Jak dzisiaj przeczytałam 80% Polaków korzystających z pomocy społecznej pobiera ją dłużej niż 10 lat. Zamiast wychodzić z pobierania wsparcia społecznego – uzależniają się od zasiłków. W całej zaś populacji osób w wieku produkcyjnym prawie 9% korzysta z pomocy społecznej. Pod Tarnowem jest miejscowość, w której co trzeci mieszkaniec pobiera zasiłek. Najważniejszym pytaniem jest to:co robić, aby ta rzesza ludzi się nie powiększała. Zdaje się, że problem jest w tym, że pomoc społeczna w naszym kraju nie prowadzi do aktywowania ludzi, ale ich uzależnia od pomocy. Dlatego wściekłość mnie bierze na takie gadanie o niektórych pt."dostrzegał ludzką biedę". A ja pytam, co w tym kierunku,ten ktoś zrobił. Dostrzec nie jest tak trudno, trudniej pomóc tak, aby nie uczynić z pobierania pomocy od innych nałogu, aby nie uśpić w człowieku jego talentu i możliwości… Moja babcia mówiła "dać trzeba wędkę, a nie rybę". Zresztą nie tylko ona, tak mówią wszyscy mądrzy. Ale dość często nie są oni postrzegani, jako ci, co "dostrzegają ludzką biedę". Wytyka im się brak wrażliwości. Niekiedy z tzw.współczucia, czyni się sztandar, którym powiewają i szuje i głupcy. Szuje łatwiej rozpoznać, bo nie są dobroduszni, głupcy są więc groźniejsi. A z takiego wymachiwania nic nie wynika, więc działajmy, a nie "dostrzegajmy..".
Kategoria: Wszystko
Wybory Zarządu
Właśnie wróciłam z wyborów do Zarządu PORP w Krakowie. Nie będę komentowała długo, bo nie warto, ale jedna uwaga: na 18 osób, powyżej 50 roku życia są trzy osoby (a ponoć, jak pisałam, PO jest w przeważającej części partią ludzi powyżej 50 roku życia – to 86% członków, 6% – to ludzie od 25 do 35 roku życia, a 8% – to powyżej 60 roku życia). To tak na marginesie. I jeszcze jedna uwaga: na 18 osób dwie kobiety! Wybrani więc zostali, jak zwykle, młodzi faceci. Polityka jest więc na pewno rodzaju męskiego.
PS To jest tak a propos parytetów. Na sali były kobiety, w kołach też są. okazało się,że najlepsi są (patrz wyżej) młodzi faceci. Déjà vu !!!
18 kwietnia
Św. Franciszek Salezy napisał: "Panie, nie dopuszczaj do mnie mysli, że powinienem zawsze i wszędzie wypowiadać się na każdy temat"
Amen, cześć Ich pamięci.
Refleksja poza-pogrzebem
Przepraszam, ale refleksje chodzą sobie różnymi drogami, tak jak i myśli. Tak więc pomyślałam sobie, jak to jest, że w ciągu paru dni w Krakowie można było posprzątać, połatać dziury, zasadzić kwiatki etc i to poza przetargami? Jak to jest możliwe? A może, jak się sprawdzi, trzeba by było sprzatać, budować, podejmować decyzję i je realizować w takim trybie już na zawsze? No tak, ale powiedziałby skarbnik, że obowiązują przetargi, chociaż zapewne z tych procedur teraźniejsze działania zostały (zostaną) zwolnione.
Refleksja czwarta
Dziennie w Polsce, w Rosji, na Białorusi i Ukrainie ginie w wypadkach ok. 500 osób. To bardzo niewiele w stosunku do liczby ludności. Ale, czy zdajemy sobie z tego sprawę?
Refrleksja trzecia
Odnośnie refleksji najwcześniejszej: okazuje się, że i po śmierci fałszuje się nasze obrazy. Tak to idzie od ściany do ściany. Kiedy więc i w jakich okolicznościach można pokazać człowieka takim, jakim jest czy też był? A jesteśmy tacy po środku: ambitni i leniwi, szczodrzy i rozrzutni. Niekiedy to wszystko mieści się w każdym z nas, w różnych, co prawda proporcjach. I szkoda, że jakoś na plan dalszy odchodzi mówienie o śmierci wszystkich uczestników tragedii, o śmierci tragicznej, samotności tych, co zostali, a powoli włącza się i w te wiadomości polityka. Niestety.
