Tytuł 46

I znów się "ogórkowo" wysypało. Tym razem też bardzo ważna sprawa: renowacje Krakowa. Nie mogłam znależć aktualnego zestawu osób tworzących SKOZK, jeśli w nim jest senator S. – a renowacja i plany trwały, jak sam senator pisze, osiem lat, to można było wielokrotnie, jeszcze przed pracami – oficjalnie opublikowanym listem ogłosić swój sprzeciw wobec planów renowacyjnych. To jedna strona sprawy, druga zaś nieco inna. Jesli człowiek niczego nie robi to kochani rodacy pytają: no, siedzi tam, bierze diety i niczego nie robi; jeśli zaś człowiek stara się, pyta, sugeruje potrzebę namysłu nad sprawami Polski, nawet jesli się myli – ale jest aktywny, to kochani rodacy mówią, no, chce mieć swoje pięć minut, startuje do "konkursu piękności radnych, senatorów, posłów", chce zostać prezydentem itd. Tak źle i tak niedobrze. Ponieważ jednak za aktywność więcej się dostaje lania, lepiej więc stosować zasadę nic-nierobienia, wtedy zostaje chociaż popularność, a jeszcze jak się ładnie wypowiadamy, kochają nas media – to życie jest piękne. 

Dlaczego się boją audytu

Dzisiaj, w sezonie ogórkowym ,jak kiedyś mówiono (nie wiadomo, kto jeszcze pamieta, co to znaczy) Gazeta Wyborcza umieściła pół szpaltową informację na temat audytu w miejskich instytucjach kultury. Tekst był napisany tendencyjnie i żałuję, że tak się stało. Rozmawiałam z dziennikarzem prawie godzinę i wyszło na to, że nie wiadomo dlaczego, przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku.Każdy ma prawo do własnego zdania, także i dziennikarz, ale z tytułem na internetowym wydaniu Gazety to nieco przesadzili.

Odpowiedzialne za swoje czyny podmioty, takie  na przykład jak miejskie instytucje kultury powinny się poddawać  weryfikacji, być otwarte w każdej chwili na konsultacje dotyczące  metod zarządzania, logistyki etc a więc tych wszystkich czynników, które tworzą funkcjonowanie instytucji.Wydawanie pieniędzy publicznych powinno być zawsze poza jakimkolwiek podejrzeniem o niedoskonałości w zarządzaniu, pomyłki, niegospodarność etc.

PS Moja znajoma księgowa zadzwoniła i powiedziała, że kiedyś spotkała się z księgową jednej z instytucji kultury, która zarabia jej dwie pensje a pracy ma o połowę mniej etc, etc, etc Łatwo się wydaje pieniądze publiczne, łatwo przychodzą – to i nikt nie zastanawia się nad tym jak powinny być wydawane. A i zarządzaniu możnaby się przyjrzeć.

Kanikuła

Zaczyna się okres wakacyjny. Coraz mniej wejść odwiedzających mojego bloga a i mnie się chce mniej pisać. Od czasu, kiedy Rada Miasta ustaliła konieczność wprowadzenia przez prezydenta audytów dla miejskich instytucji kultury (dzięki kolegom z PISu!!! i 6 głosów "przeciw" z mojego (?) klubu), odbieram prawie codziennie telefony od dyrektorów miejskich instytucji kultury, którzy chcą się spotykać ze mną: teraz, natychmiast. Świadczy to o małej elegancji  takich zabiegów. Ja zaś tłumaczę, że mam, jak reszta radnych, urlop.

Ukradłam z innego bloga zdjęcie z ulic Krakowa. Autorowi dziękuję. Zdjęcie jest świetne. A któraż to ulica??

Klasztor Sióstr Klarysek

Biznes przedszkolny

Ostatnie przed wakacjami dyżury w radzie miasta. Na korytarzu prawie 10 osób chcących założyć niepubliczne przedszkola. Wczoraj miałam spotkanie z deweloperami. Pomysł łączenia tych ludzi, tzn. deweloperów, którzy chcą tworzyć coraz bardziej bogate oferty (konkurencja nie śpi), gdzie obok budynków jest rozwinięte zaplecze (także i przedszkola) z ludźmi, którzy chcą tworzyć te przedszkola, okazał się być bardzo dobry. Potrzebny jest urząd miasta, który będzie pomagał, a przez to i zyskiwał swoje tj. zabezpieczał miejsca w przedszkolach. Pomysł prosty, nieskomplokowany logistycznie. Podsunęłam go pani wiceprezydent w lutym, marcu. Nic nikt nie zrobił, więc zorganizował to sama. Zainteresowanie było bardzo duże: z jednej i z drugiej strony. Potrzebuję poparcia mediów, aby coraz więcej chętnych się dowiedziało o akcji i niestety potzrebuję wsparcia urzędników, a z tym nie jest najlepiej.

Po południu wpadłam na pomysł "biznesu przedszkolnego". Świetnego i takiego, który nie ma szans nie wypalić. Nawet znaleźli sie ci, którzy natychmiast zadeklarowali współudział. Najważniejsze, aby mi się jeszcze coś chciało, a niekiedy już jestem zmęczona. Tak bym sobie poczytała, pojechała na przykład do Maroka, zwiedziła Prowansję…

Tytuł 47

Dzisiaj była ostatnia przed wakacjami Rada Miasta. Emocje i animozje sięgnęły szczytu. Moi zaprzyjaźnieni Niemcy mówili, że istnieje wróg, duży wróg i kolega partyjny. I tak to dzisiaj wygladało. Wygrywane były sprawy nie ważne dla naszego miasta, ale dyplomatycznie przeprowadzone. Prawie nikt nie pytał czego sprawy dotyczą, ale kto je zgłasza. Aż ciarki przechodzą po plecach, jak sobie człowiek pomysli, że w rządze dokładnie wyglada to tak samo.

PS  Nie radzę sobie z chamstwem. Nie potrafię na nie reagować pomimo tylu lat doświadczeń i kontaktów z ludźmi. Chamstwem jest czynienie atutu z przekraczania dopuszczalnych granic. I tyle.

Prace licencjackie

Piszę recenzje z paru prac licencjackich. Robię sobie przerwę i cytuję fragment z Alberta Camusa : " Jest rzeczą głęboko obojętną, czy ziemia kręci się wokół słońca, czy na odwrót. W gruncie rzeczy to kwestia błaha. Widzę natomiast, że wielu ludzi umiera, ponieważ ich zdaniem życie niewarte jest trudu, by je przeżyc. Widzę też innych, którzy paradoksalnie dają się zabić dla idei albo złudzień użyczających im racji istnienia…"

Słowacja

Bylismy (grupa radnych) przez trzy dni na Słowacji, w Koszycach, aby móc porozmawiać z urzędnikami i dyrektorami szkół na temat bonu edukacyjnego. I chcę Państwu powiedzieć, że istnieje coś na kształt bonu. Napiszę o tym zapewne więcej. Przywiozłam parę pomysłów. Może coś się uda i przenieść tutaj do Krakowa (ten mój niepoprawny optymizm).

Matury

Media donoszą w atmosferze sensacji, że zaledwie 79% osób przystępujących do matury zdało ją. Z tego też powodu tłumaczyła się pani minister Hall.  Zdaje się, że jest to kolejny dowód na zbliżający się koniec świata.  I cóż  z tego, że nie zdali. Widocznie tak było, że byli za słabi, byc może większość z tych, co nie zdała powinna ukończyć z sucesem szkoły zawodowe i miec porządny zawód. Co się porobiło… Minister edukacji tłumacząca się z faktu, że młodzież nie zdała matury. Piszę to jako matka i jako nauczyciel akademicki.  Mamy do czynienia z coraz niższym poziomem inteligencji, zaangażowania studentów, niewielką pracowitością. Piszę oczywiście o średniej. Od czasu do czasu trafia się istny brylant i wtedy serce rośnie.

Czyżby to znaczyło, że całe społeczeństwo ma mieć ukończone studia? Totalny absurd.

PS Wczoraj widziałam ogłoszenie dotyczące przyjęcia do pracy: "Barmana z wyższym wykształeceniem przyjmę". No cóż. Może to ogłoszenie to signum temporis.

WAŁĘSA – HONOROWY OBYWATEL KRAKOWA

Dzisiaj była Rada Miasta. Mój sympatyczny i współpracujący ze mną kolega radny, którego cenię, wymyślił rzecz niesamowitą. Napisał list (a miała to być w zamyśle rezolucja) skierowany do prezydenta Lecha Wałęsy, wspierający go i wyrażający oburzenie z powodu niesprawiedliwych i hańbiących napaści ze strony autorów najpopularniejszej ostatnio książki (którą mało kto przeczytał, ale wszyscy albo krytykują albo popierają). Ja książki nie czytałam, ślędzę wszystkie programy i czytam wszelką prasę na temat. Nie czuję się jednak na tyle świadoma sprawy, aby się wypowiadać.  Powiedziałabym raczej, że czuję pewne  zażenowanie całą sprawą i wydaje mi się, że deklaracje jej dotyczące wykraczają poza sprawy samorządowe. To jest właśnie ten element samorządowości, którego nie lubię. Włączanie się w DUŻĄ POLITYKĘ. Deklaracje, życzenia, poparcia etc. Mam oczywiście własne przemyślenia, ale ma  je każdy. I wciąż twierdzę, że taksówkarza. lekarza, nauczyciela naszego miasta bardziej interesują moje działania dotyczące lokalnych problemów, niż moje dywagacje i deklaracje polityczne.

Tytuł 48

Przed chwilą ogladałam film poświęcony Pyjasowi. Wildsteinowi i Maleszce. Za każdym razem jak wracam do tej historii to nie mogę zrozumieć mentalności i motywacji działań Ketmana. Nie umiem i nie chcę. Ci ludzie to moje pokolenie. Ja łaskawie przy swojej konspiracji nie doświadczyłam zdrady. Wydaje się, że takie doświadczenia to skaza, dla wszystkich uczestników wydarzenia, do końca ich życia.