"Państwo – nasz wróg"

Przypomniałam tytuł książki inspiratora powstania libertarianizmu  Jaya Alberta Nocka.

W latach 1931-33 Nock udzielił kilku odczytów w Bard Collage i Uniwersytecie stanu Wirginia. Wykłady stały się podstawą najbardziej znanej jego książki „Państwo – nasz wróg”, w której całościowo zaprezentował swoją polityczną koncepcję.

Nock twierdził, że państwo sankcjonuje i wykorzystuje monopol na przemoc zniewalając społeczeństwo, które, by być prawdziwie wolne, powinno odrzucić wszelką państwowość. Był przeciwnikiem centralizacji władzy, podatków, regulacji, obowiązku edukacji, a także wszelkich form totalitaryzmów (bolszewizmu, faszyzmu, nazizmu, komunizmu, marksizmu) oraz demokracji.

Twierdził, że nie ma sensu zakładać istnienie państwa minimum, ponieważ każde państwo (każdy aparat państwowy) ma tendencje to tego, aby się rozrastać. To tyle teoria, a  jak jest z praktyką? Urzędnicze państwa Europy rozwijają się w sposób zatrważający. Zresztą proszę popatrzeć na Kraków. Urząd Miasta – to miejsce pracy dla ponad 2900 urzedników. Ileż pracy wkładają urzędy, aby sprawdzać i kontrolować działalność obywateli. Niekiedy mam złe sny, że na jednego mieszkańca Krakowa przypadać będzie na przykład dwóch urzędników, którzy będą kontrolować każdą jego czynność, domagając się regularnych sprawozdań.

Chaja Rubinstein

Tak dla przypomnienia:

Helena Rubinstein (ur. w 1870 roku  w Krakowie, zm. w 1965  w Nowym Jorku) – Polka żydowskiego pochodzenia, właścicielka znanych na świecie licznych zakładów branży kosmetycznej.

Urodziła się w żydowskiej rodzinie na krakowskim Kazimierzu jako najstarsza z ośmiorga dzieci Augusty i Horacego Rubinsteinów. Krótko studiowała medycynę w Szwajcarii, po czym wyjechała w 1902 roku do Australii .

Uważana za jedną z najbogatszych kobiet w historii świata. Tak naprawdę miała na imię Chaja.

Helena Rubinstein 2.jpg

Marka Kraków II

Powrócę jeszcze do materiałów poświęconych marce Kraków. Przeczytałam je z uwagą. No cóż, domyślam się, że w zapleczu biur jest więcej materiałów krytycznych, tudzież powodujących głębsze analizy.  Bardzo ważne są porównania miejsc o takim, czy też podobnym potencjale, a jednak różniących się opinią, reputacją w świecie. Chciałabym dowiedzieć się, dlaczego mówi się i pisze o niezwykłości Pragi i dlaczego ona jest synonimem absolutnej urody a nie Kraków. Dlaczego wszyscy wiedzą (wszyscy, a więc i ci, którzy nie widzieli!), że jest ona piękna, warta zwiedzenia, a nie mówi się tego o Krakowie. Takie analizy i to zrobione bez sentymentów, godne byłyby uwagi. Monika Piątkowska , specjalistka pana prezydenta do spraw marki powiedziała rano w radiu Kraków, że Simon Anholt, (przypominam: międzynarodowy ekspert ds. budowania wizerunku i reputacji miast i narodów) nie wiedział, przyjeżdżając do Krakowa, że tutaj jest Wawel (aha, powiedział po chwili, to ten zamek). To nic szczególnego, zamek jak zamek – jest ich wiele na świecie. Anholt zburzył więc w ciągu sekundy, podstawowy mit miasta: że Kraków to Wawel i historia. Kiedy pytałam mojego syna, dlaczego jest tak zachwycony Pragą, odpowiedział, że w Pradze czuje się wolność. No cóż, opdpowiedź jak odpowiedź. Ale też i punkt do analizy przy brandingu miasta.

PS Miło mi było usłyszeć wywód pani Piątkowskiej na temat zaniedbań miasta w sprawie pamięci o wybitnych osobistościach tutaj działających czy też stąd pochodzących (ponieważ ja też tak uważam, więć solidaryzuję się z ta opinią). Skoncetrowała się na osobie Heleny Rubinstein. Miło mi było, ponieważ to ja przekazałam pani Piątkowskiej zaniedbania dotyczące Rubinstein. Mam nadzieję, że poza pokazaniem przykładu, wreszcie na małym domku  przy ulicy Szerokiej pojawi się tablica pamiątkowa poświęcona najwybitniejszej kobiecie biznesu pochodzącej z krakowskiego Kazimierza.

