Listy i liście

Zadziwiającą właściwością polityki jest "relatywna pamięć". Z jednej strony jest długa (kiedy, ku mojemu osłupieniu kolega radny powiedział, głosując przeciwko sensownemu rozwiązaniu "byłem przeciw pomysłowi ponieważ Ty cztery miesiące temu nie poparłaś mojej kandydatury …..) z drugiej zaś strony jest niebywale króciutka. Dzisiaj doświadczyłam jej drugiej właściwości: wszyscy: koledzy i koleżanki zapomnieli, że w ostatnich wyborach ktoś (Ktoś) wprowadził ich nazwiska na listki nie wiadomo skąd. Nagle się wzięli i już. Pamiętam swoje wielkie zdziwienie widząc pewne nazwisko osoby, która NiGDY nie pokazała się na jakimkolwiek zebraniu powstającej wtedy PO a została członkiem Rady a dzisiaj w świętym oburzeniu najgłośniej potępiała …taką samą praktykę.

Najszybciej, jak to możliwe, powinny wejść jednomandatowe okręgi wyborcze. Wtedy, w mniejszych okręgach ludzie swoim nazwiskiem odpowiadają przed wyborcami za to co robią. Precz z listami partyjnymi!!!

Jest to najprostsza droga  powrotu zaufania ludzi do polityki. Jeśli kiedykolwiek się to stać może.

Nie dopuszczą zapewne do tego góry partyjne, bo przecież nikt dobrowolnie nie pozbędzie się swoich wpływów na dołach.

Cytat: Ktoś powiedział (ba! jakiś radziecki pierwszy sekretarz), że polityk obiecuje ludziom wybudować most nawet tam , gdzie nie ma rzeki.

P.S. Coś mi się wydaje, że czas sekretarzy znów wraca. Ha.

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *