Niepubliczne żłobki

Pierwszy niepubliczny żłobek w regionie kujawsko-pomorskim rozpocznie od kwietnia działalność w Toruniu. Placówka przyjmie pod opiekę 75 maluchów w wieku do trzech lat.

 Dzięki umowie z Niepublicznym Zakładem Opieki Zdrowotnej DDG od kwietnia przybędzie 75 miejsc w żłobku
Dzięki subwencji urzędu rodzice maluchów zapłacą identyczne stawki, jakie obowiązują w żłobkach miejskich. Od kwietnia Toruń dysponować będzie w sumie 315 miejscami w żłobkach.

– To pierwszy niepubliczny żłobek działający jako NZOZ.
Żłobek „Jaś i Małgosia” mieści się w nowo wyremontowanym i wyposażonym budynku z dużym ogrodem. Znajdzie w nim miejsce 75 dzieci w trzech grupach, po 25 każda.

Maluchy będą miały zapewnioną opiekę pielęgniarską, psychologiczną, logopedyczną, a także zajęcia dodatkowe i posiłki sporządzane we własnej kuchni. Odpłatność rodziców, tak jak za pobyt w żłobkach miejskich, wyniesie 263 zł miesięcznie.

            Jak wygląda sytuacja w Krakowie? Kiedy będziemy i my mogli się pochwalić niepublicznymi żłobkami? Czy istnieje zachęta ze strony miasta? Jak wiadomo potrzeby są znaczne, rolą miasta powinno być wsparcie i sugerowanie takich inicjatyw.

Polskie Związki Zawodowe

Związki Zawodowe w Polsce są dość dziwne. Kiedy parę lat temu brałam udział w Warszawie na pierwszych spotkaniach uczących dialogu przedsiębiorców ze związkami zawodowymi – związkowcy z Europy Zachodniej pytali mnie, osoby będącej z „drugiej strony”, jak to jest, że nasi polscy związkowcy są żywcem wzięci z „Kapitału” Marksa. Nie współpracują, ale przeszkadzają. Przypomniało mi się  teraz, kiedy oglądałam wydarzenia z sal sejmowych i protestujące tam pielęgniarki. Nie, przepraszam nie pielęgniarki, ale związkowczynie. One protestują przeciwko wprowadzeniu w ustawie możliwości zatrudniania pielęgniarek na kontraktach.  Możliwości!! Nie obowiązku, ale możliwości. Ma być zakaz zatrudniania na kontraktach, nie ma być wyboru i koniec. W Polsce jest zatrudnionych 117 tysięcy pielęgniarek. Niewielka ich ilość jest na kontraktach. Oczywiście podstawą nie jest troska o pracę pielęgniarek, ale pozycję związku. Przypominam, że przynależność do związków zawodowych jest dla pielęgniarek obowiązkowa. No i cóż, aż ciarki przechodzą po plecach, kiedy człowiek sobie pomyśli, co by się działo, gdyby jakiś/jakaś pan/pani minister usiłowałby/usiłowałaby cokolwiek zmienić w Karcie Nauczyciela.

Telepraca w urzędach

 Wśród wielu sposobów racjonalizowania wydatków już parę urzędów w Polsce i bardzo wiele w Europie korzysta z form coraz bardziej popularnych związanych z możliwością pracy w domu.  Oznacza to, że urzędnicy mogliby pracować w domu, a wyniki swojej pracy przesyłaliby drogą elektroniczną.

Telepraca przyniesie oszczędności i da korzyści urzędnikom, którzy zdecydują się pracować w domu. Urzędnicy mogą tam na przykład przygotowywać oceny, analizy czy raporty.

W Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie wyliczono, że roczny koszt utrzymania miejsca pracy w biurze wynosi około 10 tys. zł, w systemie telepracy zaś – tylko 1,8 tys. zł. W domu miałoby pracować 10 proc. z blisko 900 urzędników. Dałoby to pół miliona złotych oszczędności rocznie.

Praca w domu, w dowolnie wybranym czasie, będzie atrakcyjna szczególnie dla matek z dziećmi, osób starszych czy urzędników z niepełnosprawnością. Urzędnicy będą rozliczani z wyników. Elektroniczny obieg dokumentów umożliwi im dostęp do informacji za pośrednictwem Internetu.

Ci, którzy zdecydują się pracować w domu, będą mieli ten sam zakres obowiązków. Dostaną komputery z dostępem do sieci i ryczałtowy zwrot ponoszonych kosztów.

PS I Roczny koszt utrzymania stanowiska pracy w Urzędzie Miasta Krakowa to 70 720, 12 zł (koszt roboczogodziny według danych z 1 stycznia 2011 – to 39.82 zł).

PS II W Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie koszt utrzymania stanowiska pracy to 10 tysięcy, a w Urzędzie Krakowa 70 tysięcy!!! Jak to jest możliwe i dlaczego jest  tak znaczna różnica?

Przyszłość uczelni niepublicznych

Uniwersytet Harvarda (Harvard University) powstał w 1636 roku jako Harvard College w Newtown koło Bostonu  jako pierwszy uniwersytet na terenie kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej.

Nazwę otrzymał od nazwiska duchownego purytańskiego wielebnego Johna Harvarda, który był pierwszym darczyńcą uczelni, wówczas będącej college’em. Harvard łożył na utrzymanie szkoły, od momentu jej powstania do swojej śmierci. W testamencie zapisał jej swoją bibliotekę i połowę majątku. Tak więc jedna z najlepszych uczelni świata powstała z prywatnej inicjatywy i taka została. W Polsce okazuje się, że nie powstanie szansa dla takiej uczelni.  Minister Barbara Kudrycka twierdzi, że przyszedł czas, aby walczyć o jakość kształcenia a nie o ilość studentów. Uczelnie niepubliczne kształcą w Polsce jedną trzecią wszystkich studentów. Uczelnie publiczne kształcą drożej, niż niepubliczne. Wśród uczelni prywatnych, jak i publicznych są dobre i złe. Nowelizacja ustawy zaproponowana przez ministerstwo nie ma strategii, brak wizji i mechanizmów, które by zapewniły polskim szkołom wyższym lepsze miejsca w rankingach międzynarodowych. Brak jest w niej mechanizmów wymuszających dbanie o jakość kształcenia czy też wewnętrzne modernizacje uczelni. Nie ma także ukierunkowania na pracę z biznesem. Zarzutów można mnożyć wiele. Rektorzy uczelni niepublicznych wytykają nowelizacji brak zapisów gwarantujących otrzymywanie dotacji na studentów stacjonarnych, czy też usunięcie godła z dyplomów przez nich wydawanych. Zarzucają pani minister dążenie do przywrócenia monopolu szkół publicznych. I niewesoła jest to konkluzja. Ingerencja państwa w edukację nie podniesie jej jakości.  To nie jest rozwiązanie, a już na pewno nie wywodzi się ono z założeń partii, którą zakładałam.

Jszcze raz o kadencyjności władz

Przed chwilą wysłuchałam w radiu wypowiedzi prezydenta Krakowa. Między innymi zdaniami, które powiedział znalazła  się i opinia pana prezydenta na temat kadencyjności władz. I okazało się, że jest temu przeciwny! Powiedział, że władze miast, miasteczek, wsi itd. powinny trwać do momentu, kiedy zrealizują swoje programy. Boże mój, pomyślałam sobie, a jeśli dany burmistrz będzie miał program obejmujacy swoje dożywocie? A jakiż program dla kraju ma Fidel Castro, ktory jest „noedrywalny” od władzy. Chociaż ostatnio okazało się, że tych innych niekiedy udaje się oderwać. Dziwna to była opinia prezydenta i niepokojąca (zwłaszcza dla tych, którzy ostrzą sobie zęby na kandydowanie za trzy lata). Tym bardziej dziwna, że pan prezydent wie, że kadencyjność na przykład władz uniwersyteckich, nie powoduje  zapaści funkcjonowania uczelni. One trwają, pomimo tego, że nie ma rektorów funkcjonujących przez dwadzieścia lat (co zdarza się w wypadku władz samorządowych). Jakże to człowiek może przyzwyczaić się do tego, że jest kimś.  Cyceron napisał: „Nie tyle może być przyjemne nagromadzenie władzy, ile przykry jej ubytek”.

Cd opłat za przedszkola

Gminy muszą wydać nowe uchwały w sprawie opłat za pobyt dzieci w przedszkolach. Przy okazji dostosowania ich do nowych przepisów samorządy zamierzają podwyższyć dotychczasowe.

Samorządy często decydują się na podwyżki, aby zniechęcić rodziców do posyłania najmłodszych dzieci do przedszkoli. Dzięki temu zmniejsza się zapotrzebowanie na miejsca w przedszkolach.

Rodzice nie mają wypływu na wysokość dodatkowej opłaty za pobyt dziecka w gminnym przedszkolu. Jej wysokość ustalają radni, a przepisy ustawy o systemie oświaty nie zawierają górnej granicy jej wysokości.

Po ostatniej nowelizacji ustawy z 5 sierpnia 2010 r. o systemie oświaty (DzU nr 148, poz. 991) dodatkowe opłaty samorządy mogą pobierać dopiero po pięciu godzinach pobytu dziecka w przedszkolu. W tym czasie nauczyciele powinni realizować program wychowania przedszkolnego, który uwzględnia podstawę programową – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Od września tego roku nie może być to już opłata stała pobierana niezależnie od liczby godzin, jakie dziecko przebywa w placówce.

Samorządy różnicują opłaty, kierując się liczbą godzin spędzanych przez dzieci w przedszkolach. Tylko rodzice, których pociechy nie przebywają tam nie dłużej niż pięć godzin, nie ponoszą dodatkowych kosztów. Tych jednak jest niewiele, a gminy niechętnie oferują im miejsca, bo nie wspomagają finansowo utrzymania placówki.

Ustawa o systemie oświaty nie określa też, od kiedy powinna być realizowana w przedszkolu podstawa programowa, czy od godziny 7.00 do 12.00, czy również przez pięć godzin po południu. Gminy mogą więc dowolnie ustalić godziny jej realizacji – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

Kraków w Bollywood

Hindusi są zachwyceni Krakowem. Agencja reklamowa Radical Infinity kręci pod Wawelem spot reklamowy dla potentata produkującego klimatyzatory w Indiach. 

W związku z realizacją spodziewane są utrudnienia w ruchu na Placu Mariackim oraz ul. Siennej. Wszystkie niezbędne pozwolenia ze strony miasta zapewnia Krakowska Komisja Filmowa.

Spot reklamowy to kolejna – po realizowanych w październiku zdjęciach do bollywoodzkiej superprodukcji Aazaan (znanej wcześniej pod roboczym tytułem Mujjahir) – filmowa współpraca Krakowa z Indiami.

To nie jedyna produkcja współrealizowana w tym tygodniu przez Krakowską Komisję Filmową. Jeśli dopisze pogoda, już w najbliższy czwartek (17 marca), na Placu Mariackim, rozpoczną się zdjęcia do krótkiego filmu reklamowego „Mim”, realizowanego dla jednego z polskich operatorów telefonii komórkowej.

Także w związku z tą produkcją spodziewane są utrudnienia w ruchu na Małym Rynku, gdzie zostanie umieszczone zaplecze produkcyjne. W trakcie realizacji, na Placu Mariackim, wystąpią krótkie (trwające do 5 minut) wstrzymania ruchu pieszych.

Prawo Parkinsona

Wczoraj na spotkanie z radnymi naszego pięknego miasta przybył wiceprezydent komunikując nam plany utworzenia w urzędzie jeszcze jednego wydziału do spraw wszystkich inwestycji w mieście. Co prawda z inwestycjami jest coraz gorzej, prawie ich już nie ma, ale będzie nowy wydział?! Przypomina to prawo Parkinsona, znane jako „prawo tysiąca” . Głosi ono, że jeśli jakakolwiek instytucja (rządowa, samorządowa, naukowa) zatrudnia więcej pracowników administracyjnych, niż tysiąc czy też przekracza tę liczbę, to zaczyna być samowystarczalna, żywi się sama sobą, nie potrzebuje zewnętrza. No cóż, nasz urząd bardzo dawno temu przekroczył nie jeden tysiąc zatrudnionych urzędników. I ciągle rośnie!!

