Wróciłam po tygodniowym pobycie za granicą. Byłam daleko i nie odbierałam tzw."politycznych telefonów" i było mi miło. Dwa razy odebrałam telefon od J.Gowina. Niestety, był bardzo niedobry odbiór i nie mogliśmy się dobrze słyszeć. Najistotniejsze było jego pytanie o mój stosunek do wyborów i moje plany a potem była moja odpowiedź. I dopiero w kraju dowiedziałam się o całej sprawie. Jestem zaskoczona decyzją senatora kandydowania do sejmu. Uważam to rozwiązanie za bardzo korzystne dla Krakowa.
Kategoria: Wszystko
Tytuł 120
Z olbrzymim zaskoczeniem przyjęliśmy: ja i mój syn informację dotycząca połączenia się w blokach wyborczych obdarzanej przeze mnie wielką sympatią Unii Polityki Realnej z Ligą Polskich Rodzin. I tutaj, niestety, okazało się, że bliżej im jest do konserwatywnych postaw (delikatnie nazywając!) niż do spraw wolnego rynku. Może jeszcze doczekam się powstania prawdziwej partii …. Teraz jej nie ma. Wszystko wokół, to nie to, a takie deklaracje, jak ta wyżej to zawiedzione nadzieje. Czytałam, co pisze na ten temat pan Janusz K.M, ale jakoś mnie nie przekonał. Porażające połączenie UPR z LPR – niby jedna inna litera na początku; wydawało się , że coś innego a tu masz, jakie braterstwo dusz…
Tytuł 121
Dzisiaj obejrzałam pierwszy odcinek serialu Agnieszki Holland pt."Ekipa". Serial, jak napisano na okładce należy do political fiction. Film jest dobrze zrobiony, oparty na idealizmie inteliktualistów postunijnowolnościowych. Unia Wolności zostawiła tu i ówdzie sierotki, które wierzą w to, że jeszcze gdzieś tam w Polsce, czyli nigdzie żyje sobie działający (a nie na emeryturze) polityk, który jest w miarę uczciwy, mający ideały, dążący do poprawy jakości życia Polaków. I to jest idealizm pani Agnieszki. Pełna, wzruszająca fikcja i wyobrażenia ludzi, nie mających na codzień do czynienia z tym wszechogarniającym paskudztwem. Pani Agnieszko, jest zdecydowanie gorzej, niż Pani to przedstawiła.
PS Wygląda na to, że 30 letnia "młódź" wykosiła Janka Rokitę. Jak on na to pozwolił? A może jest zmęczony, bo przecież nie niezaradny. Nie mogę tego pojąć, jak pozwolił sobie na to, aby jego najbliżsi współpracownicy "zamordowali" go politycznie i nic nie zrobił. NIC. Chociaż kiedyś, inny człowiek, zdawałoby się też nieźle zaprawiony w bojach politycznych, zdziwiony zapytał "I Ty Brutusie przeciwko mnie?"
Tytuł 122
No i się stało. Tytuł niniejszego blogu jest adekwatny. Mrzonki o jednomandatowych okręgach wyborczych trzeba będzie odłożyć na bardzo długo. Być może teraz , z przyczyn jak najbardziej oczywistych posłowie VI Kadencji wpadną na pomysł aby zlikwidować możliwość startowania w wyborach parlamentarnych osób funkcyjnych tzn. pełniących aktualnie swoje funkcje radnych, prezydentów miast, wójtów , sołtysów, pełnomocników. Utworzone biura, zaangażowani i zatrudniani ludzie, plany do zrealizowania i wszystko bęc….. przewraca się , ponieważ uwagę zajmuje coś innego. To powód podstawowy i społeczny, odwołujący się do tzw. etyki. Na przykład: ludzie głosowali na kogoś, więc ten ktoś podejmuję się pełnić funkcję do czasów następnych wyborów. Zawsze, oczywiście mogą a) umrzeć (więc ich nie będzie), b) zrezygnować (też nie będzie). Niemoralne jest jednak porzucanie nadanej przez ludzi funkcji po to, aby starać się o inną. Być może też posłowie zastanowią się nad wykluczeniem możliwości startu do parlamentu ludzi, którzy pełnią w/w funkcje ponieważ w ten sposób "utrącą" zagrażającą im konkurencję. Przypatrzmy się jak wyglądać będą listy wyborcze PO w Krakowie. Zresztą PISu też. Wszystko jedno. Mechanizm jest podobny. Chociaż chyba jest różnica. W PO bardziej rozbrykana jest grupa byłych asystentów i kierowców posłów. Oni urośli w moc i teraz, o czym mówiłam byłemu posłowi Grzegorzowi Schetynie, z sukcesem wyrzucą z list swoich byłych pryncypałów. W PISie hierarchia, jak do tej pory, jest bardziej pilnowana i dziobanie odbywa się zgodnie z pozycją zajmowaną w kurniku. Będę się przyglądała z zainteresowaniem. Będzie krótko ale krwawo.
PS Jestem ciekawa, jakie plany (czytaj pozycja na liście) miało PIS wobec byłego posła Mężydło.
