Centrum Adama Smitha o emeryturach.

DROGA PRZEJŚCIA

• Wszystkie podatki nałożone na pracę tzn.ZUS, składki i podatki zostają połączone. Przedsiębiorcy płacą jeden łączny podatek od sumy wszystkich wypłaconych wynagrodzeń jednym przelewem do jednego urzędu skarbowego;

• Od dnia 1 stycznia 2012 roku emerytury wypłacane są wg następujących zasad:

a) emerytury wg dotychczasowych zasad otrzymają przechodzący na nią w roku 2012;

• Wszystkim pozostałym pracującym emerytura zostaje przeliczona na dotychczasowych zasadach na dzień 31.12.2011 roku za okres pracy do tego dnia. Osoby starsze będą otrzymywały część emerytury obywatelskiej i część emerytury na dotychczasowych zasadach.

c) Od 1.01.2012 do momentu przejścia na emeryturę naliczana jest już wysokość wg emerytury obywatelskiej;

d) Osoby, które w roku 2012 skończą 18 lat, będą otrzymywały wyłącznie emeryturę bywatelską;

e) Każde dziecko, wobec którego obywatel wypełniał obowiązek alimentacyjny, powoduje, że można przejść na emeryturę o np. 2 lata wcześniej;

f) Zlikwidowany zostaje podatek od wypłat emerytur, ZUS przestaje go naliczać i pobierać;

g) Udział w Otwartych Funduszach Emerytalnych jest dobrowolny;

h) Wysokość emerytury obywatelskiej na dzień 1.012012 wynosi 900 zł;

i) Wobec zrównania w prawach wszystkich obywateli KRUS traci rację bytu i zostaje zlikwidowany.

EFEKTY:

• Prosty, jednolity dla wszystkich obywateli system emerytury obywatelskiej;

• Tani w utrzymaniu bo nie wymagający kosztownej personalizacji i poboru
zindywidualizowanych składek;

• Likwidujący dyskryminację kobiet ze względu na posiadanie i wychowywanie dzieci, systemowo

realizujący politykę prorodzinną;

• System nie blokujący aktywności i zachęcający do jej podejmowania.

Tekst pochodzi z lutego bieżącego roku. Może jeszcze jest aktualny. MNie się zdaje być bardzo sensownym.

Praca z wybitnie uzdolnionymi uczniami.

Serdecznie zapraszam na zorganizowaną przeze mnie międzynarodową konferencję poświęconą zagadnieniom wspierania dzieci i młodzieży wybitnie uzdolnionych.

Miejsce:Rada Miasta Krakowa, Plac Wszystkich Świętych

Czas: 12 września od 9.00 rano do 16.30.

Będą Niemcy, Szwedzi, Węgrzy i Słowacy. Może się od nich wielu rzeczy nauczymy. WSTĘP WOLNY.

Czy muszę pisać program?

Szanowni Państwo,

Stało się tak, że na życzenie matki-partii i oczywiście z własną zgodą startuję do Sejmu RP. Miejsce mam świetne – numer 5, w okręgu numer 13 (być może ta 13 nie będzie feralna, chociaż zapewne dla kogoś z 28 osób na liście zapewne będzie). Dlaczego o tym piszę dzisiaj, ponieważ dostałam e-maila od pani, która napisała: znam pani bloga, czytam o tym, co pani robi w mieście, a gdzie znajduje się pani program, jaki ma pani światopogląd, jakie idee. I tutaj zaaczęłam się zastanawiać: jak to jest z polityką, czy przyzwyczailiśmy ludzi do tego, że tworzymy literaturę pod tytułem: zrobię, wybuduję, rozdam, wesprę etc. Przecież to wszystko jest … literaturą. Prościej jest popatrzeć na to, co człowiek zrobił, co sobą reprezentuje, czego w swoim życiu dokonał. Dla mnie istotne jest i to, czy w swoim życiu pracował i czy ma dom, rodzinę, sukcesy – te poza polityką. Ludzie, którzy mają gdzie wrócić, kiedy polityka już nie będzie ich chciała, są samodzielni, rzetelniejsi w wykonywanych zadaniach, nie trzymają się kurczowo polityki, aby w niej być za wszelką cenę. Nie prostytuują się za kolejne miejsce na kolejnych listach. Ale ludzie chcą wiedzieć, co napiszę na paru stronach, a może tylko na jednej ! Zapewne i tak nikt nie zechce mnie rozliczać z tego, co napiszę, a potem, co zrobię. Przecież tak się podchodzi do wszystkich słów wszystkich polityków. Więc niech nie będzie te pare zdań jedyną miarką mojej przydatności. Zobaczcie Państwo to, że 20 lat temu otworzyłam jedną z pierwszych szkół prywatnych w Polsce, że jestem całkiem dobrym wykładowcą na uczelni, że zbudowałam wiele mądrych (i nieco głupich) pomysłów na edukację w Krakowie, że jestem przeraźliwie i nieprzyzwoicie pracowita, że pojawiło się sporo wywiadów ze mną, że podsunęłam prezydentowi Krakowa, z których skorzystał … prezydent Poznania etc, etc, etc. I co ja mam napisać w programie! Ponieważ dość sprawnie „posługuję się piórem” już niedługo napiszę.