            Parę lat temu, podczas ataków mrozów w Waszyngtonie ówczesna pani burmistrz zarządziła, aby wszystkie urzędy, których działalność jest niezbędna, natychmiast, pod karą grzywny w razie niewykonania, nakazały swoim pracownikom opuszczenie urzędów i udanie się do domów. W urzędach wyłączono światło i ogrzewanie. Okazało się przy tej okazji, że bez większości tych instytucji miasto działało prawidłowo i nikt nie zauważył braku części urzędu. Dziwić to nieco może: w świecie a i już w Polsce stosuje się redukcje pracowników w administracji, ostatecznie korzysta się z telepracy, która zdecydowanie obniża koszty funkcjonowania urzędów, a u nas dokładnie będzie się działo odwrotnie.

PS I

Za 2009 rok urzędnicy krakowscy otrzymali tzw. nagrody kwartalne na łączną kwotę 6,9 mln zł. Nie przyznano w ogóle tzw. nagród prezydenckich. Tymczasem za rok 2010 na konta urzędników trafiło 8,9 mln zł.

Prezydent uważa, że kwota 8,9 mln zł brutto wcale nie jest wysoka, jeżeli pod uwagę wziąć liczbę pracowników, czyli ok. 2300 osób.

PS II

A miastu brakuje chociażby 11 mln zł  na wprowadzenie biletu trasowego w MPK na określoną liczbę przystanków. Zamiast niego proponuje się gorsze bilety czasowe i podwyżki. Urzędnicy chcą nimi zapełnić dziurę w budżecie na komunikację miejską, która wynosi ok. 30 mln zł .

Koniec karnawału w Wenecji

Wróciłam. Byłam przez parę dni w Wenecji na zakończeniu karnawału. Naprawdę było to zrealizowane marzenie mojego brata. Tak czy inaczej byłam, zobaczyłam i doświadczyłam. Przedziwne uczucie obcowania z maskami. Oskar Wilde napisał, że człowiek jest najprawdziwszy, kiedy zakłada maskę. Tysiące ludzi w maskach. Mężczyźni (podobno, bo i tak nic nie jest pewne do końca) w strojach kobiet, kobiety w męskich. Milczący ludzie-maski. A przy tym kręte, wąskie uliczki, nie wiadomo, jak trafić na tę, gdzie przed chwilą widzieliśmy sklepik, w którym widzieliśmy to, co może byśmy kupili, gdybyśmy mogli tam trafić ponownie… Taka dziwna atmosfera snu, marzenia, ale takiego lekko niepokojącego. A przy tym, w ciągu dnia, piękne słońce, bardzo ciepło, pyszna kawa. I jeszcze i to, że w Wenecji zostają starzy Wenecjanie, ponieważ młodzi wyjeżdżają. Parę lat temu w Wenecji mieszkało 120 tysięcy ludzi, a dzisiaj zaledwie 65. Wyludniający się skansen. Pomyślałam sobie, co zostało po nas, tych wszystkich cudzoziemcach i innych gościach w Wenecji, kiedy wyjechaliśmy. Brudne uliczki, wilgoć, niewielka garstka mieszkańców z nabytym przez lata reumatyzmem… A kiedyś było to miasto tętniące życiem, pełne muzyki Vivaldiego, smaczku rozpusty (z pamięcią o Giacomo  Girolamo Casanovie, kawalerze de Seingalto), pełne ukrytych za maseczkami kurtyzan. A teraz taka namiastka tego wszystkiego (jak sądzę?). Chociaż, kto wie, może ja widziałam niewiele?

Karnawał w Wenecji - Setki osób bierze udział w karnawałowym show na Placu św. Marka w Wenecji