Przed chwilą wysłuchałam w radiu wypowiedzi prezydenta Krakowa. Między innymi zdaniami, które powiedział znalazła się i opinia pana prezydenta na temat kadencyjności władz. I okazało się, że jest temu przeciwny! Powiedział, że władze miast, miasteczek, wsi itd. powinny trwać do momentu, kiedy zrealizują swoje programy. Boże mój, pomyślałam sobie, a jeśli dany burmistrz będzie miał program obejmujacy swoje dożywocie? A jakiż program dla kraju ma Fidel Castro, ktory jest „noedrywalny” od władzy. Chociaż ostatnio okazało się, że tych innych niekiedy udaje się oderwać. Dziwna to była opinia prezydenta i niepokojąca (zwłaszcza dla tych, którzy ostrzą sobie zęby na kandydowanie za trzy lata). Tym bardziej dziwna, że pan prezydent wie, że kadencyjność na przykład władz uniwersyteckich, nie powoduje zapaści funkcjonowania uczelni. One trwają, pomimo tego, że nie ma rektorów funkcjonujących przez dwadzieścia lat (co zdarza się w wypadku władz samorządowych). Jakże to człowiek może przyzwyczaić się do tego, że jest kimś. Cyceron napisał: „Nie tyle może być przyjemne nagromadzenie władzy, ile przykry jej ubytek”.
Jszcze raz o kadencyjności władz
Autor
jantos
Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury) Zobacz wszystkie wpisy opublikowane przez jantos