Rada i prezydent

Samorząd terytorialny jest instytucją demokratycznego państwa. Jego rolę umocniła Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 roku, która. nie zawiera definicji samorządu terytorialnego, ale dostarcza wielu elementów konstrukcyjnych, które pozwalają określić samorząd za część składową władz publicznych.

Konstytucja RP przyjęła w art.169 tradycyjny podział organów jednostek samorządu na stanowiące i wykonawcze. I niestety, wydaje się, że ten podział jest już nieaktualny. Nastapiło to  w 2002 roku,  kiedy to  tzw. organ wykonawczy (jednoosobowy organ wybierany w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich, w głosowaniu tajnym) spowodował zasadniczą zmianę trybu ich odwołania, które może się odbyć tylko w drodze referendum gminnego – z inicjatywy rady lub mieszkańców, czy też na wniosek wojewody. Organ wykonawczy stał się tak naprawdę ciałem zarządzającym, o bardzo rozbudowanych kompetencjach. Rada zaś stała się, o czym parokrotnie już pisałam, organem skurczonym, o niewielkich możliwościach wpływania na zarządzaniem miastem, gminą etc.     
Ustawa gminna zastrzega (art.18) do wyłącznej właściwości Rady między innymi uchwalanie statutu gminy, ustalanie wynagrodzenia prezydenta, stanowienia o kierunkach jego działania, przyjmowania sprawozdań z jego działalności; powoływania skarbnika miasta; sekretarz miasta; uchwalania budżetu miasta; udzielanie lub nie udzielanie absolutorium z wykonania budżetu; podejmowanie uchwał w sprawach majątkowych miasta. Taka jest teoria. Praktyka jest zupełnie inna. Prezydent buduje budżet, prezydent zarządza miastem. Rada jest potrzebna do medialnych usprawiedliwień potknięć w zarządzaniu prezydenta, wójta, burmistrza. Powinno się więc określać prezydenta, wójta, burmistrza – nie mianem organu wykonawczego, ale organem zarządzającym, a Radę – jako organ doradczy. Rada powinna stać się ciałem w takim mieście, jak Kraków, najwyżej 23 osobowym. Oczywiście taki podział zakresu obowiązków powinien zdecydowanie określić zakres odpowiedzialności. Odpowiedzialność za funkcjonowanie miasta, wsi, gminy etc powinna jednoznacznie znaleźć się po stronie prezydenta, wójta, burmistrza. Zakres władzy winien przecież równać się zakresowi odpowiedzialności.

 



Czy literatura ma płeć.

No właśnie! Pytanie zgoła niepolityczne. Chociaż może i tak, kto wie. W rankingu (2008 rok) „The Times” wśród najważniejszych powojennych pisarzy brytyjskich  na siódmym miejscu znalazł się Vidiadhar Surajprasad Najpaul. I tenże wybitny pisarz, laureat Nagrody Nobla wielokrotnie wypowiadał się przeciwko tzw. literaturze pisanej przez kobiety, twierdząc, że jest ona zdecydowanie gorsza, niż ta pisana przez mężczyzn (zapewne jest to jeden z ulubionych pisarzy Janusza Korwin-Mikkego; jeśli nie jest, to ma szanse się nim stać). Pomijam tutaj argumenty Vidia,  przypomnę, iż krytyk literacki Peter Craven zrobił doświadczenie: dawał do oceny fragmenty książek kobiet i mężczyzn i pytał, kto może być autorem, kobieta czy mężczyzna. Oodpowiedzi nie wskazywały prawidłowo płci.

Ciekawa jestem, jeśliby zrobić taką analizę, jak wygladają pod tym kątem listy bestelerów sprzedawanych książek w ciągu ostatnich pięciu lat? No tak, zaraz ktoś zacznie wybrzydzać, że gust kupujących nie jest wyznacznikiem genialności dzieła. A więc, co jest? Czyje opinie wyznaczają  genialność dzieła: jeśli nie czytelnicy, to krytycy, media? Zapewne czas! Ale tego nie dowiemy się dzisiaj.

Staroświecke rozumienie partii.

Rozmawiałam niedawno z miłym człowiekiem, moim kolegą klubowym (a także i partyjnym). Zapytałam go, jak to jest możliwe, że mamy tak bardzo różne poglądy a pomimo tego należymy do jednej partii. I wtedy on mi powiedział, że mam staroświeckie rozumienie tego, czym jest partia. No tak, pomyślałam sobie, partia jest, według mnie, zbiorem ludzi podobnie myślących, którym towarzyszy ten sam pomysł na rządzenie krajem, o zbliżonym światopoglądzie et. Takie myślenie jest, jak się okazało ” staroświeckie”. Teraz partie są, jak to ktoś świetnie podsumował, tymczasowymi komtetami wyborczymi. Ważne jest kto, a nie co. Kto jest przy władzy, z kim wypada iść, ale nie dlatego, żeby zrealizować poglądy „wspólne partii”. Idzie się po władzę. Przesunęły się priorytety. Potem niekiedy nie za bardzo wiadomo, co z ową władzą robić (ponieważ wszystko, co było poza nią już nie istnieje). No więc ja z koncepcjami, takimi, jak pisał Max Weber (czy istnieje powołanie polityka etc), a tutaj okazuje się, że jestem passe…

Tęsknota za państwem opiekuńczym.

Poczytałam sobie o przebiegu ostatnich wydarzeń w Izraelu. I to w różnych miejscach: od gazet izraelskich, poprzez amerykańskie po ostatni numer Wprost. Prawie wszędzie pojawiają się opinie analizujące sytuację gospodarczą Izraela. W Izraelu bezrobocie sięga 5% (jest więc to tak zwane „bezpieczne bezrobocie”); wzrost gospodarczy to 5,6%. Wydawałoby się, że nie jest źle (pomijam oczywiście niebywale istotny element, jak permanentne przebywanie w stanie wojny). Piszę o sytuacji gospodarczej i roli państwa, które coraz mniej staje się państwem opiekuńczym. Ludzie jednak żądają państwa opiekuńczego. Chcą, aby to ono brało podatki (coraz większe!) i zarządzało życiem ludzi: temu się zabierze, a temu da. Dafne Leef, która zainicjowała ostatnie wydarzenia w Izraelu (ogłosiła na facebooku protest przeciwko cenom mieszkań i rozbiła namiot w środku miasta)powiedziała dziennikarzom gazety „The Marker” – „nie mam zielonego pojęcia o ekonomii, ale powinno być tak, jak chce naród”. I nic dodać.

Steve Jobs odchodzi

Właściwie powinnam napisać o Libii, początkach kampanii, zbieraniu podpisów etc. Jednak wydaje mi się, że ważną informacją w dniu dzisiejszym było odejście Steve Jobsa z firmy Apple.  Wciąż coś się nieustająco zmienia. Jobs, hippis, geniusz informatyczny, dyrektor wykonawczy założonej przez siebie firmy. Jak napisały media obrót publiczny  akcjami Apple został zawieszony. Jobs przeżył raka trzustki; od stycznia tego roku przebywał na zwolnieniu lekarskim, którego powodów nie podano do wiadomości publicznej. Potem do pracy wrócił, a teraz definitywnie odchodzi. Zapewne odchodzi na zawsze.