Dlaczego do kobiety po imieniu?

powitanie

Nazywanie kobiety imieniem i nazwiskiem uchodzi za grzeczne. Ale, jak pokazały badania – taka forma jest postrzegana jako umniejszanie znaczenia osoby. Dziwne nieprawdaż?

Psychologowie z Uniwersytetu Cornellia w Ithace wykazali, że w amerykańskiej publicystyce mężczyźni są nazywani przy pomocy jedynie nazwiska (bez imienia) dwukrotnie częściej, niż kobiety. Ciekawe jednak jest to, że jak wykazały rozszerzone badania  – okazuje się, że osoby nazywane imieniem i nazwiskiem wydają się publiczności mniej znaczące, niż te, które występują tylko pod nazwiskiem.  Tak więc osoba, o której napisano „Nowak zajął się badaniami, które pozwolą gospodarce  zaoszczędzić wiele milionów” brzmi bardziej przekonująco, niż stwierdzenie :”Adam Nowak  zajął się badaniami, które pozwolą gospodarce  zaoszczędzić wiele milionów”.

Gabriela Rodriguez, niemiecka ekspertka centrum nazewnictwa w Lipsku potwierdza, że takie zwyczaje obserwuje też w obszarze języka niemieckiego. Mówi, że paradoksalnie bardziej uprzejma forma nazywania kobiet niesie ze sobą negatywny efekt: mężczyzn ceni się wyżej, kobiety nazywane  (forma bardziej grzeczna : z imienia i nazwiska) odbierane są jako mniej znaczące.

Powiecie Państwo hmm!! Feministyczne teksty J. No dobrze, więc przenieśmy się na grunt polski i mojego doświadczenia. Oczywistym wydaje się, że zwrócenie się do kogoś po imieniu tworzy atmosferę bardziej poufałą. Osoba wydaje się przez to bliższa, ale jednocześnie, przynajmniej częściowo, traci swoje znaczenie.  W polskim języku w oficjalnych wystąpieniach naprawdę szanuje się jedynie tytuł profesora (i oczywiście częściej u mężczyzn, niż u kobiet).  Inne tytuły są w oficjalnych wystąpieniach pomijane. W tradycji niemieckiej tak nie jest.

Nie wyobrażacie sobie Państwo zwrócenie się jakiegokolwiek dziennikarza do prezydenta Krakowa: „panie Jacku”. Pytałam przewodniczącego Rady Miasta, czy spotkał się z formułą „panie Bogusławie” – odpowiedział, że raczej nie.

Słyszałam parokrotnie, jak dziennikarki  (sic!!) i dziennikarze zwracają się do kobiet na stanowiskach i z tytułami naukowymi – po imieniu.

Moje kontakty też są tego przykładem. Dziennikarze, w wieku moich dzieci, zwracają się do mnie, prosząc o wywiady po imieniu. Jeden z nich (przemiły zresztą chłopak) prosząc o komentarze mówi do mnie „pani Gosiu” – na wielokrotne sugestie – nie reaguje.

Mam także stopień  naukowy. I w ciągu wielu lat kariery publicznej rzadko ktokolwiek go używał. Powiecie Państwo: u nas nie ma takiej tradycji. A ja zapytam: a dlaczego nie ma? Może powinniśmy powrócić do szacunku dla ludzkich osiągnięć, które przejawiają się także i w odpowiednim zwracaniu się do osób.

A nad tym, co wyżej napisałam, może warto się zastanowić.

 

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *