Nothing is as easy as it looks.
Wchodzimy w nowy rok 2016. Już za parę dni czekać nas będą zmiany, kolejne pomysły nowej ekipy rządzącej. Jedne będą przez część społeczeństwa akceptowane, inne zaś nie. Wśród tych zapowiadanych jest i propozycja zwiększenia kwoty wolnej od podatku. Przed Świętami występujący w radiu Kraków prezydent naszego miasta odniósł się do tej propozycji negatywnie. Powiedział, że Kraków straci na tym około 200 milionów. No i właśnie wypadałoby przyjrzeć się całej sprawie. Kwota wolna od podatku, a ściślej kwota dochodu wolnego od podatku – kwota dochodu niepowodującego obowiązku zapłaty podatku dochodowego. Są to więc pieniądze podatnika nie podlegające obowiązkowi płacenia haraczu podatkowego. W Polsce od 8 lat kwota ta nie ulegała zwiększeniu. Należy do najniższych w Europie. To znaczy, że każdy Europejczyk nie musi płacić podatku od większej ilości pieniędzy. Przypomnijmy w Polsce jest to 3091 zł; w Niemczech 34 032 zł; w Wielkiej Brytanii – 48 002zł; w Hiszpanii 74 122 zł; etc. Sprawdźcie sobie Państwo: Litwa, Łotwa, Czechy, Estonia. WSZĘDZIE !! W Kambodży jest trzy razy większa, niż w Polsce. Na tak niskiej w Polsce kwocie wolnej od podatku tracą wszyscy: także i ci najbiedniejsi. Każdy w Polsce, kto zarabia powyżej 257 zł/ miesiąc – musi płacić podatek. Płacą więc ludzie podatki, a potem dostają wsparcie z socjalu.
Rząd do tej pory pozwalał stosować ulgi takie, czy inne: na przykład na dzieci, wspólne opodatkowanie i inne. A może to wszystko uprościć i po prostu zwiększyć kwotę wolną od podatku? Ekonomiści mówią o zwiększeniu podatku VATu (a raczej jego ujednoliceniu). Chociaż i są tacy, którzy twierdzą, że to ujednolicenie (tak, jak na Słowacji -19% VAT) – się nie sprawdziło.
W każdym razie, jeśli by wprowadzić, tak jak obiecywał prezydent Andrzej Duda, zwiększoną do 8 tysięcy kwotę wolną od opodatkowania – to w kieszeniach podatników zostałoby nieopodatkowanych ponad 20 miliardów złotych, a tym samym podatki, którymi dysponowałby rząd zmalałyby także, rzecz oczywista, o pewną kwotę. Każdy zaś podatnik będzie miał więcej pieniędzy do dyspozycji we własnej kieszeni. Jestem za tym, żeby to ludzie decydowali na co chcą wydawać własne pieniądze, a nie urzędnicy, do których pieniądze podatnika trafią. Piszę to, jako samorządowiec, który widzi od 14 lat, jak traktuje się pieniądze podatnika. Z jakim brakiem szacunku do nich się podchodzi. Najłatwiej wydaje się cudze pieniądze, a jeszcze łatwiej wydaje się cudze pieniądze bez zgody płatnika. Tak więc może i w Krakowie nie będzie 200 milionów, a więc na przykład nie będzie kolejnego stadionu rugby, kolejnego festiwalu – a może nie będą wyremontowane ulice, czy zabraknie pieniędzy na wybudowanie basenu. A może zmienią się sposoby dystrybuowania pieniędzy z rządu, a może nie będą spływać na samorządy kolejne zadania (w większości wydumane i dość głupie) bez przepływu pieniędzy na owe zadania. W każdym razie stosowanie skrótu myślowego, że jeśli będzie zwiększona kwota wolna od opodatkowania – to wielkie kłopoty będą miały samorządy – jest uproszczeniem, za którym się kryje … żal i smutek z powodu braku kasy. A przecież pieniądze to władza, a uszczknięcie owych 200 milionów – to, co by nie powiedzieć, zmniejszenie władzy 🙂