Skansen w Krakowie?

stare_krakowskie_chalupy

Czy Kraków potrzebuje skansenu? Pytanie wydawałoby się dość dziwne. Wszyscy stawiamy na przyszłość, emocjonujemy się tym, co będzie za lat pięć, dziesięć, dwadzieścia lat. Martwimy się zabetonowaniem miasta, nie chcemy więcej blokowisk, samochodów, a tęsknimy za zielenią, ścieżkami rowerowymi, parkami.

I coraz mniej interesuje nas przeszłość.  W wielkich miastach świata spotykamy skanseny. Skansen (muzeum skansenowskie) to zwyczajowe określenie muzeum na wolnym powietrzu, prezentującego przede wszystkim kulturę ludową danego regionu. Zdarzają się także skanseny przemysłowe, archeologiczne, budowlane, itp. Samo słowo „skansen” pochodzi od nazwy własnej pierwszego tego typu muzeum, którym jest  muzeum w  Sztokholmie . Jest to największe otwarte muzeum,  założone w 1897 przez  Artura Hazeliusa, szwedzkiego nauczyciela i badacza folkloru, twórcy Muzeum Nordyckiego, który chciał pokazać, jak żyli ludzie w różnych częściach Szwecji i całej Skandynawii. W 1885 roku Hazelius przejął na potrzeby powstającego skansenu  pierwszą wiejską chałupę z miejscowości Mora, która stała się początkiem skansenu w milionowym mieście, jakim jest Sztokholm.

W Bukareszcie w Parku Herăstrău znajduje się  największe w Rumunii (ponad 100 tys. m²) muzeum na wolnym powietrzu (jednocześnie jest to jedno z najstarszych i największych w Europie). Na terenie muzeum znajdują się 272 obiekty – domy, budynki gospodarcze, zakłady rzemieślnicze, cerkwie i kaplica, a także dawny zajazd.. Większość z nich to oryginały przeniesione tutaj z całego kraju, część to kopie. Placówka ta założona została w 1936 dzięki wsparciu ówczesnego króla Rumunii Karola II i jego Królewskiej Fundacji Kultury.

W Danii w drugim pod względem wielkości mieście  Aarhus jest Muzeum Starego Miasta  Den Gamle By. Można tam zobaczyć stare domy, ulice, oberże to wszystko, co funkcjonowało, jako miasto XIX wieku. Po uliczkach przejeżdżają zaprzęgi konne pełniące rolę transportu. W stylizowanej kawiarni można napić się kawy oraz zjeść pyszne słodkie wypieki.

W Kijowie znajduje się Słoboda Mamaja (Мамаєва Слобода), kozacka wioska, w której można odwiedzić nie tylko stare  budynki, ale zobaczyć świetnie zachowany wiśniowy sad. Skansen znajduje się w odległości 7 km od głównej ulicy miasta Kijowa – Chreszczatyka (Kreszczatik).

W Estonii na obrzeżach Talina odwiedza się Rocca al Mare. Jest to miejsce, w który można spotkać XIX wieczną estońską architekturę wiejską. Muzeum założone zostało w latach pięćdziesiątych XX wieku na terenie dawnej prywatnej posiadłości nazywanej (z włoskiego) Rocca al Mare (nadmorskie urwisko). Na terenie skansenu zgromadzono blisko setkę różnego rodzaju domostw, młynów, kościołów czy warsztatów przywiezionych tu ze wszystkich regionów Estonii oraz zamorskiej Szwecji. Można zobaczyć tu m.in. wiatraki z Saremy, tawernę z Kolu, szwedzki kościół z Sutlepy czy chaty rybackie znad Pejpusu. Wnętrza domostw wyposażono w dawne sprzęty kuchenne, krosna czy stare komody.

W Moskwie znajduje się muzeum- skansen  pod niebem Коломенское ( Kołomienskoje ). Jest to o historyczna rezydencja rosyjskich książąt i carów. Najcenniejszym zabytkiem jest cerkiew „Wozniesienija”, wzniesiona z okazji narodzin Iwana IV – jeden z najlepszych przykładów architektury starorosyjskiej. Poza tym są stare chałupy, domy, a także  śwtenie zachowane 600-letnie dęby.

Niedaleko Pragi znajduje się historyczne centrum rzemiosła Botanicus Ostrá Ten niezwykły skansen powstał w roku 1999 jako część projektu rekultywacji miejscowego wysypiska śmieci. Najpierw nawieziono tu pięćset ton ziemi, aby można było modelować relief krajobrazu. Dzisiaj zabytkowe centrum obejmuje pięćdziesiąt budynków. W każdym z nich zobaczyć można jedno oryginalne rzemiosło.

I jesteśmy w Krakowie. Idea urządzenia skansenu na Woli Justowskiej powstała już  w 1927 roku. Jej głównym propagatorem był etnograf, popularyzator folkloru i kultury ludowej Małopolski, prof. Seweryn Udziela. Miał to być skansen przedstawiający budownictwo wiejskie z całej Polski (np. chałupy z Polesia). Według pierwotnej koncepcji wszystkie obiekty miały zostać umieszczone na najwyżej położonej części wzgórza Sowiniec. Kiedy w 1934 roku zapadła decyzja o usypaniu tam Kopca Niepodległości (poświęconego później marszałkowi Piłsudskiemu), postanowiono, że skansen powstanie u stóp Panieńskich Skał. Teraz tam istniejąca karczma i spichlerz  składają się na  Zespół budownictwa drewnianego.

Z krajobrazu miasta znikają dawne wiejskie chałupy z XIX i początku XX wieku. Popadają w ruinę i giną i właściwie  już nie ma dla nich ratunku.

Najwyższa  pora, abyśmy się zastanowili nad koniecznością ratowania przeszłości zamkniętej w starych domach.

Rodziny zastępcze.

rodzina_z_tyluCoraz więcej dzieci nie powinno pozostawać w swoich biologicznych rodzinach a więc społeczeństwo znajduje im zastępstwo. Wcześniej były Domy Dziecka, od których się odchodzi i sukcesywnie je likwiduje. Do 2020 roku domy dziecka mają być mniejsze i powinny się w nich wychowywać dzieci powyżej dziesiątego roku życia. Młodsze mają trafiać do rodzin zastępczych. W dniu 1 stycznia 2012 r. weszła w życie ustawa z dnia 9 czerwca 2011r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Organizowanie opieki w rodzinach zastępczych należy do zadań własnych powiatu. Zadania pomocy społecznej w powiatach wykonują jednostki organizacyjne – powiatowe centra pomocy rodzinie.

