Dzisiaj dostałam e-maila od barda krakowskiego, który zwrócił mi uwagę na miałkość i bylejakość haseł wyborczych wszystkich kandydatów (w tym także haseł i moich). Napisał : "gdyby Pani nie była odpowiedzialna, to czy przynałaby się Pani do tego". Odpisałam mu, że poczucie przeze mnie odpowiedzialności jest moim osobistym problemem. Wydaje mi się , że jestem nadodpowiedzialna (o ile istnieje taka kategoria moralna). Jestem odpowiedzialna za wszystkie moje decyzje, które bardzo często i długo analizuję. Czuję się odpowiedzialna za firmę, za moich studentów, za rodzinę. I za to co robię w swojej działalności publicznej. Nie wstydzę się tego i nie chowam za innych, podpisuję swoje działania swoim nazwiskiem.To też jest dowód odpowiedzialności. I to po pierwsze. A po drugie, a propos haseł wyborczych : czy społeczeństwo jest gotowe przyjąć czyjąkolwiek deklarację, taką jak jak kiedyś przyjęło inne społeczeństwo, że trzeba zacisnąć pasa, "krew i łzy", a potem będzie lepiej. Zastanawiam się nad tym. Jaka jest tolerancja społeczeństwa na nieodpowiedzialność zawartą w hasłach wyborczych polityków?
Polecam: Hans Jonas: The Imperative of Responsibility. Książka o odpowiedzialności (także i polityków)