De mortuis nil, nisi bene.
Refleksja kolejna
Wieczór 19.30 Zaskoczona jestem i jakoś nie jest mi miło. I szkoda, że wykorzystuje się już teraz tak dramatyczne okoliczności do pobudzania zdań różnych, budzi się zastygłe antagonizmy. Nie wyjdzie to nam na dobrze.
Pierwsze refleksje
Powoli się zbieramy i przychodzi czas na pierwsze refleksje. Przypomniała mi się książka Rene Girarda Kozioł ofiarny. Girard zastanawiał się nad funkcjonowaniem mechanizmu występującego u ludzi, który nazwał mechanizmem kozła ofiarnego. Mechanizm ów wynika z ludzkiej skłonności do obciążania za wszelkie przciwności losu, za nękające ich konflikty i nieszczęścia, kogokolwiek – tylko nie siebie samych. Traumatyczne działanie tego mechanizmu polega na ześrodkowaniu całej niechęci na kimś (jednostce lub grupie ludzi). Girard pisze o tym, że w dawnych wspólnotach kozła ofiarnego traktowano jako ofiarę i dopiero po zamordowaniu kozła we wspólnocie zapanowywał spokój. Tę nadprzyrodzoną i dobroczynną moc paradoksalnie przypisywano zabitej ofiarze, gdyz to jej śmierć przynosiła zbawienne pojednanie wspólnoty. Można oczywiście dalej analizować treść książki Girarda. Dlaczego mam skojarzenia z tą pracą? Ano dlatego, że zdaje mi się, że we współczesnych demokracjach tę rolę zaczynają odgrywać politycy. I to wszyscy. Nie istnieje w codziennym odbiorze podział na tych, jak pisał Max Weber, którzy żyją dla polityki i na tych, którzy żyją z polityki. Wszyscy, w codziennym używaniu, przede wszystkim przez media (które narzucają taką wizję) są skazani na takie samo traktowanie. Są przede wszystkim, tak się ich przedstawia: nieuczciwi, głupi, niekiedy śmiesznie ubrani, mali, za chudzi, za grubi, ładni lub brzydcy…. Każdy może rzucić zgniłym jajem. Kiedy zaś umierają, tak jak w opisie Girarda, traktuje się ich śmierć, jako fakt oczyszczenia całej wspólnoty. Wśród polityków, jak i wśród lekarzy, aktorów, prawników są ludzie o różnym stopniu wrażliwości etycznej, różnym poziomie intelektualnym etc. Może rzeczywiście jest tak, że polityka zbiera więcej tych mniej "wrażliwych". Dlaczego jednak traktuje ich się, kiedy żyją z takim lekceważeniem? Zdawałoby się, że refleksja powyższa jest bliska każdemu. Czytam gazety i czasopisma. Wzięłam do ręki Wprost. W żałobnej szacie, a na jednej ze stron Marek Król zaczyna swój felieton wytłuszczonym pytaniem: Czy podczas uroczystego obiadu w ambasadzie amerykańskiej w Pradze Tusk powinien pocałować Obamę: a) w rękę, b)w czoło, c) w inne miejsce ciała prezydenta USA? Itd, itd, Felieton jest średnio dowcipny. I bynajmniej nie chodzi o to, że pan redaktor Król kpi sobie tym razem z Tuska i Sikorskiego (mógłby z każdego innego!), ale o to, że chyba żadne wydarzenie nic nikogo nie nauczy! Mało zarzutów i dyskusji merytorycznej, ale znów ta maniera obśmiewania. A więc po to, aby o człowieku mówiono nie tendencyjnie, ale dobrze – trzeba umrzeć.
11 kwietnia
Milczenie
Właściwie trudno, wobec zaistniałej tragedii, cokolwiek napisać. Zginęło 96 osób. Cześć Ich pamięci.