Racja Bismarcka

W czasie Świąt byłam z rodziną. Tłumaczyłam im zawiłości polityki, chociaż, jak myślę sami dość dużo rozumieją. Bystrość i wnikliwość rozumienia polityki przez mojego 84-letniego ojca wciąż mnie zadziwia. Tak więc tłumaczyłam im i to, że największych konkurentów i przeciwników mamy we własnej partii. Tak jak mówił Otto von Bismarck: jest wróg, duży wróg, potężny wróg i kolega partyjny. Sprawa prosta. Dla nas, po latach doświadczeń. Lud prosty (a nawet i ten nieprosty) nie jest w stanie zrozumieć tego, że tak naprawdę nie ma partii, ale wciąż i jedynie istnieją doraźne komitety wyborcze. Jakakolwiek spójność myślenia, idea, ideologia po prostu nie istnieje. Otwartość jednej z partii, ale jak się okazuje i przychylność drugiej – powodują przepływy z jednej strony na drugą. Nie ma już różnych programów, jest doraźność i przypadkowość osób. I niekiedy bywa i tak, że bliżej mi pod względem moich poglądów do zagubionej duszyczki z partii nie-mojej, niż do koleżanki/kolegi z partii, którą w naiwności swojej – tworzyłam. „W naiwności” – ponieważ wtedy miałam nadzieję, że tworzę partię, w której my wszyscy tam zebrani będziemy jednym głosem, jedną myślą, „kto tam znów rusza lewą” etc. Oj naiwna, naiwna, naiwna – jak śpiewali kiedyś panowie z wrocławskiego kabaretu Elita.

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *