Prowadzę seminarium poświęcone śmierci dla studentów CMUJ . Są to zajęcia z bioetyki, ważne dla przyszłych lekarzy i pielęgniarek. Staram się, jako bioetyk i filozof oswoić ich z problemem, z którym będą się bez przerwy spotykali w swojej pracy zawodowej. O śmierci słyszą na innych zajęciach ale tam mówi się o umieraniu w sposób techniczny. Nikt nie pyta studentów czy są przygotowani na spotkanie ze śmiercią swoich pacjentów, na rozmowy z tymi, którzy umierają. I okazuje się, że jest to jeden z poważniejszych problemów młodych lekarzy, którzy nie radzą sobie ze śmiercią i cudzą a także i ze swoją. Z lękiem podchodzą do spraw, które będą im towarzyszyły przez całe ich zawodowe życie.
Dzisiaj, w drodze na cmentarz, zapytałam młodych znajomych jak mogliby określić swój stosunek do śmierci i zaskoczyli mnie w odpowiedziach dojrzałością . Jeden z nich zauważył, że wokół tak dużo się mówi i tak wiele pisze o seksie a tak wstydliwie i mało o śmierci, umieraniu bliskich. Śmierć stała się tematem omijanym. Może my, starsi nie rozmawiamy o śmierci z młodymi, którzy niekiedy zachowują się tak jakby wierzyli w to, że ma się w zapasie jeszcze jedno życie (tak jak w grach komputerowych).