Urodziny Komorowskiego

Zawiadomiono mnie wczoraj, że dzisiaj na Rynku Głównym obchodzone bedą urodziny Bronisława Komomorowskiego. No cóż, na urodziny, nawet jeśli to będzie heppening Młodych Demokratów, zaprasza się nieco wcześniej. Więc ja będę tam, gdzie zapowiadałam swoje przybycie dawno temu. I nie mogę nie być. Wszystkich zainteresowanych urodzinami Marszałka Komorowskiego zawiadamiam o imprezie: bedzie o godzinie 12.00 na Rynku Głównym w Krakowie. I będzie tort.



Cóż można więcej dla Komorowskiego (od blondynki!!).

Lobbing i złe konotacje

Pojęcie lobbing budzi w Polsce bardzo złe skojarzenia. Przede wszystkim jest to synonim afer. Ktoś przychodzi do kogoś, aby załatawić sprawę sobie, albo grupie zawodowej. której jest członkiem. Prawy polityk nie kontaktuje się więc z nikim, zrywa kontakty ze swoją grupą zawodową, albo jej unika, a najlepiej jest, kiedy nie ma żadnych kontaktów, albo jeszcze lepiej – nie miał kontaktów, jest tzw. zawodowym politykiem czytaj na niczym się nie zna i znać nie musi. Uchwala jednak uchwały, ale nie podejmuje kontaktów z grupami, których one będą dotyczyły, nie kontaktuje się, ponieważ nie powinien i w ten sposób powstają gigantyczne buble, które utrudniają życie, albo nawet mordują firmy. Sprawa jest trudna. Konsultacje społeczne niezbędne. Wiem, jak może to wygladać: przerobiłam w swoim życiu pracę w Izbie Przemysłowo-Handlowej jako członek Prezydium rady i wiem, co złego mogą uczynić głupie ustawy, z drugiej zaś strony jestem od ośmiu lat radną miejską i poznałam kompetencje radnych dwóch kadencji. Za każdym razem namawiam radnych do konsulatcji społecznych przed podejmowaniem ważnych decyzji, namawiam więc do korzystania z kontaktów z grupami zawodowymi, a więc, Boże mój, popieram lobbing. Na świecie z tą sprawą jako tako sobie poradzono. Może by skorzystać z dobrych wzorców?

Patrioty

Lubię sarkazm Andrzeja Mleczki. I dystans do wszystkiego (!!) Za powyższy rysunek dostał straszną burę. Wtedy mówił, że rysunek powstał w czasie, kiedy w Polsce była rozpatrywana sprawa umieszczenia rakiet Patriot.

 

Emil Cioran rumuńsko-francuski filozof żył 84 lata. Było to długie i chyba smutne zycie. Cioran był zafascynowany filozofią Fryderyka Nietzschego. Pisał w swojej najsłynniejszej książce (którą opublikował, kiedy miał 23 lata) Na szczytach rozpaczy (Pe culmile disperării, 1934) : „Czuję, że umieram z samotności, z miłości, z nienawiści – ze wszystkiegi, co może mi zaoferować ten świat”

Marka Kraków

Simon Anholt, międzynarodowy ekspert ds. budowania wizerunku i reputacji miast i narodów ( można być ekspertem w sprawach budowania reputacji narodu!!) powiedział w jednej z gazet (której dodatek został nota bene w całości poświęcony Krakowowi), że Kraków ma wiele do zaoferowania, ale nie tworzy jasnego, silnego i spójnego komunikatu dla reszty świata. A dalej: ” w brandingu narodowym chodzi o to, żeby ludzie chcieli zwrócic uwagę na osiągnięcia kraju i uwierzyli w jego zalety i potencjał…” Budujmy więc ten branding miasta i czekajmy na sukcesy. W tej chwili leje potężny deszcz, ulice, knajpy i sklepy puste. „Jak tak dalej będzie z pogodą zaczniemy zwalniać personel”- mówią restauratorzy i hotelarze. Pospieszmy się więc, ponieważ coraz intensywniej czekamy na zmiany i to nie tylko pogody.

PS I właściwie to jest mi (i nie wiem, dlaczego traktuję to tak osobiście) prawdę powiedziawszy głupio – a dlaczego? Ponieważ jesteśmy świadkami kolejnego etapu brandingu milościwie panującego nam prezydenta. To miasto jest wieczne, a nie żaden ten czy inny prezydent, więc nie wiem dlaczego na bardzo dużych  zdjęciach  widzimy pana prezydenta. Wydaje mi się, że gdyby był on tłem dla Krakowa byłby postrzegany lepiej, a tutaj Kraków staje się tłem pana prezydenta.