Tytuł 169

Trochę tak jak Katon Starszy powinnam zaczynać (tak jak on kończył każdą swoją mowę słynnym zdaniem "Poza tym sądzę iż Kartagina powinna być zburzona") wciąż tym samym  zdaniem: upolitycznienie samorządów jest nieszczęściem. Od listopada zeszłego roku wciąż tylko i wyłącznie w Radzie są przepychanki, układy, kontrakty. A może już najwyższa pora, aby zająć się miastem? Mam nadzieję, że nastąpi taki moment, kiedy wyborcy będą wybierali ludzi odpowiedzialnych a nie tych z pierwszych miejsc list wyborczych (zadziwiająco często nie idzie to w parze!!)

Tytuł 170

Proszę, proszę – do historii można wejść różnymi drzwiami. Dzisiaj, przy niedzielnych obiadach w wielu domach mówiono o wydarzeniarz w kościele polskim. My także nie pominęliśmy tego wątku. A gości mieliśmy wyjątkowych. I mówiliśmy o wierności, prawdzie, lojalności i o tym, co historia robi z ludzkimi losami.

Powrót „na nieco”

Piszę sobie dzisiaj małe co-nieco, chociaż zakładałam, że nie powrócę. Zbulwersowała mnie dzisiaj informacja o przygotowaniach paru osób z PO do kontraktu, który ma być podpisany z prezydentem. Podkreślam PARU OSÓB!! (w tym tylko dwóch radnych) w imieniu klubu.

Tęsknoty do decydowania o tym, co mają robić inni, manipulacje socjotechniczne, osadzone przede wszystkim na własnej prywacie etc. wciąż odradzają się jak feniks z popiołów. Dzięki Ci Opatrzności, że mogę na to patrzeć z dystansu.

Tytuł 171

"Gdyby nasza cywilizacja miała wyginąć nie stanie się tak z tego powodu, że jest potępiona, ale dlatego, że nie chciała uczyć się, czerpiąc z historycznych doświadczeń. To nie ślepy los, a sam człowiek determinuje przyszłość ludzkiego społeczeństwa. " pisał Misses. Wczoraj rozmawiałam z kolegą dziennikarzem.Zastanawialiśmy się nad tym, czy rozwojowi ludzkości potrzebne są autorytety. Mnie wydaje się, że są niezbędne. One uczą tego, jak wiele człowiek musi się jeszcze nauczyć. Ubolewam nad tym, że PO jest partią, w której nie ma autorytetów, ona "nie czerpie z historycznych doświadczeń" ludzi i staje się przez nonszalancka, niszcząca priorytety (tak bardzo, że już nikt nie pamięta jakie one były). Zastanawiające jest to, co w niej widzą ludzie. Może w jej przezroczystości widzą wszystko, co chcą zobaczyć i dlatego "krzywa poparcia rośnie".

Tytuł 172

Pierwsząwspólną akcją klubu PO po wyborach miało być umieszczenie nekrologu poświęconego pamięci Miltona Friedmana w Gazecie Wyborczej . Nawiasem mówiąc, chyba członkowie klubu nawet  nie zauważyli nekrologu. Miała to być taka nasza deklaracja wskazująca na wspólny kierunek  myślenia Mistrza Friedmana i nasz. Nikt tego nie zauważył; mnie nikt nie pochwalił za tekst nekrologu a przewodniczącemu rady nie zostały zwrócone pieniądze. I wydaje się, że to była nasza ostatnia wspólna akcja.

Tytuł 173

Niełatwo podejmować trudne decyzje, łatwiej skulić ogon pod siebie. Odebrałam dzisiaj prawie 50 telefonów od ludzi, którzy gratulowali mi. Zakończyłam etap swojej przynależności partyjnej. Chyba mi lżej. Nie potrafiłabym tolerować takiego stanu rzeczy. Nie mogłabym dalej udawać, że to stan przejściowy, że można się dogadać. Potrafię odróżnić stan rokujący na porozumienie od stanu wojennego. No może nieco przesadziłam z tą wojną. Raczej były to próby przyporządkowania i uzależnienia. I robione bez odrobiny dyplomacji. Topornie, bez szansy na jakiekolwiek porozumienie. A dyplomacji uczy czowieka życie. A życie to (jednak) trochę doświadczeń, spotkań , rozmów i przeczytanych książek, dyskusji ( nie koniecznie przy piwie ale i na trzeźwo!!) etc. Trzeba więc lat pracy aby uzyskać jakość i poziom własnej marki. Nazwisko, efekty pracy, odpowiedzialność – to budowanie marki. Nic nie ma bez pracy. I jak nie można tego zrozumieć.  

Tytuł 174

Wydawało się, że skończy się mój przedwyborczy blog i tak być powinno. Następne wydarzenia w Radzie Miasta powinny się znaleźć w innym miejscu, chociaż tytuł blogu stał się, w moim nowym radnym towarzystwie, jeszcze bardziej aktualny. Pozdrawiam. Nie wiem czy kogokolwiek interesują moje wywody. Niechęć, jaka się we mnie rodzi do tzw. lokalnej. pożal się Boże , polityki jest przeogromna. O niczym się nie mówi, nie istnieją żadne debaty co i jak zrobić, na czym powinna się skupić działalność klubu. Jedynie knucia i walka o stanowiska. Lec kiedyś napisał o zerze, któremu się wydawało, że jest elipsą, po której porusza się wszechświat. I tak ten Lec powraca jak mantra, kiedy słucham ludzi.

Partie zawłaszczają wybory.

Nie może tak być dalej, aby partie decydowały o tym, kto będzie reprezentował wyborców w samorządach. Nie każdy człowiek musi mieć preferencje partyjne odnoszące się do tego, co jest  reprezentowanego na polskiej scenie. Jednak wszyscy chcemy, aby nasze miasto dobrze i mądrze się rozwijało. Chcemy głosować na ludzi a nie na pierwsze i drugie miejsca (a więc tak zwane "biorące") na listach partyjnych. Niech wreszcie ktoś zmieni system w Polsce.

Na tym kończę.

www.jow.pl

Jest i śmiesznie.

Kolega mojego syna jest w komisji wyborczej Przed chwilą napisał sms, że do tej pory przychodzą głosować tylko emeryci i skomentował to następująco : dziwne, że o przyszłości, należącej do młodych  decydują starsi bo młodzi nie chcą. Dobrze, że to zobaczył. Młodzi, jeśli biorą udział w polityce to jedynie przez "skok na kasę". Większość, tych , którzy są bystrzy i dobrze wykształceni, myśli o wyjeździe za granicę. Inni, którzy tu zostaną nie chcą, ponieważ to ich nie obchodzi.

Pytanie: Gdzie są ci, którzy najpierw czegoś się nauczą a potem będą chcieli przejąć po starszych zarządzanie krajem? W tej tylko kolejności: najpierw będą się uczyli a potem pomyślą o rządzeniu. Chociaż z tym gruntownym uczeniem może być i śmiesznie. Jeden z kandydatów do rady miasta napisał wiek: 32 lata, zawód: student. Boże mój i ktoś tak "gruntownie studiujący" ma podejmować decyzje dotyczące zarządzaniem drugiego budżetu (pod względem wielkości) w Polsce!! 

Spotkania wyborcze

W różnych środowiskach spotykam się z wyborcami. Przeważnie wyglądają na moich wyborców. Nie miewam do czynienia z agresją czy tez zdecydowaną opozycją.

Wczoraj zatrudniłam u siebie w firmie nową osobę. Najdziwniejsze dla mnie było to, że pierwszą informacją , jaka otrzymałam od tego człowieka było przyznanie się, że startuje do rady miasta Olkusza ale z listy innej partii. I w związku z tym ma obawy czy zostanie przeze mnie zatrudniony. Prawdę powiedziawszy osłupiałam i odpowiedziałam, że przede wszystkim interesują mnie jego kompetencje a nie preferencje polityczne. Potem zastanawiałam sie nad tym czy rzeczywiście jest to nasza przyszłość : zatrudnianie pracowników o tych samych poglądach a nie profesjonalnym przygotowaniu. Mam nadzieję, że nie stanie to się regułą.