Dawno, dawno temu pytałam poprzedniego prezydenta miasta: jak to jest, że w biznesie (a miałam takie wieloletnie doświadczenia) jest tak, że ludzie wybierają na lidera zespołu tego, kto poradzi sobie z firmą, rozbuduje ją etc,(nie przepadam za tym facetem/kobietą, ale oni są najlepsi i najbardziej sobie poradzą) a w polityce jest absolutnie odwrotnie: każdy, każdy ma aspiracje i uważa siebie za lidera. W biznesie sukces jest bardziej wymierny: przekłada się na zysk, miejsce wśród konkurencji, a w polityce każdemu się wydaje, że jest liderem. Każdy śpiewać może.
I wtedy były prezydent odpowiedział, bo widzisz jest to tak, że każdemu się wydaje, że ma buławę w kieszeni.
Ileż razy można doświadczać tego samego przebiegu zdarzeń? No pytam samą siebie: ile razy można oglądać ten sam, powtarzający się spektakl?