Tytuł 123
Artykuł 12 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka brzmi: " Nikomu nie wolno arbitralnie wkraczać w sprawy prywatne, rodzinne, w cudze mieszkanie lub korespondencję. Nikt nie może doznać uszczerbku na honorze i dobrym imieniu. Każda osoba ludzka ma prawo do opieki legalnej przeciwko takiej ingerencji w te sprawy." W 1947 roku przygotowywano Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Był to czas szczególny. powojenny. Deklaracja powstała, jako intelektualna opozycja przciw temu wszystkiemu, co człowiek uczynił człowiekowi w czasie wojny. Nie zmieniło to jednak faktu, że powstawały, równolegle z rodzącą się wówczas deklaracją, zbrodnie w róznych systemach totalitarnych.
Kupiłam książkę Mieczysława A.Krąpca " Człowiek i polityka" wydaną przez Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu, gdzie przeczytałam w Słowie wstępnym "… cała europejska tradycja – od Platona i Arystotelesa, poprzez starożytność chrześcijańską, wielkie średniowiecze Tomasza z Akwinu – umieszczała politykę na polu działań moralnych człowieka.. [dalej] Polityka jako ludzkie działanie społeczne – a więc działanie w stosunku do drugiego człowieka (czy to indywidualnego, czy zrzeszonego w organizacjach) jest działaniem ze swej natury moralnym" Czy można ten cytat traktować jako komentarz do tego, co się dzieje.
Tytuł 124
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan krytycznie ocenia propozycję wydłużenia do końca przyszłego roku, a tym bardziej na kolejne lata, możliwości korzystania z prawa do wcześniejszych emerytur przez osoby urodzone w latach 1949-68. Postulują powrót do projektu ustawy o emeryturach pomostowych, która jest mniej szkodliwa dla budżetu państwa.
Wcześniejsze emerytury to wzrost wydatków budżetowych – około 1 miliard zł w 2008 roku, a potem odpowiednio 1.6 mld i 1.7 miliarda. Skutki wprowadzenia emerytur pomostowych to około 20 milionów zł w 2008. Jest to zasadnicza różnica finansowa. Posłowie więc "brykają sobie" dalej, bez przeliczenia ile zapłacimy za ich niefrasobliwość.
Nigdy nie podejrzewałam, że będę broniła emerytur pomostowych! Ale też nie doceniałam, jak się okazuje tego, co mogą dla nas wykombinować "przedstawiciele ludu".
Tytuł 125
Wczoraj na Radzie Miasta rozpatrywany był pomysł przydzielania przez Urząd (czytaj nas wszystkich podatników!!) stypendiów dla najlepszych studentów Krakowa, których prace naukowe możnaby wykorzystać dla miasta. Zastanawiałam się nad tym i ostatecznie poparłam projekt. Wydarzenie to, w jakimś sensie zaczęło korespondować ze sprawą, o której skomentowanie mnie poproszono. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu napiszę większy tekst, ale tutaj krótko. Uzasadnione wydaje się przyznawanie przez społeczeństwo (czytaj ich przedstawicieli) stypendiów, nagród etc. najzdolniejszym, najbardziej pracowitym , odnoszącym suksesy studentom, niż kontynuowanie postkomunistycznych pozorów "bezpłatności studiów, szkół, służby zdrowia". Ludzie powinni nie płacić, tak jak teraz horrendalnych podatków, ale dysponować własnymi pieniędzmi tak, jak tego sobie życzą. Studia powinny być płatne i to oczywiście w sposób zróżnicowany, w zależności od szkoły, wydziału etc. Wybory ludzkie były wtedy przemyślane i przez to nie marnotrawione. Jeśli człowiek bezpośrednio za coś płaci, zaczyna to szanować, kalkulować, oceniać, jeśli zaś płaci w sposób ukryty (podatki), niewidoczny dla siebie – to lekceważy, marnuje lub, niestety wpada w absurdalność nazywania tego "bezpłatnym". "Nie ma darmowych obiadów "- pisał mistrz Milton Friedman.
Tytuł 126
Trudno mi zrozumieć, jak grupa zaledwie paru osób jest w stanie, w partii, która mam na myśli , rozstawić wszystko w Krakowie i wszystkich. Parę osób pijących ze sobą piwo, znających swoje "ciemne strony", nie mających zbyt wielu pomysłów na cokolwiek poza miejscem dla siebie. W ich sposobach na życie mogłabym być niezbyt pojętnym uczniem. Sytuacja w partii, którą mam na myśli i którą nieco znam, jest taka sama, jak we wszystkich innych. Można więc wysnuć śmiały wniosek, iż jednookręgowe mandaty (jowy), tak samo jak bon edukacyjny, nowe zasady finansowania kultury… to mrzonki.
Tak sobie marudzę. Rozpoczął się nowy sezon obrad Rady Miasta.
Tytuł 127
Opowiadał mi ktoś, kto był w Nowej Zelandii, że tam do najbardziej poszukiwanych przez firmy Head hunterskie (doradzctwo personalne jakoś brzmi mniej adekwatnie) zawodów należy zawód nauczyciela. Po końcu roku szkolnego firmy te, mające zlecenia od pracodawców, wyruszają w kraj i "łowią" najlepszych nauczycieli proponując im atrakcyjne i konkurencyjne pensje. Jeśli nauczyciel jest zainteresowany, pakuje swój dobytek i rodzinę i wyjeżdża tam, gdzie mu lepiej płacą. To tak a propos wypowiedzi jakiegoś, pożal się Boże, polityka czy związkowca, który powiedział, że hańbiące Polskę są pensje dla nauczycieli. A może rząd powinien się odczepić od wszelkich regulacji jakichkolwiek pensji i wtedy byłoby normalniej. Mielibyśmy na przykład dobrych i lepszych nauczycieli a źli staliby się, dajmy na to, dobrymi policjantami czy sprzedawcami.
PS Mogę, niestety, coraz mniej robić w sprawach bonu edukacyjnego, ponieważ nie mam praktycznie żadnego poparcia w Radzie Miasta. Ci, których uważałam za sprzymierzeńców, teraz interesują się czymś innym. Wydaje się, że bon był dla nich raczej "medialną rybką", niż sprawą do załatwienia.
Tytuł 128
Sejm, w pośpiechu, przegłosowuje coraz większe idiotyzmy. Wygrywają te środowiska, które mają bardziej aktywne grupy nacisku. W głowie się nie mieści, że zamiast zlikwidować Kartę Nauczyciela – rozbudowano jej zakres i usankcjonowano istnienie.
Kolejną sprawą, która wzbudziła protest pracodawców i nie za bardzo wiadomo, komu miała się przysłużyć to przedłużenie urlopów macierzyńskich. Polityka prorodzinna państwa nie może jedynie ograniczać się do systematycznego ich wydłużania.
Doświadczenia z lat 1999 – 2006 wskazują, że przepisy regulujące wymiar urlopów macierzyńskich ulegały w tym czasie istotnym modyfikacjom. Ostatnich zmian dokonano na mocy noweli Kodeksu pracy, przyjętej przez Sejm w dniu 18 października ubiegłego roku. Wymiar urlopu macierzyńskiego podniesiony został wówczas o 2 tygodnie. Zwiększono także o 2 tygodnie wymiar urlopu przysługującego na warunkach urlopu macierzyńskiego.
Brak analizy obrazującej wpływ wprowadzonych w 2006 r. rozwiązań na dzietność kobiet, uniemożliwia tak naprawdę ocenę szans na realizację celów przewidzianych w przedłożonym do zaopiniowania projekcie sejmowym.
Problem jest o tyle istotny, że o sytuacji kobiet na rynku pracy decydują w znaczącym stopniu postawy pracodawców. Piszę to, jako kobieta, ale także jako pracodawca. Wpływ mają na tę sytuację trudności organizacyjne powstające w związku z dłuższą absencją pracownika. Trzeba mieć świadomość, że zbytnie wydłużanie urlopów macierzyńskich jest tylko z pozoru rozwiązaniem korzystnym i atrakcyjnym dla kobiet, kiedy faktycznym jego rezultatem może być dalsze pogorszenie ich sytuacji na rynku pracy.
Przy ocenie skutków podwyższenia wymiaru urlopu macierzyńskiego warto uwzględnić wskaźnik zatrudnienia wśród polskich kobiet, który w latach 1994 – 2006 spadł z poziomu 44 proc. do niespełna 40 proc. Oznacza to, że pod względem aktywności zawodowej kobiet jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej.
Badania wskazują, że kraje z niższym wskaźnikiem zatrudnienia kobiet notują niższy wskaźnik dzietności. W Holandii, Irlandii, czy w Niemczech, wymiar urlopów macierzyńskich nie przekracza 14 tygodni, wskaźniki zatrudnienia kobiet wynoszą od 45 do 53 proc., a wskaźniki dzietności są wciąż wyższe niż w Polsce.
Polityka prorodzinna państwa powinna koncentrować się na promowaniu elastycznych form zatrudnienia i organizacji czasu pracy, rozbudowaniu systemu opieki nad dzieckiem, wprowadzeniu refundacji kosztów opieki przedszkolnej (np. ze środków Funduszu Pracy) a przede wszystkim stworzeniu zachęt w postaci ulg podatkowych.
A jaki jest finansowy aspekt proponowanych zmian. Podwyższenie wymiaru urlopów macierzyńskich wiąże się z wydłużeniem okresu pobierania zasiłku macierzyńskiego, finansowanego w ramach środków na ubezpieczenia społeczne. W konsekwencji wzrost wydatków z tytułu wydłużonego o 2 tygodnie urlopu macierzyńskiego wyniesie w 2008 r. ok. 154 mln zł, zwiększając tym samym deficyt Funduszu. Pozorność działań jest przerażająca. Znów ktoś zamiast "becikowego" wymyslił akcję, która nie wiadomo komu ma służyć i na kim wywrzeć wrażenie. Najprawdopodobniej na wyborcach?!