Nieco o edukacji.

Właściwie bardzo dużo o edukacji powiedziałam w różnych wywiadach, podsumowaniach etc. O edukacji mówić i pisać nie jest łatwo, przede wszystkim z tego powodu, że ma się za przeciwnika … nauczycieli. Przecież, w gruncie rzeczy nie chodzi tutaj o poziom, jakość edukacji, ale (i to jest bardzo smutna prawda) o miejsca pracy. Jakość edukacji nie jest uwarunkowana ilością pieniędzy, jaką podatnicy płacą za edukację jednego ucznia. Zapewniam Państwo, że uczeń w najdroższej szkole nie jest uczniem najlepszym – takiej zależności nie ma. Edukacja to troska o ucznia, to dbanie o jakość edukacji, ale także to i ekonomia. Ale to nie tylko jest tak, że takie Rzeczpospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie, ale o młodzież swoją dbają Francuzi, Włosi, Niemcy, Estończycy, Finowie.

Pomiędzy rokiem szkolnym 2000/2001 a 2009/2010 ogólna liczba uczniów we wszystkich typach szkół podstawowych oraz średnich spadła o ponad 1,5 miliona . W tym samym czasie liczba nauczycieli zajmujących się  bezpośrednio dydaktyką zmniejszała się nieznacznie – z 431 tysięcy do 418 tysięcy. Sytuacja dalej jest trudna, ponieważ niż demograficzny nie zmniejsza się.  Na jednego nauczyciela w szkole podstawowej przypada w Polsce zaledwie 10,5 ucznia, co jest jednym z najniższych wskaźników w krajach OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju organizacja międzynarodowa o profilu ekonomicznym skupiająca 33 wysoko rozwinięte i demokratyczne państwa) –  średnia 16,4; w gimnazjum wskaźnik ten wynosi 12,5 w Polsce i 13,7 dla krajów OECD.
Prognozy GUS wskazują, że nawet po objęciu obowiązkiem szkolnym sześciolatków, do 2020 roku będzie mniej o kolejne 590 tysięcy uczniów.
Z danych demograficznych wynika, że nawet gdybyśmy chcieli utrzymać tak niski, jak    obecnie stosunek uczniów przypadających na nauczyciela, to wobec zmniejszenia się liczby dzieci w wieku szkolnym w 2015 roku do
4 476 500, musielibyśmy zredukować etaty nauczycieli o blisko 100 tys.
Liczba uczniów przypadających na jednego nauczyciela w polskiej szkole, jak już pisałam wyżej, należy do najniższych w krajach OECD (10,5 przy średniej 16,4). Także w gimnazjum jest ona niższa od średniej OECD (12,5 wobec 13,7). Porównanie liczby uczniów przypadających na jednego nauczyciela i przeciętnej wielkości klasy szkolnej wskazuje na skalę rezerw w szkolnictwie. Liczby te pokazują, że relatywnie niska obecnie liczba uczniów, przypadająca na nauczyciela, nie oznacza jego większej dostępności dla uczniów niż w innych krajach.
Pytania:

Polscy uczniowie osiągają słabe wyniki w stosunku do nakładów przeznaczanych na edukację. Mimo wydawania na edukację podstawową oraz edukację niższą średnią sum znacznie przekraczających przeciętną dla krajów OECD, nasi 15-latkowie osiągają wyniki poniżej średniej.
To skłania do pytania czy tych samych celów nie osiągnęlibyśmy szukając
oszczędności w naszym systemie edukacji, a wolne środki wykorzystali bardziej efektywnie.
Tempo awansu zawodowego polskich nauczycieli należy do najszybszych wśród krajów OECD, a rozpiętość zarobków między grupą początkującą a najwyższą – do największych wśród tych krajów.
Kraków:

Wydatki w corocznych budżetach wykazują od 2007 roku tendencję wzrostową. Wyjątkiem jest 2010 r., kiedy to w porównaniu do roku poprzedniego wydatki spadły o ponad 2%. Stale największe wydatki generowały kategorie: oświata i edukacja (średnio 23,4%), transport i łączność (23,2%) oraz pomoc społeczna (10,4%). W 2012 edukacja to prawie 35% wydatków drugiego pod względem wielkości w Polsce (!!) budżetu. W ciągu ostatnich 15 lat liczba uczniów zmalała o 30%. W ciągu następnych 8  lat tylko w szkołach ponadgimnazjalnych liczba uczniów spadnie o 20 procent.
Co można byłoby zrobić dobrego w edukacji, gdyby urealnić jej wydatki?

– Nie wydawać pieniędzy bez uzasadnienia.

Zracjonalizować bazę (szkoły mniejsze połączyć z większymi). Szkoły dobre wesprzeć sprzętem, wyposażeniem pracowni.

Uświadomić społeczeństwu faktyczne koszty edukacji w Krakowie (rodzicom i nauczycielom!)

Rozpocząć wieloaspektowe dokształcanie nauczycieli (którzy będą musieli zmienić pracę).
Można oczywiście pisać, liczyć, przelicytowywać się w argumentach bardzo, bardzo długo. Rzeczywistość jednak jest taka, jak jest: o wiele bogatsze kraje świata, mające lepsze wyniki w edukacji, wyższą jakość – nie mają (w publicznej edukacji) klas, w których uczy się 10 dzieci. Ich na to nie stać, a ja ostatnio usłyszałam od pani poseł, że tak powinniśmy wykorzystać sytuację niżu demograficznego; mamy dużo nauczycieli, to zróbmy klasy 8-10 osobowe. Aha, zapomniałam dodać, że owa pani poseł zaproponowała bezpłatną komunikację w Krakowie. Wiem wiem, tak jest w Talinie, ale to tez nie jest argument – w Estonii był premier Matii Laar, najbardziej liberalny premier w świecie i długo o tym mówić (może w innym miejscu). I tak się zastanawiam, skąd bierze się wiedza ekonomiczna takich ludzi. Tych, którzy to głoszą i tych, którzy w to wierzą.
PS Proszę nie piszcie o stadionach, boiskach to rugby, halach sportowych – to nie jest moja bajka. Ja za tym nie głosowałam i nie będę. Jednak to nie jest argument: jeśli są stadiony – to niech będą 10 osobowe klasy i 8 uczniów przypadających na jednego polskiego nauczyciela. 

Autor

jantos

Moje życie zawodowe jest z pracą ze studentami. Ukończyłam dwa fakultety, ale już pod koniec drugiego rozpoczęłam pracę na uczelni (najpierw na AGH, potem przez 40 lat na Uniwersytecie Jagiellońskim). Ale także przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; przez 22 lata byłam radną Krakowa (wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a potem przez dwie kadencje przewodnicząca Komisji Kultury)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *