7 grzechów związków zawodowych (najpierw 2)

Polskia Konfederacja j Pracodawców Prywatnych Lewiatan propaguje siedem grzechów głównych związków zawodowych. Analiza jest bardzo trafna, toteż pozwolę sobie je przedstwić. Dzisiaj tylko dwa, potem reszta. Zasługują na prezentację:

Po pierwsze, związki zawodowe w myśleniu o gospodarce, o społeczeństwie, o rozwoju, stosują manipulację, która – świadomie bądź nieświadomie – prowadzi do mylenia skutków z przyczynami: to nie podwyższanie płac niesie rozwój gospodarczy, ale wzrost gospodarczy, nowe miejsca pracy, inwestycje, stwarzają podstawy do wzrostu płac. Ścieżka odwrotna, proponowana przez związki, doprowadzi nasz kraj do katastrofy gospodarczej.

Po drugie, bezpieczeństwo płacowe, mniejsze bezrobocie, efektywny rynek pracy są ograniczane i deformowane przez wymuszanie takich gwarancji, jak np. płaca minimalna. Związkowcy domagają się, by sięgała ona 50, a nawet 60 proc. średniej krajowej. Podwyższanie płacy minimalnej do tej wysokości, w przypadku osób o niskich kwalifikacjach i w regionach słabych gospodarczo, oznacza płacę powyżej wartości pracy. Takiej pracy nikt jej nie kupi. Natomiast osobom o niskich kwalifikacjach, których praca ma niską cenę, można pomagać obniżając podatki i składki obciążające płace, dodatkowo uwzględniając dzieci na utrzymaniu.

Home schooling

W wywiadzie Jack van Noord, Amerykanin, zwolennik tak zwanego home schooling czyli domowego uczenia powiedział:

"Dlaczego nie chciał Pan posłać swoich dzieci do szkół publicznych?

Bo nie jest to dobry model. Szkoły działają jak fabryka. Produkują podobne produkty. Uczy się przecież zawsze w kierunku do średniego poziomu. Jeśli masz trochę inne dziecko, system edukacyjny tego nie uwzględnia. Nie uwzględnia ani dzieci autystycznych, ani szczególnie zdolnych. Nikt się tym specjalnie nie interesuje.

Nie ma to nic wspólnego z modelem wolnorynkowym, który dostosowuje popyt do podaży. Do tego szkoły publiczne nie reprezentują żadnej ideologii. "

W USA uczy się w tym systemie ponad 3,5 mln dzieci. U nas mało kto wie o takich możliwościach. Gdzieś przeczytałam, że dzieci uczone w tym systemie w Polsce nie otrzymują przynależnych im z podatków (jak wszystkim innym dzieciom) pieniędzy. Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje. Sprawa interesująca. Trzeba się jej przyjrzeć. Zainteresowanych odsyłam na przykład na jedną ze stron: www.edukacjadomowa.piasta.pl

Powroty są trudne

Wróciłam. Kardiolodzy mówią (i piszą), że najwięcej zawałów jest po powrotach z odpoczynków, urlopów i innych fanaberii pracoholików do pracy. Wróciłam, okropnie się czuję, odebrałam masę e-maili, zawiadomień, próśb, pokłóciłam się ze synem i chcę wracać na wyspy bezludne.

Urlop 40

A tak juz poza wszystkim innym: wyjeżdżam na urlop, pod Bielsko, do mojego tajemniczego miejsca, które kocham ponad wszystko i jak nie będę  miała zasięgu – to wrócę do blogowania za jakiś czas. Pozdrawiam. M.J

Eh, młodość!!

Dzisiaj wielu dziennikarzy odpytywało mnie co myślę o projekcie kolegi  Jakuba B. radnego PiS-u i asystenta posła Wassermanna, który chce dać srebrny medal Cracoviae Merenti  Maciejowi Maleńczukowi.

Pomysł kolegi radnego potraktowałam z dużym dystansem. Trudno dyskutować o osobie Macieja Maleńczuka, można jednak przeanalizować pomysł radnego. I można mu pogratulować wyczucia heppeningowego. Mistrzowski talent zwracania na siebie uwagi. To już coś… Tu niby sezon ogórkowy, z jednej strony, z drugiej mroczne aspekty wojny w Gruzji, a tu radny z medalem Cracoviae Merenti. I proszę, jakież zainteresowanie mediów.  I to jest, Szanowni Państwo, różnica pokoleniowa. Ja nie potrafiłabym posłużyć się w taki sposób cudzym nazwiskiem, aby zwrócić uwagę mediów na siebie. A młodość potrafi, ta nasza przyszłość się nie chrzani.. nie ważny ktoś , ważne jest moje być.

A tak a propos młodości: zmarła aktorka Piwnicy Pod Baranami Halina Wyrodek, która śpiewała moją ulubioną piosenkę "Ta nasza młodość"

Minister Słońce

Przeczytałam dzisiaj we "Wprost" (które mnie niekiedy strasznie denerwuje i do którego się przywiązałam od czasu prof.Jana Winieckiego – profesora już nie ma we "Wprost" a ja z przyzwyczajenia wydaję 4.50 zł) duży tekst o Radosławie Sikorskim. Zaskoczył mnie życiorys Sikorskiego. Niby się czytało to i tamto, ale "Wprost"przedstawił to dość obszernie. Jest to, jak przeczytałam,  gruntownie wykształcony człowiek o bardzo dużych ambicjach. I dobrze. Sikorskiego osobiście nie znam, ale znam poziom wykształcenia i ambicje (niekiedy odwrotnie proporcjonalne względem siebie) lokalnych polityków z jego pokolenia. I powiedziałabym, że jest to kolosalna różnica. Niby te same ambicje, ale zdaje się, że ogromne różnice w możliwościach. Chociaż, czy ja wiem… Przecież nie chodzi w polityce o umiejętności, inteligencję, intucję czy wiedzę – chodzi o układy i miejsce na listach wyborczych.

Polityka i wojna

„Kiedy poszedł król na wojnę”

[more]

Sytuacja w Gruzji powoduje powstanie między innymi i następującej refleksji: istnieje zasadnicza różnica pomiędzy mężami stanu a zwykłymi cwaniaczkami, którzy zajmują się tzw. polityką. Tak naprawdę tym drugim brakuje przede wszystkim wyobraźni dotyczącej skutków ich działań. Najprawdopodobniej nie myślą nawet o tym, że ich działania przyniosą jakiekolwiek skutki.

Mężów stanu Polska miała niewielu i chyba nie ma szczęścia.  Ludzie zaś głosując w czasie wyborów nie są świadomi tego, że  poza faktem, że o jednym czy też drugim polityku powie się taki czy inny dowcip, to oni właśnie w sytuacjach ostatecznych podejmą decyzje ważące o losie kraju, Europy, świata. Gdzie znajdują się odpowiedzialni ludzie, mężowie stanu? – Niemożliwe, aby Polska ich nie miała. Może zostają przytłoczeni bylejakością, miernotą, lizusostwem, populizmem…

Szacun dla Thatcher

Kazimierz Ujazdowski w swoim blogu 12 lipca napisał: Libertarianie lubią powoływać się na Panią Thatcher i jej rezerwę wobec polityki kulturalnej. To prawda ,ze Żelazna Lady ograniczała dotacje na działalność artystyczną i raczej inspirowała mecenat prywatny niż powiększała państwowy. Była jednak przekonana, że narodowe instytucje kultury mają wartość nie podlegającą weryfikacji rynku. W swoich wspomnieniach pisała: „Miałam jednak dogłębną świadomość tego, że narodowe galerie sztuki, muzea, biblioteki, opery i orkiestry tworzą całość z architekturą i zabytkami, wzmacniając pozycję międzynarodową państwa. Nie jest to tylko kwestia dochodów z turystyki, publiczne zamanifestowanie kultury narodu jest równie ważną demonstracją przymiotów danego kraju jak rozmiar produktu narodowego brutto dowodzi jego potencjału” To nie są słowa polityka socjalistycznego, to są słowa Pani Thatcher. "

To nie są słowa polityka socjalistycznego, w tych słowach brzmi duma z cech własnego narodu, jego osiągnięć etc, ale to się nie ma nijak do rozdawnictwa pieniędzy i powiększania udziału pieniędzy publicznych w wydarzeniach kulturalnych (a zwłaszcza tak zwanych instytucji kultury). W kulturze coraz większy winien być udział mecenatu prywatnego i dotowanie przede wszystkim projektów kulturalnych a nie instytucji. Mój wielki szacunek dla mądrości (co by nie powiedzieć!!) mojej imienniczki pani Margaret Thatcher – nieustająco rośnie.

Różowy Kraków a UPR.

Pomysł  reklamujący Kraków jako miejsce szczególne dla  turystyki gejowskiej uważam za nietrafiony. Do Krakowa może przyjechać przecież każdy bez nachalnego podkreślania swoich preferencji seksualnych. Takie jest moje zdanie na temat i koniec. Jednakże z niesmakiem potraktowałam doniesienia mediów na temat oficjalnych protestów przeciwko akcji promowania Krakowa w ten sposób – partii, do której czuję dużo sympatii, UPR. Zawsze traktuję UPR jako partię podkreślającą najważniejszą wartość w życiu człowieka – wolność. I nagle tenże UPR zaczyna coraz silniej akcentować swój konserwatyzm, który w aspekcie omawianej sprawy przesłania  wiarę w jego umiłowanie wolności. Pamiętam  moje zaskoczenie wspólnymi kandydatami do wyborów z LPR. No cóż, może za chwilę się okazać, że i UPR ma swoją przybudówkę, jakąś Młodzież Wszechpolską?? Ejże, czy nie można zatrzymać się przy podatkach, wolności gospodarczej etc. Jeśli chodzi o LPR II – to ja dziękuję. Eh, szkoda.