Poszukuje się więc rodzin zastępczych, które zapewniają  całodobową opiekę i wychowanie dziecku pozbawionemu całkowicie lub częściowo opieki rodzicielskiej. Rodzina zastępcza może być również ustanowiona dla dziecka niedostosowanego społecznie.

Spotykamy różne formy takich rodzin. Mogą więc to być osoby spokrewnione, niezawodowe lub zawodowe, pełniące funkcję pogotowia rodzinnego., lub zawodowe specjalistyczne.

W rodzinie pomocowej może być umieszczone dziecko w przypadku czasowego niesprawowania opieki nad dzieckiem w związku z wypoczynkiem, udziałem w szkoleniu lub pobytem w szpitalu oraz w wyniku nieprzewidzianych trudności lub zdarzeń losowych w rodzinie zastępczej. Pełnienie funkcji rodziny zastępczej może być powierzone małżonkom lub osobie niepozostającej w związku małżeńskim, jeżeli spełniają one określone  warunki. Wśród nich wymieniana jest między innymi konieczność nieograniczonych zdolności do czynności prawnych, ale także i to, że osoby te nie są i nigdy nie były pozbawione władzy rodzicielskiej, że zapewniają określone warunki bytowe i mieszkaniowe, ale także umożliwiające zaspokojenie indywidualnych potrzeb dziecka, w tym rozwoju emocjonalnego, fizycznego i społecznego, właściwej edukacji i rozwoju zainteresowań oraz wypoczynku i organizacji czasu wolnego.

Rodzina zastępcza to nie to samo co adopcja. Rodzina zastępcza to czasowa forma opieki (czyli zakładająca powrót dzieci do rodziców biologicznych wtedy, gdy będą oni zdolni ponownie zaopiekować się swoimi dziećmi) nad dzieckiem, sprawowana w związku z kryzysem w rodzinie naturalnej, niewydolnością rodziców lub ich chorobą, niekiedy w związku z ich czasową nieobecnością. W przeciwieństwie do adopcji nie jest związana z powstaniem więzi prawnych, a jedynie ze sprawowaniem pieczy nad dzieckiem.

Rodzinom zastępczym przysługują różne formy wsparcia od finansowych poprzez wychowawcze, organizacyjne, logistyczne.

Problem przygotowywania wsparcia dla dzieci pozbawionych ciepła rodzinnego jest ważnym światowym problemem. Międzynarodowe organizacje FICE (Federation Internationale de Communautes Educatives), IFCO (International Foster Care Organisation) oraz SOS-Kinderdorf; „Quality4children” opracowały konkretne standardy  wymagane przy organizacji opieki nad dzieckiem.

Rodzinna opieka zastępcza dominuje w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Holandii, Austrii, Szwajcarii i w państwach nordyckich. Systemy różnią się w zależności od miejsca. W Hiszpanii za opiekę nad dzieckiem w określonym regionie odpowiada autonomiczna społeczność lokalna, która ma własne uregulowania prawne dotyczące postępowania z dziećmi potrzebującymi opieki i pomocy. Jednak ogólne zasady formułuje ustawa ogólnokrajowa reformująca procedury opieki nad dzieckiem, zwłaszcza te dotyczące adopcji i wychowania. Decyzje dotyczące umieszczenia dzieci są podejmowane w trybie administracyjnym, a sąd jest o nich informowany. Tam też, jak pokazują statystyki, w ostatnich latach zdecydowanie  wzrasta liczba dzieci umieszczanych w opiece zastępczej (spokrewnionej i niespokrewnionej) lub  poddanych procedurze adopcyjnej, maleje natomiast liczba dzieci umieszczanych w placówkach.

We Francji także, jak w Hiszpanii opieka nad dzieckiem została przesunięta na szczebel lokalny. Rodzice zastępczy otrzymują stałe wynagrodzenie (z ubezpieczeniem, prawem do emerytury, 5-tygodniowym urlopem), którego kwota wzrasta wraz z ilością powierzanych ich opiece dzieci. Dodatkowo otrzymują pieniądze na pokrycie znacznej części kosztów utrzymania  dziecka oraz np. na kieszonkowe dla dzieci, zakup ważnych dla dziecka rzeczy, opłaty za egzaminy i inne opłaty szkolne.

Przykładów procedur w różnych krajach można by pokazać wiele. Istotną informacją może być ta, że najwięcej instytucji pełniących zadania  rodzin zastępczych  jest  w Bułgarii, Rosji i w Rumunii – w krajach tych od 10 do 20 na 1000 dzieci mieszka w placówkach opiekuńczych. Polska znalazła się w raporcie UNICEF  wśród krajów o stosunkowo wysokim stopniu instytucjonalizacji – od 5 do 10 na 1000 dzieci, obok Węgier, Mołdawii, Litwy, Łotwy i Estonii.

W Polsce każdego roku z domów zabieranych jest ponad 14,5 tys. dzieci. Niestety, niewiele z nich trafia do rodzinnych domów dziecka czy zawodowych rodzin zastępczych. Podobnie jak w Rosji, Rumunii i Bułgarii. Są jednak kraje, gdzie rodzinna opieka zastępcza jest najpopularniejszą formą wsparcia dzieci, które nie mogą wychowywać się w naturalnych rodzinach. Takimi przyjaznymi dzieciom rozwiązaniami mogą pochwalić się Anglia, Irlandia, Holandia oraz Szwecja.

            Potrzeby na powstawanie rodzin zastępczych są bardzo duże. I oczywiście pomysłów na ich rozwiązanie jest wiele. W ostatnim czasie przybywa coraz więcej euro-sierot; dzieci zostawianych w kraju przez biologicznych rodziców, którzy wyjechali za granicę. Także i w Polsce są obszary, czy miasta , które sobie radzą lepiej lub gorzej.

Na V Kongresie Rodzicielstwa Zastępczego w 2017 roku  za rozwój rodzinnej pieczy zastępczej nagrodzono Gdańsk, Kielce, Radom, Rybnik, Częstochowę. Nie było wśród wyróżnionych, czy nagrodzonych Krakowa.

W 2014 roku Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zorganizował akcję :”Rodzic zastępczy – moja praca”. Niestety, potrzeb jest coraz więcej, a chętnych do prowadzenia rodzin nie przybywa. Może powinniśmy powtórzyć akcję. Każda pomoc jest na wagę złota.

Seksualność seniorek :)

34649abc993982b197aa9a6210af69ed_XL

Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem. Pisałam już tutaj, na blogu, o tym parokrotnie. To nie jest metafora, ale smutny fakt. Ta wiadomość dociera do coraz szerszej grupy przedsiębiorców, projektantów, ludzi zajmujących się medycyną etc. W mediach poruszane są coraz częściej tematy trudne, ale związane z tą grupą wiekową. I nie tylko spotykamy artykuły o pieluchach dla osób mających problemy z utrzymaniem moczu, ale pojawia się więcej i więcej spraw dotyczących ludzi bardzo dojrzałych (ech te synonimy starzenia się).  Wczoraj poszłam na film reklamowany pod tytułem „Pozycja obowiązkowa”. Doskonały zestaw emerytowanych aktorek i  aktorów. Właścicielki Oskara – wciąż świetne aktorki: Diane Keaton, Jane Fonda, Candice Bergen i  Mary Steenburgen oraz partnerujący im Craig T. Nelson, Andy Garcia i  Don Johnson.

Cztery przyjaciółki raz w  miesiącu spotykają się w stworzonym na  własny użytek klubie czytelniczym. Podczas jednego ze  spotkań Vivian proponuje lekturę „Pięćdziesięciu twarzy Greya”.I, jak sugeruje scenarzysta, odżywiają tęsknoty za seksem. Każda z nich jest już w tym wieku, że jak by się mogło wydawać, ten etap życia mają już zdecydowanie za sobą. Nic bardziej błędnego. Nie istnieje nic takiego, jak piszą specjaliści, jak erotyczna emerytura. Utrzymywanie kontaktów seksualnych w podeszłym wieku daje masę korzyści. Ma nie tylko działanie wspomagające zdrowie, które pozwala na dłużej zachować ogólną aktywność i opóźniać procesy starzenia, ale wpływa zasadniczo również na zdrowie seksualne, które jest stanem zarówno fizycznego, społecznego, jak i emocjonalnego samopoczucia. Daje satysfakcję, spełnienie, przynależność, napędza do działania, a to wszystko poprzez podtrzymywanie wzajemnej atrakcyjności i bliskości. I tak dalej i tak dalej. Temat można rozwijać w bardzo wielu aspektach, ale wróćmy do filmu. Poszłam, ponieważ chciałam zobaczyć, jak sobie można poradzić z dość skomplikowanym tematem, z jego niełatwą estetyką idt.

I wyszłam bardzo rozczarowana. Film jest kiepski. Scenariusz żenujący. I tak sobie myślę, jak można było nie wykorzystać potencjału tak świetnych aktorów, podejrzewam, że i znacznej kasy przeznaczonej na zrobienie filmu. O wielu scenach, jak i o podstawowym pomyśle chciałabym zapomnieć. Szkoda tego wszystkiego. Być może moje poczucie humoru nie nadążało za tym, co zaproponowali twórcy filmu.

A może ktoś w Krakowie zrobi króciutki festiwal filmów zajmujących się seksualnością seniorów, ich życiem na emeryturze w kontekście samotności, utraty atrakcyjności, przemijania. Nie od razu taka Kamasutra dla seniorów – ale łaskawsze potraktowanie tematu.

Kiedyś widziałam hiszpański film „Życie zaczyna się dzisiaj” o niżej poruszanym temacie. I jakoś bardziej mnie bawił.

Jeśli chcecie zobaczyć w jakiej kondycji są dawne, wspaniałe aktorki (one są na pierwszym planie) – to idźcie. Jeśli macie inne, ciekawsze zajęcia – to możecie Państwo odpuścić. Tylko, na Boga, nie zamieniajcie tego czasu na obsługę wnuków!! Wtedy jednak wybierzcie film.

 

Nic bardziej błędnego. Nie istnieje nic takiego, jak erotyczna emerytura, bo kobietą i mężczyzną jesteśmy do samego końca.

http://www.poradnikzdrowie.pl/seks/sztuka-kochania/dojrzaly-seks-co-robic-zeby-uprawiac-udany-seks-w-starszym-wieku_33706.html

Nic bardziej błędnego. Nie istnieje nic takiego, jak erotyczna emerytura, bo kobietą i mężczyzną jesteśmy do samego końca. Ponadto seks w starszym wieku poprawia zdrowie. W dojrzałym seksie mogą jednak przeszkodzić problemy związane z menopauzą, andropauzą i przebytymi chorobami.

http://www.poradnikzdrowie.pl/seks/sztuka-kochania/dojrzaly-seks-co-robic-zeby-uprawiac-udany-seks-w-starszym-wieku_33706.html

Nic bardziej błędnego. Nie istnieje nic takiego, jak erotyczna emerytura, bo kobietą i mężczyzną jesteśmy do samego końca. Ponadto seks w starszym wieku poprawia zdrowie. W dojrzałym seksie mogą jednak przeszkodzić problemy związane z menopauzą, andropauzą i przebytymi chorobami.

http://www.poradnikzdrowie.pl/seks/sztuka-kochania/dojrzaly-seks-co-robic-zeby-uprawiac-udany-seks-w-starszym-wieku_33706.html

Nic bardziej błędnego. Nie istnieje nic takiego, jak erotyczna emerytura, bo kobietą i mężczyzną jesteśmy do samego końca. Ponadto seks w starszym wieku poprawia zdrowie. W dojrzałym seksie mogą jednak przeszkodzić problemy związane z menopauzą, andropauzą i przebytymi chorobami.

http://www.poradnikzdrowie.pl/seks/sztuka-kochania/dojrzaly-seks-co-robic-zeby-uprawiac-udany-seks-w-starszym-wieku_33706.html

Nic bardziej błędnego. Nie istnieje nic takiego, jak erotyczna emerytura, bo kobietą i mężczyzną jesteśmy do samego końca. Ponadto seks w starszym wieku poprawia zdrowie. W dojrzałym seksie mogą jednak przeszkodzić problemy związane z menopauzą, andropauzą i przebytymi chorobami.

http://www.poradnikzdrowie.pl/seks/sztuka-kochania/dojrzaly-seks-co-robic-zeby-uprawiac-udany-seks-w-starszym-wieku_33706.html

Dzień sąsiada.

