Cóż pisać, kiedy za oknem pada, raczej leje i to od dwóch tygodni. Kolejne nieszczęście. Zimą klęska , teraz też. Chodzimy ogladać naszą rzeczkę, która jest niedaleko. Białucha, niby spokojna rzeczka, teraz wyglada jak rwący, górski potok. Kiedyś mieszkaliśmy na parterze blisko Wisły i pamiętam to uczucie, kiedy siedzieliśmy w mieszkaniu i zastanawialismy się , co zabrać ze sobą w sytuacji zagrożenia. Tego nikt nie zrozumie, kto nie był w takiej sytuacji.
Odpisywałam przed chwilą przyjacielowi, który wybiera się za parę tygodni do Polski z Kanady, gdzie mieszka. I tak w paru słowach chciałam mu opisać, dlaczego tak trudno byc w dobrym nastroju. Parę zdań i w nich Smoleńsk, klęska zimowa w Małopolsce, teraz powodzie. I do tego zamrożone jakiekolwiek pomysły związane z podróżami samolotami, bo wulkan na Islandii.
PS Przypominam o jutrzejszej konferencji w Krakowie (patrz mój wpis z 10 maja). Sprawa godna polecenia!!