Po raz kolejny piszę o nieszczęściach, jakie wynikają z upolitycznienienia samorządów. Jeśli kiedykolwiek będą jednomandatowe okregi wyborcze, to wtedy radny odpowiadać będzie przed wyborcami, a nie przed górą partyjną. Polityka niszczy istnienie miast, miasteczek, wsi. Może, dzięki Bogu, najmniej wsie, ponieważ tam mniej zależy funkcjonowanie wsi od polityki (tak mi się , w każdym razie wydaje).
Jak jest teraz: punkt pierwszy i podstawowy, to walczyć z przeciwnikiem, nie dbać o dobro miasta, ale zgnębić przeciwnika. Powstaje pytanie: gdzie jest poczucie obywatelskości, odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami?
Dzisiaj dowiedziałam się z mediów, że Kraków jest, według mojego kolegi radnego, "najbardziej kościelnym z miast" i w związku z powyższym powinniśmy przyjąć roszczenia a nie rozstrzygnięcie Trybunału. Naprawdę zaś chodzi przede wszystkim o wystąpienie przeciw prezydentowi, a nie o interesy miasta. No cóż, absurd gęstnieje.