Podrzucam mój tekst z 2013 roku :

ImgWNiniejszy tekst będzie potwierdzeniem tezy, że podróże kształcą. Wróciłam jakiś czas  temu z parodniowej wyprawy. Mieszkałam w niewielkiej miejscowości pod Paryżem. We wtorek 28 maja cała miejscowość, w której, tak jak w tym czasie w Polsce padał deszcz, zamieniła się w dość dziwne miejsce.

Na wielu ulicach pojawiły się stoły pod parasolami, a ruch został zatrzymany. W wielu ogrodach też zaczęły się osobliwe przygotowania. Oczywiście zapytałam, co one oznaczają. Okazało się, że miejscowość przygotowuje się do Dnia Sąsiada. Znajomi Francuzi byli zdziwieni, że nie znam takiego wydarzenia i że w Polsce koniec maja nie staje się czasem umacniania kontaktów sąsiedzkich. Po powrocie zaczęłam sprawdzać, jak to wygląda, gdzie się zaczęło i na czym polega. Sprawa wydała mi się interesująca przede wszystkim ze względu na możliwość podjęcia dialogu sąsiedzkiego, zacieśnienia więzi, ale także i poprawienia sytuacji związanej z bezpieczeństwem mieszkańców.

Święto, jak doczytałam, obchodzone jest od 2000 r. w ostatni wtorek maja. Dzień Sąsiada ustanowiony został z inicjatywy Europejskiej Federacji dla Lokalnej Solidarności. W całej Europie osłabiają się więzi społeczne, a rosnący indywidualizm prowadzi do coraz częstszego wycofywania się ludzi z życia lokalnego. Dlatego warto, jak napisano w uzasadnieniu ustanowienia dnia, przynajmniej raz w roku zintegrować się z sąsiadami, zwłaszcza z tymi, których widujemy od lat, a nie mieliśmy okazji poznać ich bliżej.

Dzień Sąsiada ma na celu zjednoczenie się w tym codziennym, lokalnym aspekcie. Ciekawe jest to, że w polskich wsiach jeszcze w pierwszej połowie XX w. panował obyczaj tak zwanej „tłoki” (czy też „tłoka”; zbiegowiska), czyli po prostu sąsiedzkiej pomocy. Był to stary słowiański zwyczaj. Cechował się sąsiedzką wzajemnością i prawdziwie ludzką uczynnością. Polegał na bezpłatnej pomocy, niesionej przez ludzi osobie, która odwdzięczała się za to obiadem lub kolacją dla „tłoczników”, a także gotowością służenia im wzajemnie, gdy ktoś potem potrzebował „tłoki”. Na zaproszenie pojawiali się  wszyscy ze wsi. Samotne, chore osoby mogły zawsze liczyć na taką pomoc. Nie wypadało się uchylać od „tłoki” ani brać za udział w niej zapłaty.

Na Mazowszu i Podlasiu istniały obowiązkowe „tłoki” do roku 1846. Jeśli ktoś sam nie mógł wykonać jakiejś pracy, solidarnie pomagała mu cała wieś. Towarzyszył temu swoisty rytuał, łącznie z poczęstunkiem muzyką i tańcami.

Zaskakujące jest to, że ta idea odrodziła się w Paryżu w 1999 r. (akcja „Dzielnice bez obojętności”), a ostatnio staje się coraz bardziej popularna w Europie. Raz w roku zachęca się mieszkańców wsi i miast do spotkań z sąsiadami po to, by spokojnie porozmawiać i lepiej się poznać.

Dzień jest obchodzony w ponad 30 krajach europejskich, a także w Kanadzie. Jest to największe święto społeczności lokalnych w Europie, objęte patronatem Komisji Europejskiej i wspierane przez Komitet Regionów. W 2008 r. Dzień Sąsiada został włączony w obchody Europejskiego Roku Dialogu Międzykulturowego.

W 2007 r. w obchodach uczestniczyło już 7 mln ludzi z ponad 700 miast i organizacji z 28 krajów, a w 2008 – 8 mln ludzi z 800 miast i organizacji całej Europy.

Od 2007 r. w obchodach uczestniczy też kilkanaście miast z Polski, m.in.: Gdańsk, Katowice, Łódź, Poznań, Warszawa, Wisła i Wrocław.

Także w tym roku w Warszawie odbyły się Dni Sąsiada. Już po raz czwarty. W całym mieście świętowało ponad 30 sąsiedztw, które ze względów pogodowych zmuszone były zrezygnować z plenerowych form aktywności, stawiając na kameralne spotkanie w bibliotece, świetlicy, klubie sąsiedzkim lub w innej przyjaznej i otwartej na sąsiadów przestrzeni.

Chciałabym, aby w przyszłym roku do miast obchodzących Dni Sąsiada włączył się też Kraków. Urząd i Rada Miasta czy też rady dzielnic mogą pomóc w organizacji obchodów, a nawet je zainicjować, ale potrzebna jest inicjatywa mieszkańców, organizacji pozarządowych, które w Krakowie stają się coraz bardziej aktywne. Ja deklaruję pomoc wszystkim, którzy będą jej potrzebowali. W przyszłym roku na pewno sama przekonam moich sąsiadów, aby zebrali się w majowy wieczór. Warto, abyśmy się lepiej poznali, ponieważ, jak kiedyś śpiewał zespół Alibabki:

Jak dobrze mieć sąsiada, jak dobrze mieć sąsiada!
On wiosną się uśmiechnie, jesienią zagada,
a zimą ci pomoże przy węglu i przy koksie
i sama nie wiesz, kiedy ułoży wam rok się.

Gdy furę zmartwień, kłopotów masz huk
do drzwi sąsiada zapukaj puk, puk.
gdy spotkasz wrogów na drodze swej tłum,
do drzwi sąsiada zapukaj bum, bum.

