Dzisiaj jest środa. dzień sesji rady miasta. Wróciłam wcześniej, ponieważ wszystkim się ostatnio śpieszy.
Dzień paru refleksji i nowych doznań. Człowiek się uczy całe życie.
Kiedyś napisałam tekst wydrukowany w książce poświęconej mojemu intelektualnemu mistrzowi (no chyba Mistrzowi) Władkowi Stróżewskiemu, w którym analizowałam wiedzę o polityce Maxa Webera. Robiłam to, ponieważ zaczełam wtedy zajmować się, może tak naprawdę wbrew sobie, polityką już nie jako teoretyk ale praktyk.
Weber podkreślał (w swojej książce "Polityka jako zawód i powołanie"), że polityka jest dziedziną życia społecznego, w której nie można działać według zasad etyki absolutnej, jednak nie twierdził, że polityka jest tylko grą partykularnych interesów czy też, że nie ma ona w ogóle nic wspólnego z etyką. Pisał, że konflikty polityczne "są walką wartości". No tak, o ile dwie godziny temu, stwierdziłabym, że biedny stary Weber nic nie wiedział o czasach, w których pozostaje jedynie walka bez jakichkolwiek wartości to teraz powinnam zastanowić się czy jednak nie miał racji. Skąd wzięły się moje pojęcia "wartości". A może wartością, nie moją i chyba nie Webera są pieniądze i władza. I wszystkie inne pomysły dla tzw. "dobra ogółu" nie mają zastosowania.
Weber pisał, że żyje się dla polityki i z polityki.Ale także i to, że sukces polityczny bynajmniej nie zależy od posiadania moralnej racji (dla której skądinąd trudno znależć obiektywne kryterium), lecz od układu sił oraz i to że "szlachetne intencje same przez się nie gwarantują, iż skutek będzie równie dobry i szlachetny". Polityk z powołania, polityk zawodowy, może i powinien kierować się tylko etyką odpowiedzialności. Człowiek działający według zasad tej etyki musi umieć trwać przy swoich przekonaniach i bez względu na skutki wypowiadac nieodwołalne non possumus.
Ważne jest więc posiadanie własnych przekonań aby móc ich bronić. Skąd biorą się te przekonania i czy są naprawde tak istotne, aby warte były obrony za dużą cenę. Chciałabym aby tak było. Cenię ludzi, którzy mają przekonania, nawet i takie, z którymi sie nie zgadzam.
Weber pisze (i o nim juz po raz ostatni), że polityka jest twardym zajęciem i że kto chce się wpychać w szprychy koła politycznego, ten musi mieć mocne nerwy i nie byc sentymentalnym.
Niekiedy takie repetytorium pomaga zrozumieć pewne sprawy. Zrozumieć nie znaczy zaakceptować. Zawsze przecież jest wybór.
O plotkach jutro.
Pytanie: Czy trzeba wszystko za każdą cenę?