czy nawet i kraju rzeczy ze sfery spraw tzw. trudnych to ludzie nie chcą w nie wnikać, analizować ich etc.  Mikroświatem jest sala obrad Rady Miasta. Kiedy rozpatrywane są sprawy na przykład pomocy de minimis dla przedsiębiorców, strategie dla turystyki, kultury, bon edukacyjny i nne podobne – na sali jest garstka osób, kiedy zaś pojawiają się tematy, na których znać się można średnio, ale pogadać dużo to – wszyscy wykazują znaczną aktywność. W Sejmie, jak mniemam a niekiedy i widzę.,. jest dokładnie to samo.

W Gazecie Wyborczej (w części dotyczącej Krakowa) znalazło się 71(!!) wpisów na forum dyskusyjnym dotyczącym mandatów studentek, które niosły plakaty ( nie nalepiały!!), niosły i za to dostały mandaty od strazy miejskiej w wysokości 300 i 800 złotych. Wzięły mandaty, bez dyskusji i mają problem. Gdyby odmówiły przyjęcia mandatów – można byłoby sprawę wyjaśnić i cofnąć mandaty. Teraz więc pozostaje sąd. Wiele osób nie wie o tym, że mandatu można nie przyjąć.  Nieznajomość prawa człowieka nie usprawiedliwia – to po pierwsze i zapewne jest to słuszne, ale nie uczy nas się prawa, sami tez tego nie chcemy się uczyć i wyniki widać. Po drugie nie może być tak, żeby dowolność  decyzji urzędników, strażników, policjantów – przywracała ludziom ten rodzaj strachu, z jakim walczyliśmy w czasach Solidarnośći. Do dzisiaj list z Urzędu Skarbowego powoduje u mnie niebywały stres; mandat przyjęłabym byc może też bez dyskusji. Buntuję się często wobec absurdów, ale okupuję to głębokim dyskomfortem. I wciąż polecam innym swoją postawę chociaż  lojalnie ostrzegam przed konsekwencjami.

Tytuł 61

W dniu dzisiejszym dwa wydarzenia a może niewielkie wydarzonka zasługują na uwagę. Po pierwsze trzech panów: Janek Rokita, prezydent Wrocławia Rafał Dudkiewicz i Kazimierz Ujazdowski założyli portal dyskusyjny dotyczący polityki polskiej. Każdy z nich wystartował z własnym blogiem (Janek miał najdłuższą liste dyskutantów!!!). Każdy z blogów jest inny. Zobaczymy, czy nie jest to przymiarka do stworzenia nowej partii, jak twierdzą niektórzy. Po drugie przeczytałam tekst człowieka, którego obdarzam sympatią, a który (i tekst i przede wszystkim człowiek) zdenerował mnie okropnie. Tekst jest tak naprawdę reklamą przedsięwzięcia pt. Szkoła Liderów Politycznych i dotyczy tzw. "młodych elit". Boże mój, jak można w tak niewielkim tekście wypisać tyle nieprawdziwych zdań, w które, jak mniemam, sam autor nie wierzy. Czytamy tam "…młodzi przyszli politycy świetnie wiedzą, czego chcą (mój komentarz: tak to jest prawda), świadomie budują swoje biografie ( zaiste jest i to prawdą), systematycznie się dokształcają (???). Gdy kiedyś – już wkrótce – wejdą na środek sceny poitycznej, wniosą tam bez porównania większą dozę profesjonalizmu" A poza tym, pisze dalej autor, będą bardziej "profesjonalni",  będą uczciwsi etc. Podsumowuje to zaś następująco: będą sprawować  władzę lepiej niż my. Niemożliwe, żeby autor nie widział, bo widzi i wiem to, że "młode elity", są już teraz bardziej skorumpowane, sprzedajne za cokolwiek, bezwzględne i jednak wcale nie chcące się kształcić. Gdzieś, przy ich obsłudze internetu, językach obcych etc. zginęło poczucie przyzwoitości (o czy już pisał nie tylko Maks Weber),  zginęły podstawowe zasady współpracy, gdzie dowcipem staje się pojęcie "dla Polski", dla ludzi, dla sprawy. O, przepraszam, jest sprawa: ich prywatne małe sprawki. Ej, coś pana poniosło panie J.

Daniel Mitchell w Polsce

"Podatek liniowy ma tę zaletę, że dochód opodatkowany jest tylko raz, co jest uczciwe i sprawiedliwe" – mówił dr Mitchell. Tych zalet jest oczywiście więcej, chociażby przejrzystość i prostota. Gdyby – zdaniem Mitchella – wprowadzić podatek liniowy w formie modelowej, wówczas całe rozliczenie z fiskusem mogłoby się zmieścić na kartce wielkości pocztówki. Najbliższy wprowadzenia takiej postaci podatku jest Honkong, Słowacja i Estonia. A Polska? Przecież to był program wyborczy i tak wielu uwierzyło!!