Pożyczy ci zapałki, pół masła, kilo soli,
wysłucha twoich zwierzeń, choć głowa go boli,
a zimą ci pomoże przy węglu i przy koksie
i sama nie wiesz, kiedy ułoży wam rok się.

Jak dobrze mieć sąsiada, jak dobrze mieć sąsiada!
On wiosną się uśmiechnie, jesienią zagada,
pomoże ci w rachunkach, pobawi się chmurami,
choć tęskni za tą panią, co pachnie fiołkami.
(słowa: Agnieszka Osiecka)

Gospodarka będzie zależna od kobiet. 1

C1motoryzacji151Świat się zmienia. I niestety, czy tego chcemy, czy nie coraz kobiet decyduje o kierunku rozwoju gospodarki. Zwiększa się udział kobiet na rynku pracy.

Kryzys gospodarczy na świecie pokazał, że ryzykowne zachowania, które były powodowane przez zarządy wielkich przedsiębiorstwa, jak i banków – zarządzanych, co by nie powiedzieć przez męską część społeczeństwa  nie są najwłaściwsze w ciężkich czasach. Tym bardziej, że badania przeprowadzone w 40 krajach na świecie pokazały, że to kobiety decydują o zakupie 91 proc. domów. To one decydują o 80 proc. wszystkich zakupów, które trafiają do tych domów. To dla nich przygotowywane są, zatem kampanie reklamowe, projektowane towary luksusowe. To o zadowolenie kobiet walczą producenci, bo widzą, że ich satysfakcja staje się najważniejszą reklamą produktów.

Tina Fordham, szefowa globalnych analiz politycznych Citigroup twierdzi, że  ciągu następnej dekady wpływ kobiet na globalną gospodarkę będzie coraz większy. Citigroup w raporcie „Kobiety w gospodarce” („Women in the Economy II”) podkreśla, że nadal istnieje szereg czynników wykluczających kobiety z rynku pracy lub utrudniających odnalezienie się na nim. Zlikwidowanie tych problemów i zrównanie warunków kobiet i mężczyzn na rynku pracy może doprowadzić do co najmniej 6-procentowego wzrostu PKB w krajach rozwiniętych w ciągu najbliższych dekad. W krajach rozwijających się potencjał ten zaś jest jeszcze większy – nawet do 20-proc. wzrostu.

Co jest ważne podkreślenia   nie ma kraju na świecie, w którym kobiety zarabiałyby więcej, niż mężczyźni. Problem ten dotyczy również Polski, w której płace kobiet i mężczyzn, przynajmniej w teorii Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (ang. Organisation for Economic Co-operation and Development –OECD), mają zrównać się w 2021 roku. Na przykład w bankowości różnice w pensjach wynoszą nawet 36% na korzyść mężczyzn. Według wyżej przywołanego raportu  jesteśmy jednym z krajów, które w ostatnich latach dokonały największego skoku w rankingu analizującym sytuację kobiet na rynku pracy. Nie przekłada się to jednak na ogólne równouprawnienie – według Europejskiego Instytutu ds. Równości Kobiet i Mężczyzn Polska radzi sobie pod tym względem „stosunkowo słabo”.

Mężczyźni w Polsce zarabiają, jak dowiadujemy się z raportu Głównego Urzędu Statystycznego, średnio o 734,50 zł więcej niż kobiety (październik 2017 roku), a  przeciętne wynagrodzenie mężczyzn było o 18,5 proc wyższe od przeciętnego wynagrodzenia kobiet.

W naszym kraju nierówności w sytuacji zawodowej kobiet są wciąż duże, chociaż  na tle innych państw wcale nie wypadamy najgorzej. Według sporządzonego przez The Economist „Indeksu szklanego sufitu” na 26 wysoko rozwiniętych społecznie państw zajmujemy dziewiąte miejsce pod względem sytuacji zawodowej kobiet. Indeks ten bierze pod uwagę pięć wskaźników: porównywana jest liczba kobiet i mężczyzn z wyższym wykształceniem, proporcje płci na rynku pracy, różnice w zarobkach, proporcje płci na najwyższych stanowiskach i koszty opieki nad dzieckiem. Najmniejsze dysproporcje odnotowano w Nowej Zelandii oraz Norwegii i Szwecji. Polsce udało się jednak w tym względzie wyprzedzić chociażby Danię.

Przykładem bardzo pozytywnym może być rząd Wielkiej Brytanii. Pani premier  Theresa May świetnie sobie radzi z problemem zrównania płac mężczyzn i kobiet wykonujących tę samą pracę.  Zjednoczone Królestwo to jeden z pierwszych krajów, które każą dużym przedsiębiorstwom publikować dane pokazujące różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn. Brytyjska premier nazywa problem „palącą niesprawiedliwością” i podkreśla, że zmagania z nim są priorytetem jej rządu. Chodzi nie tylko o politykę równościową, ale przede wszystkim aspekt pragmatyczny: polepszenie udziału kobiet w rynku pracy może dać gospodarce 150 mld funtów (ok. 720 mld złotych) do 2025 r. Brytyjska minister do spraw równego traktowania  Amber Rudd podkreśla, że Wielką Brytanię nie stać na to, aby ignorować takie sumy.

W Polsce wciąż brakuje żłobków i przedszkoli i w zasadzie nie istnieje program zachęcający kobiety do podejmowania pracy zarobkowej. Nie ma projektów podkreślających potrzebę kobiet w samorządowości, polityce, w wielkich korporacjach. W poprzednich latach na problem zwracał uwagę m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich i Najwyższa Izba Kontroli. Budowany jest raczej program odwrotny, proponujący pozostawanie kobiet w domach. Jeśli pominąć nawet i to, że wstrzymywane są kariery zawodowe kobiet, że będą coraz większe trudności w ich powrotach do pracy zawodowej (po usamodzielnieniu dzieci) – trudno zrozumieć lekceważący stosunek do finansowego aspektu funkcjonowania na rynku pracy kobiet. Wielka Brytania, jak i pozostałe kraje europejskie twierdzą, że nie stać ich na to, aby bagatelizować udział kobiet dający gospodarce konkretny wymiar finansowy. W Polsce, jak do tej pory, o tym aspekcie nawet się nie wspomina.

 

Konferencja "Otwarty Kraków"

Wczoraj na sali Rady Miasta Krakowa gościliśmy prawie 200 osób, które przyszły na konferencję Otwarty Kraków”.

Nie można udawać, że nie widzimy ogromnej ilości cudzoziemców, którzy przyjeżdżają do Krakowa, aby tutaj zamieszkać i pracować. Jak powiedział konsul Ukrainy – w Krakowie jest ponad 70 tysięcy Ukraińców. Z nich 90% ma zgodę na pracę i przebywa u nas legalnie. Przyjeżdżają całymi rodzinami. Potrzebują szkół dla swoich dzieci. Oczywiście nie tylko są to Ukraińcy, ale także i inni. Wczoraj dowiedzieliśmy się od dyrektorów szkól, że mają dzieci z Portugalii, Brazylii, Afganistanu.

Różnorodność jest. Powstaje pytanie, czy miasto jest przygotowane na wsparcie osób, a w tym przede wszystkim dzieci, które zaczynają żyć w Krakowie. Przybywający oferują nam pracę, kompetencje  (przyjeżdżać zaczynają ukraińscy lekarze i pielęgniarki, których brakuje na krakowskim rynku pracy) i chcą edukować tutaj swoje potomstwo.  Problemów jest niestety wiele: rodzice pracują, a dzieci nie mają biegłości językowej na tyle, aby bez przeszkód móc wskoczyć w trwającą polską edukację. Rodzice nie mają także możliwości wspierania dzieci w ich rozwoju.

Wczoraj pokazano, ile pracy trzeba włożyć w to, aby wesprzeć rodziny, które przyjechały do Krakowa na krócej lub dłużej. Są to przecież także rzesze menadżerów w wielu przedsiębiorstwach, kucharzy, pielęgniarek, lekarzy, stolarzy etc. Oni dają nam swoją pracę – my powinniśmy zastanowić się, jak im pomóc.

Raport po konferencji powstanie i zostanie opublikowany.

 

Wydarzenia wyborcze w Krakowie.

52db5d5a60f7b_osize969x565q71h5431fa

No i stało się. Prezydent JM, po budowaniu napięcia,  zdecydował się na kandydowanie. Myślę, a tylko taką mam możliwość (jedynie własnych podejrzeń, ponieważ nie jestem częstą bywalczynią prezydenckiego gabinetu), że do końca nie miał pomysłu na rozwiązanie sprawy. Decyzja być może była i zaskoczeniem dla żony prezydenta 😉  Być może nie wiedzieli o niej jego radni z klubu Przyjazny Kraków, ponieważ co najmniej dwóch z nich kokietowało w ostatnim czasie swoim zachowaniem PiS.

Prezydentowi nie przyszło do głowy (a może bał się okazać słabość i przemijanie) wskazywać od co najmniej dwóch lat (sic!!) swojego następcę. Zrobił taki manewr prezydent Katowic Uszok  i wszyscy wiedzieli, że jak ustąpi – to będzie, bez większych zmian, kontynuował to Krupa, który został prezydentem. Takim zabiegiem posłużył się i Staszek Kracik w Niepołomicach – wiedzieli ludzie, że jego zausznikiem jest Ptak etc, etc. Odchodzące lwy wskazują następców w stadzie. A tego nie zrobił prezydent JM. I to był gigantyczny błąd. Kiedy zaczął, pomimo swojej świadomości o wiecznym trwaniu i nieśmiertelności – robić to teraz – okazało się (być może na podstawie robionych ankietach, chociaż każdy to przecież wie), że wskazany teraz (!!) następca ma minimalne szanse na przejęcie prezydentury. Tak więc teraz czeka prezydenta JM ciężka praca przekonywania Krakowian do swojego następcy. Może wystarczy dwa lata? Wtedy prezydent ogłosi swoje odejście i odbędą się powtórne wybory.

Nie wiem, czy na to zdecyduje się Władek Kosiniak-Kamysz (jak chciałby prezydent JM).  Ma on wciąż w tyle głowy to, że jak Krakowianie nie podejmą takiej decyzji to stracić może dużo. Doświadczony w boju politycznym lekarz. Może pojawi się w umyśle prezydenta ktoś inny (a umysł ów to jak „czarna skrzynka”), kto znałby samorząd. Chociaż i to, jak na dzisiaj, jest niekonieczne, ponieważ dwa lata  jest czasem dość długim na zdobycie takiej wiedzy.

Zgadzam się, że potrzebna jest zmiana (zawsze byłam i jestem zwolenniczką kadencyjności władz), ale w ostrej walce o władzę drugiego miasta w Polsce przejęcie przez kogokolwiek prezydentury, kto nie ma zielonego pojęcia o funkcjonowaniu samorządu jest dramatem.  Najpierw trzeba byłoby usunąć zwolenników i protegowanych prezydenta JM i starą kadrę (rok, dwa lata, lub krócej, ale nie ma zbyt wielu, którzy mogliby przejąć funkcje w urzędzie), potem odtworzenie nowej kadry (a ławeczka króciutka). Szkoda miasta.

Jestem zwolenniczką kompetencji, a nie politycznego zamachu stanu. Być może wynika to z mojej przeszłości przedsiębiorcy. Wiem, że bez kompetencji – zamiar budowania czegokolwiek nie może się udać. A miasto, ze swoim ponad pięcio miliardowym budżetem jest , wbrew pozorom, niełatwe do ogarnięcia.

A w historii zdarzają się i cuda (chociaż rzadko). Czekamy na ciąg dalszy 🙂

Film "Twarz"

„Najbardziej zajmująca nas powierzchnia na Ziemi to powierzchnia ludzkiej twarzy”

Georg Christoph Lichtenberg

 

0006TT5XPVC293PAC122F4Byłam na filmie Małgorzaty Szumowskiej „Twarz”. czekałam na niego z niecierpliwością, ponieważ interesuje mnie temat zmiany twarzy (a tak ten film zapowiadano). Napisałam parę artykułów związanych z transplantacją twarzy. Powstała świetna książka tylko i wyłącznie temu tematowi poświęcona Hansa Beltinga pod tytułem „Historia twarzy”. Warta polecenia.

Więc poszłam. I wyszłam rozczarowana, zresztą tak jak większość publiczności. Film jest zrobiony najprawdopodobniej po to,  aby zdobyć nagrody na którymś tam festiwalu. Trudno za to ganić panią Szumowską. Tak zdobywa się popularność, a za nią niezbędne do robienia filmów – pieniądze. Jeśli był taki cel- to został zrealizowany. Jest więc w porządku – film zdobył nagrodę w Berlinie.

Dlaczego mi się nie podobał? Krótko, ponieważ jest późno, ale wrażenia jeszcze cieplutkie. Nie spodziewałam się filmu poruszającego temat w sposób Bergmanowski (parę filmów pani Szumowskiej już widziałam). Nie liczyłam też na to, że będzie to film klasy Wojciecha Smarzowskiego (jego filmy lubię). Byłam ostatnio na filmie, który mi się podobał: Piotra Domalewskiego Cicha noc. Dlaczego tych reżyserów przywołuję tutaj: ponieważ Szumowska umieszcza akcję „Twarzy” także na wsi polskiej. Jednak wieś Szumowskiej, która jest naturalnie katolicka, gdzie jest oczywiście ksiądz, pijani wieśniacy etc, jest taka właśnie na eksport. Pokazanie zostało  kołtuństwo, głupota, jakieś przebłyski zawiedzionej miłości na tle …. budowanego pomnika Chrystusa.

Film reklamowano, jako ten, w którym tak cenne miało być poczucie humoru, dowcip. Jeśli był, to  ja go nie zauważyłam. A jeśli był – to straszliwie ciężki i oczywiście dotyczył obrządków religijnych. Wieś polska przecież wygania szatana, spowiada się u sprośnego księdza. A ja widziałam kiedyś film o zacofanej polskiej wsi, gdzie każdy dowcip był  śmieszny i powiedzonka przeszły do mowy potocznej. Piszę o „Konopielce”. Reżyser Leszczyński posłużył się świetnym tekstem Edwarda Redlińskiego. Może i dobrze byłoby, aby scenarzyści pisali scenariusze, a reżyserzy reżyserowali filmy. Film Szumowskiej, zapewniam Państwa, śmieszny nie jest, nie ma żadnej akcji pełnej humoru (ksiądz wkładający pieniądze z tacy do kieszeni, ksiądz przepytujący parafiankę dość szczegółowo w sprawach jej grzeszenia). Jeśli „pełne humoru” ma być soczyste przeklinanie to może i (dla niektórych) ma to walor „poczucia humoru”.

Jakieś to wszystko w filmie było niespójne: był problem, ale został rozmyty na paru płaszczyznach. Wiejski chłopak ma wypadek i potem transplantację twarzy (uzyskuje inną, brzydką twarz). Dlaczego jednak ma wypadek przy stawianiu pomnika Chrystusa. Być może powiązaniem może być i to, że spada z olbrzymiego rusztowania, kiedy pracuje nad twarzą Chrystusa (no może zbyt daleko pojechałam z porównaniami – zresztą kto to wie). I wciąż problem odrzucenia przez społeczność człowieka z nową twarzą odgrywa się na katolickiej wsi. I naprawdę nie widziałam połączenia tych tematów. Ksiądz mówi: „kochajcie wszystkich”, a ludność nie kocha- jednakże to samo działoby się na wsi w Indiach, w Pakistanie, a nawet i w Szwecji. Problem inności jest problemem ludzkim, tak naprawdę ponad-religijnym.

Nie wiem, ale o ile poszłabym jeszcze raz na „Cichą noc” – to na pewno nie pójdę po raz drugi na „Twarz”. Chyba tyle, jak na dzisiaj.

PS 1

Ci z Państwa, którzy mnie nieco znają wiedzą, że dość rzadko staję w obronie religijności polskiej wsi, a więc nie w tym sedno sprawy. Nie katolandośc jest powodem mojego braku entuzjazmu 😉

PS 2

Zdjęcie pochodzi ze świetnego filmu „Konopielka” 🙂

 

 

 

Pomnikoza krakowska.

pomnikdlainki1Są Święta i w zasadzie powinnam podrzucić tutaj zupełnie inny tekst: o przemijaniu, śmierci, czy nadziei. Jednak pozwolę sobie na teraźniejszość Krakowa.

Wiele lat temu przestrzegałam mieszkańców i przede wszystkim władze miasta przed niebywałą aktywnością tych, którzy postanowili stawiać coraz więcej i więcej pomników w Krakowie.Mechanizm (czy też metoda) jest zawsze taka sama: inicjatorzy się pojawiają przede wszystkim u prezydenta, a potem u poniektórych radnych. Mówią, że chcą kawałeczek ziemi, potem zbiorą pieniądze i pomnik ku chwale bardzo ważnej sprawy stanie. Potem okazuje się, że kasy nie, kawałeczek ziemi staje się całkiem sporym miejscem. Zostaje jedynie Bardzo Ważna Sprawa – i tutaj miasto już się wycofać nie może. No bo jeśli BWS (bardzo ważna sprawa), niekiedy zastępowalna przez BWO (Bardzo Ważna Osoba) – to wtedy klops. Szans na wycofanie nie ma. I kropka.

Jest to więc forma najbardziej klasycznego szantażu. I pomniki rodzą się, jak króliki. Tutaj nawiązanie świąteczne.

Nikt (poza paroma osobami) nie ma odwagi  przeciwstawić się rozszerzającej się pomnikowzie. Kiedy parę lat temu napisałam uchwałę kierunkową, która domagała się regulacji takich poczynań – traktowano to, jako dowcip, a było to .. proroctwo. Proponowałam inicjatorowi stawiania (przypominam za milion osiemset tysięcy) pomnika pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, aby w zamian stawiania kolejnego pomnika utworzył stypendium im.Ryszarda Kuklińskiego dla absolwentów polskich szkól wojskowych lub na przykład politologii, którzy będą mogli wyjeżdżać na kursy do USA -inicjator pomnika potraktował mnie dość … obcesowo. I zajął się, posługując stałą metodą – stawianiem pomnika.

A pomników mamy w Krakowie sporo. Wystarczy iść do Parku Jordana.

Do roku 1914 w parku Jordana udało się umieścić 46 popiersi sławnych polskich poetów, uczonych, pisarzy i samego twórcy parku (wykonaną przez Jana Szczepkowskiego). Początkowo popiersia ustawiano wokół centralnego placu w środku parku. Nieco dalej, w południowo-wschodniej części zieleńca, usytuowany był tylko pomnik Tadeusza Kościuszki, który stał na lewo od wejścia, na dnie osuszonego stawu.

Pomniki zaczęto ustawiać na przełomie lat 80. i 90. XIX w., ale niektóre z nich wykonano już wcześniej. W roku 1900 było ich 31.

Podczas II wojny światowej park został zdewastowany. Popiersia wybitnych Polaków uratował Kazimierz Łuczywo, ukrywając je w swojej pracowni.

Obecnie na terenie parku stoją 54 popiersia  i pomnik założyciela parku.

Popiersia w alejach I i II są pomnikami z czasów jordanowskich, natomiast popiersia z alej III – V są sukcesywnie tworzone od końca lat 90. XX w. w ramach projektu „słynni Polacy XX wieku”. Wyjątkiem jest popiersie w IV alei  Tadeusza Kościuszki, które, mimo że stoi pośród nowych pomników, należy do starego kompletu.

W 2002 roku zostało zarejestrowane Towarzystwo Parku im. dr. Henryka Jordana. Aktywna działalność Towarzystwa doprowadziła do powstania na terenie parku  kilkunastu popiersi wielkich Polaków XX wieku.
Pisząc o pomnikach nie sposób pominąć najsłynniejszego z nich: pomnika Adama Mickiewicza na Rynku Głównym. Jego uroczyste odsłonięcie nastąpiło w 1898 roku (w setną rocznicę urodzin wieszcza Adama.). Autorem projektu był Teodor Rygier. Jak to często bywa w Krakowie, projekt  spotkał się ze zdecydowaną i surową krytyką.. Koszt budowy monumentu wyniósł 164 tys. złotych (większość tej kwoty pochodziła ze składek publicznych). W 1940 r. pomnik został zniszczony przez okupantów. Po wojnie został zrekonstruowany z elementów odnalezionych w 1946 r. na złomowisku w Hamburgu

Na Placu Wszystkich Świętych stoją dwa pomniki: prezydenta Józefa Dietla  i z tyłu, mniej wyeksponowany Mikołaja Zyblikiewicza. Pomnik Dietla został zaprojektowany przez Xawerego Dunikowskiego. Uroczyste odsłonięcie nastąpiło w 60. rocznicę śmierci Dietla  w 1938 roku. Na miejscu, gdzie stał kiedyś kościół, znajduje się skwer, na którym w 1887 r. ustawiono pomnik prezydenta Krakowa Mikołaja Zyblikiewicza autorstwa Walerego Gadomskiego. Został on usunięty na wniosek Bolesława Drobnera w 1953. Był przechowany i w swojej pierwotnej postaci powrócił na dawne miejsce w 1985.

W Krakowie mamy siedemnaście pomników Jana Pawła II. Są to rzeźby całopostaciowe (jak na przykład przed Kościołem Św. Maksymiliana Kolbego, przed Pałacem Biskupim, czy w Parku Strzeleckim) jak i popiersia (Park Jordana).

W Parku Jerzmanowskich w Prokocimiu mamy pomnik Erazma Jerzmanowskiego – wielkiego człowieka, który był wynalazcą, przemysłowcem, filantropem.

Interesującym przykładem jest pomnik Tadeusza Rejtana, który się mieści na skwerze u zbiegu ulic Basztowej, Dunajewskiego i Garbarskiej. Wykonany został pomiędzy 1856 a 1859 rokiem. Jego inicjatorem był, najprawdopodobniej, Stefan Rejtan – ostatni przedstawiciel rodu. Oficjalne odsłonięcie  w Krakowie miało miejsce w czerwcu 1890 roku i nie wzbudziło większego zainteresowania mieszkańców.  Pomnik był krytykowany, ponieważ zbytnio przypominał  neogotcką formę cmentarnej kapliczki . W 1946 roku został zniszczony przez wichurę i  zdemontowany, a popiersie Rejtana trafiło do zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Powrócił na swoje miejsce w 2007 roku.

I ostatni z pomników, który tutaj przywołamy, to ten z Placu Matejki. Pomnik Grunwaldzki – przedstawiający króla Władysława II Jagiełłę na koniu.. Powstał jako dar Fundacji Ignacego Paderewskiego. Został odsłonięty w 1910 roku. Był poświęcony pamięci 500 lecia bitwy pod Grunwaldem. Zburzony przez Niemców w 1939 roku, zrekonstruowany w 1976 według projektu Mariana Koniecznego. Można by poświęcić mu osobną, bardzo interesująca i długą opowieść. Polecam książki i artykuły o nim opowiadające.

Dwa odcinki, które znalazły się w „kraków.pl” mówiące o krakowskich pomnikach opisały zaledwie ich niewielką ilość. Jest ich znacznie więcej.

Dzisiaj mieszkańcy Krakowa zastanawiają się, czy miasto potrzebuje kolejnych. Czy forma pomników w postaci granitowych obelisków wciąż pobudza wyobraźnię , szacunek i uwagę Krakowian? Czy może nadchodzi czas, w którym pomnikami powinny stawać się drzewa, parki, aleje. Dyskusja trwa.

 

Każdy śpiewać może…

Dawno, dawno temu pytałam poprzedniego prezydenta miasta: jak to jest, że w biznesie (a miałam takie wieloletnie doświadczenia) jest tak, że ludzie wybierają na lidera zespołu tego, kto  poradzi sobie z firmą, rozbuduje ją etc,(nie przepadam za tym facetem/kobietą, ale oni są najlepsi i najbardziej sobie poradzą) a w polityce jest absolutnie odwrotnie: każdy, każdy ma aspiracje i uważa siebie za lidera. W biznesie sukces jest bardziej wymierny: przekłada się na zysk, miejsce wśród konkurencji, a w polityce każdemu się wydaje, że jest liderem. Każdy śpiewać może.

I wtedy były prezydent odpowiedział, bo widzisz jest to tak, że każdemu się wydaje, że ma buławę w kieszeni.

Ileż razy można doświadczać tego samego przebiegu zdarzeń? No pytam samą siebie: ile razy można oglądać ten sam, powtarzający się spektakl?