Lobbing i złe konotacje

Pojęcie lobbing budzi w Polsce bardzo złe skojarzenia. Przede wszystkim jest to synonim afer. Ktoś przychodzi do kogoś, aby załatawić sprawę sobie, albo grupie zawodowej. której jest członkiem. Prawy polityk nie kontaktuje się więc z nikim, zrywa kontakty ze swoją grupą zawodową, albo jej unika, a najlepiej jest, kiedy nie ma żadnych kontaktów, albo jeszcze lepiej – nie miał kontaktów, jest tzw. zawodowym politykiem czytaj na niczym się nie zna i znać nie musi. Uchwala jednak uchwały, ale nie podejmuje kontaktów z grupami, których one będą dotyczyły, nie kontaktuje się, ponieważ nie powinien i w ten sposób powstają gigantyczne buble, które utrudniają życie, albo nawet mordują firmy. Sprawa jest trudna. Konsultacje społeczne niezbędne. Wiem, jak może to wygladać: przerobiłam w swoim życiu pracę w Izbie Przemysłowo-Handlowej jako członek Prezydium rady i wiem, co złego mogą uczynić głupie ustawy, z drugiej zaś strony jestem od ośmiu lat radną miejską i poznałam kompetencje radnych dwóch kadencji. Za każdym razem namawiam radnych do konsulatcji społecznych przed podejmowaniem ważnych decyzji, namawiam więc do korzystania z kontaktów z grupami zawodowymi, a więc, Boże mój, popieram lobbing. Na świecie z tą sprawą jako tako sobie poradzono. Może by skorzystać z dobrych wzorców?

Autor

jantos

Przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; cały czas pracuję na Uniwersytecie Jagiellońskim (lubię moją pracę ze studentami, oni chyba też ze mną ;) ); jestem członkinią Komisji Historii Medycyny PAN; od 2002 roku jestem radną miasta Krakowa (byłam wiceprzewodniczącą Rady Miasta, przewodniczącą Komisji Kultury). Więcej biograficznych informacji na www.jantos.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *