Zastanawia mnie, jako pracownika wyżej uczelni – rola nauczania na uczelniach. Jaki jest cel istnienia takich instytucji. Powiecie Państwo, że jest oczywisty – to znaczy uczelnie mają przygotowywać studentów do pracy, mają więc, o ile dobrze rozumiem – uczyć. Zresztą zapewne z tym jest związana nazwa instytucji. Po drugie: pracownicy tejże instytucji mają zajmować się nauką, a więc robić doświadczenia, analizy, projekty etc. I tutaj rodzi się zasadnicze pytanie: czy te, wyżej wymienione zadania maja by traktowane równorzędnie , czy też w jakiejś konfiguracji: jedne wyżej, drugie niżej. I tutaj być może niektórych z Państwa zaskoczę: mianowicie uczelni (czytaj pracujących tam ludzi) w ogóle nie interesuje proces dydaktyczny, nie jest ważne w jaki sposób uczy się studentów, czy studenci korzystają z zajęć, jak oceniają swoich nauczycieli. Ważna jest punktacja!! Punkty dostaje się za publikacje. Prawdę powiedziawszy już nikt na uczelniach niczego nie czyta, aby się dowiedzieć, zachwycić, zastanowić. Czyta się tylko po to, aby zacytować i pracuje się jedynie nad publikacjami. Efekt: są tacy, którzy publikują i absolutnie nie nadają się do pracy ze studentami. I nikogo to nie interesuje. Jakość wydziału – to punkty pracowników. Uczelnie udają, że uczą. Podobno ocenia się jakość dydaktyki, ale nie wierzmy temu. Jakość uczelni – to punktacja.
Dlatego też z politowaniem patrzą na mnie moje koleżanki i koledzy. Ja przywiązuję do dydaktyki bardzo dużo uwagi. Zastanawiam się, jak przekazać wiedzę, jaką metodą się posłużyć. Przez wiele lat prowadziłam Koło Naukowe studentów, gdzie zawsze była zastanawiająca mnie (!!) znacząca frekwencja. Moi studenci z tamtych czasów są w chwili obecnej moimi dobrymi znajomymi, z którymi wciąż utrzymuję kontakty. I to bardziej z ich inicjatywy, niż z mojej.
Jaki jest efekt: między innymi i taki, że potem wszyscy ubolewamy nad tym, jak umiera wśród młodych ludzi potrzeba autorytetów. Kiedyś były kontakty pomiędzy nauczycielami akademickimi a studentami. Teraz już tak nie jest. I nieprawdą jest, że to masowość edukacji przerwała owe kontakty. To brak szacunku dla efektów dydaktycznych. Nikt nie szanuje (w szalonym, uczelnianym wyścigu szczurów) dobrych nauczycieli, chociaż wciąż doceniają to studenci.
Może więc pora spojrzeć prawdzie w oczy i zmienić nazwę z uczelni na stopniowalnie. „Na której stopniowalni jesteś?” A może , idąc dalej rozdzielić instytucje: stopniowalnie od uczelni. Te drugie będą szanowały talent dydaktyczny nauczycieli akademickich, a te pierwsze będą .. zdobywały punkty.