Wymiana pokoleniowa

Wymiana pokoleniowa. William Golding napisał książkę "Lord of the Flies" (przetłumaczoną na język polski "Władca Much") Jeśli czytaliście to pamiętacie fabułę: grupa chłopców na skutek defektu w samolocie dostaje się na bezludna wyspę i tam organizuje sobie życie na wzór dorosłych. To miniaturowe społeczeństwo oparte jest na takich konfliktach,  że prawie ulega  katastrofie. Wypaczenia i skrzywienia doskonalsze niż w społeczeństwie dorosłych. Nazywa to się "uczeń przerósł mistrza".

Golding: cóż za przestroga w tej metaforze.

Pytanie: Starożytni a potem ci, mądrzejsi od nas mówili i pisali, że jeśli chcesz zarządzac innymi najpierw sam się dużo naucz. Czy mieli rację?

P.S. Polecam stronę www.bonedukacyjny.pl

Tytuł 194

Dzisiaj jest środa. dzień sesji rady miasta. Wróciłam wcześniej, ponieważ wszystkim się ostatnio śpieszy.

Dzień paru refleksji i nowych doznań. Człowiek się uczy całe życie.

Kiedyś napisałam tekst wydrukowany w książce poświęconej mojemu intelektualnemu mistrzowi (no chyba Mistrzowi) Władkowi Stróżewskiemu, w którym analizowałam wiedzę o polityce Maxa Webera. Robiłam to, ponieważ zaczełam wtedy zajmować się, może tak naprawdę wbrew sobie, polityką już nie jako teoretyk ale praktyk.

Weber podkreślał (w swojej książce "Polityka jako zawód i powołanie"), że polityka jest dziedziną życia społecznego, w której nie można działać według zasad etyki absolutnej, jednak nie twierdził, że polityka jest tylko grą partykularnych interesów czy też, że nie ma ona w ogóle nic wspólnego z etyką. Pisał, że konflikty polityczne "są walką wartości". No tak, o ile dwie godziny temu, stwierdziłabym, że biedny stary Weber nic nie wiedział o czasach, w których pozostaje jedynie walka bez jakichkolwiek wartości to teraz  powinnam zastanowić się czy jednak nie miał racji. Skąd wzięły się moje pojęcia "wartości". A może wartością, nie moją i chyba nie Webera są pieniądze i władza. I wszystkie inne pomysły dla tzw. "dobra ogółu" nie mają zastosowania.

Weber pisał, że żyje się dla polityki i z polityki.Ale także i  to, że sukces polityczny bynajmniej nie zależy od posiadania moralnej racji (dla której skądinąd trudno znależć obiektywne kryterium), lecz od układu sił oraz i to że  "szlachetne intencje same przez się nie gwarantują, iż skutek będzie równie dobry i szlachetny". Polityk z powołania, polityk zawodowy, może i powinien kierować się tylko etyką odpowiedzialności. Człowiek działający według zasad tej etyki musi umieć trwać przy swoich przekonaniach i bez względu na skutki wypowiadac nieodwołalne non possumus.

Ważne jest więc posiadanie własnych przekonań aby móc ich bronić. Skąd biorą się te przekonania i czy są naprawde tak istotne, aby warte były obrony za dużą cenę. Chciałabym aby tak było. Cenię ludzi, którzy mają przekonania, nawet i takie, z którymi sie nie zgadzam.

Weber pisze (i o nim juz po raz ostatni), że polityka jest twardym zajęciem i że kto chce się wpychać w szprychy koła politycznego, ten musi mieć mocne nerwy i nie byc sentymentalnym.

Niekiedy  takie repetytorium pomaga zrozumieć pewne sprawy. Zrozumieć nie znaczy zaakceptować. Zawsze przecież jest wybór.

O plotkach jutro.

Pytanie: Czy trzeba wszystko za każdą cenę?

Początek

Załozyłam dzisiaj bloga. I zaczęłam się zastanawiać dlaczego ludzie to robią. Jest to rodzaj ekshibicjonizmu. Powodów może byc co najmniej dwa:

1. uważają, że ich obserwacje sa niebywale interesujące i ich wizja świata (patrz "Świat według…") zachwyci i zainspiruje ludzkość

2. piszą , ponieważ mogą przekazać informacje, które nie są zbyt interesujące dla mediów (czytaj niezależnych mediów), media nie chcą , zmieniły preferencje, stawiaja na innych etc.

Pytanie: czy istnieje jeszcze autentyczna troska ludzi o rzeczywistość, która ich otacza?