Najważniejsze, aby porażkę przekuć w sukces. I zrobił to prezydent naszego wspaniałego miasta pan JM. Od paru dni media komunikują o pomyśle prezydenta. A jakim: proszę bardzo: zawsze mówiło się, że prezydent nie ma w radzie miasta Krakowa swoich zwolenników, że jest bezlitośnie krytykowany za niezbyt przemyślane administrowanie miastem (trudno nazwać te czynności zarządzaniem). I cóz się stało, a więc po pierwsze prezydent uzyskal oficjalne poparcie SLD, a następnie odczekując nieco i licząc na zapomnienie faktu poprzedniego – przygarnął wszystkich, których nie chciała ani PO, ani PIS. Taktyka świetna. Prezydent mówi, że w ten sposób demonstruje swój dystans wobec „partyjniactwa” (sam tworzy listy pod okiem SLD). Przyjmuje wszystkich, których nie chciały partie. I zapewne ja także, jako zwolenniczka jednomandatowych okregów wyborczych, tak bym zrobiła. Świetnie się to sprzeda. Licze jednak na media i na to, że przyjrzą się osobom, które litościwie zostały przyjęte przez dobrego pana prezydenta. Są to najgorsi radni, jacy byli, mało aktywni, „pobieracze diet”. Brakuje w tym komplecie jedynie radnego z PISu pana W.,ale on jest kolegą brata… Więc ma swoje „uzasadnienie.” w PIS. Wypada jedynie żałować, że nie zasili szeregów prezydenta.
I znów wzdycham i proszę: zróbcie coś i wprowadźmy jednomandatowe okręgi wyborcze, jeśli nie do końca w czystej formie, to może chociaż w wersji mieszanej. I wtedy takie zabiegi, jak opisane wyżej nie miałyby podstaw do istnienia.