Boję się kryzysu.

Tak. Boję się kryzysu, a właściwie boję się niefrasobliwości decydentów, tych u władzy. Tych, którzy wciąż udają, że nie ma problemu z euro, tych którzy udają, że jak spłacimy długi Grecji, to wszystko wróci do normy. Od paru dni czytam teksty w różnych gazetach europejskich i powiem Państwu, że cieszyć się nie ma z czego. W latach 20 i 30 inteligentni ludzie nie potrafili prawidłowo odczytać realiów gospodarczych i politycznych i rezultatem była katastrofa. Tak samo jest dzisiaj. Załamanie się unii walutowej wydaje się coraz bardziej oczywiste. Dla zadłuzonych ponad miarę krajów europejskich upadłość byłaby najlepszym rozwiązaniem. 

Jak powiedział Stefan Homburg, niemiecki profesor ekonomii, nadzieję mogą mieć jedynie ci, którzy niczego nie mają, ponieważ im nikt niczego nie odbierze.  No cóż, perspektywa raczej tragiczna. Na to wszystko nakłada się sytuacja Krakowa, którą, niestety, widzę także dość czarno. Nikt zapewne nie kupi i nie zabierze stadionu Wisły, którego nawet już nie chce drużyna piłkarska.

Szkoła przyszłości.

Co czwarty 25 -letni Polak nie ma pracy. Powstaje niepokojące pytanie: czy polska szkoła przygotowuje ludzi do funkcjonowania na trudnym rynku pracy. I pytanie kolejne: czy metody edukacji prowadzone w Europie dają możliwości wytworzenia u uczniów umiejętności radzenia sobie z życiem. Finlandia uważana jest za kraj, w którym wprowadzono najlepszy system publicznej edukacji (młodzi Finowie są liderami w testach PISA mierzących ich wiedzę i umiejętności), ale tam właśnie, w Finlandii jest największy odsetek młodych bezrobotnych w Europie. Zaś najmniejszy procent młodych ludzi nie mających pracy jest w Szwajcarii (tylko 8%) . W Szwajcarii, gdzie nie ma Ministerstwa Edukacji, nie ma obowiązujących standardów etc. Tak więc może zamiast standaryzacji – indywidualizacja. Może należy przekazać kształecenie województwom, które wiedzą lepiej, jakie potrzeby edukacyjne są na danym terenie, może województwa powinny odpowiadać za bezrobocie młodych? Może na tym poziomie powinno się odbywać przygotowanie do wejścia na rynek pracy? A może i województwa powinny prowadzić na własnych terenach akcje zachęcające młodych ludzi do tworzenia firm i może to województwa powinny negocjować z rządem możliwości zmniejszenia opodatkowania młodych przedsiębiorców. Podkreślam raz jeszcze to, o czym już pisałam: firma staje na nogi i potrafi obronić się przed upadkiem po trzech, czterech latach. Młody człowiek zwolniony przez pół, czy nawet rok od płacenia podatków nie poradzi sobie.  Musimy mu ten czas wydłużyć. Mam wiele przykładów, jak i własne doświadczenie. I oczywiście należy zachęcać młodych przedsiębiorców do działalności eksportowej. Jednak można to zrobić nie w skali makro, ale mikro. To województwa poprzez swoje organizacje okołobiznesowe mają bezpośrednie kontakty ułatwiające działalność eksportową. Watek można oczywiście rozwijać. Jaki stąd wniosek? Ano być może taki, że centralizacja zadań edukacyjnych w dużym kraju jest zbyteczna, że Ministerstwo Edukacji jest zbyteczne? Boże mój, napisałam to… Ale uspakajam wszystkich: to są mrzonki, które nie zostaną zrealizowane. Nie można nawet przekształcić (nie mówiąc nawet o likwidacji!!!) kuratorów. Ale może w przyszłości? O ile przetrwamy najbliższy kryzys i te kolejne. I może znajdzie się jakiś bohaterski człowiek, który się odważy zrobić coś dla Polski, a nie jedynie będzie działał w imię własnego „wyborczego bezpieczeństwa” …

Kremacja według Kościoła.

Jak się ostatnio okazało, według biskupów pogrzeb prochów po kremacji jest gorszy, niż tradycyjny pogrzeb ciała ludzkiego. 13 listopada w kościołach zostanie odczytany list Episkopatu w tej sprawie. No tak, niekiedy mam wrażenie, że w Kościele dzieją się rzeczy mniej więcej w taki sposób, jak, nie przymierzając w Radzie Miasta: ktoś nagle „ni z gruchy ni z pietruchy” wyskoczy z jakimś pomysłem, którego uzasadnienie, jak i źródło trudno zrozumieć. Nie wiadomo skąd się wziął, czemu służy i jakie będą konsekwencje jego zrealizowania. Przecież Święta Kongregacja Świętego Oficjum nie zakazuje wykonywania życzenia kremacji. Wiernym, którzy polecili spopielić swoje ciało nie będzie się odmawiać pochówku kościelnego. Nie powinni być pozbawieni z tego powodu również sakramentów i publicznych modlitw za zmarłych.  Katechizm Kościoła Katolickiego w nr 2301 przytacza, ale dopiero w drugiej części kan.1176, par. 3 stwierdzenie, że „Kościół zezwala na kremację zwłok, jeśli nie jest ona przejawem podważania wiary w zmartwychwstanie ciała”.  Nie podkreśla się silnego zalecenia Kościoła, by zachować pobożny zwyczaj grzebania ciał zmarłych.

W Polsce działa dziś 13 krematoriów. Urnowe miejsce pochówku kosztuje około 150 zł, tradycyjne – 530 zł. Droższa jest też trumna; tradycyjna kosztuje średnio 1,5 – do 1.8 tysiaca, a kremacyjna – 300- 400 zł. Pogrzeb kremacyjny jest tańszy (przypomnijmy zasiłek pogrzebowy został ostatnio obniżony), są coraz poważniejsze problemy komunalne (mniej miejsc na cmentarze, a więc także i z tych względów, pogrzeby takie są uzasadnione). O co więc chodzi? Co jest powodem takiej reakcji Kościoła?

Grzechy główne Polaków.

Za Dziennikiem Polskim chcę przytoczyć tutaj dywagacje dotyczące tego, co Polacy uważają za naganne moralnie (a więc n i e m o r a l n e!!). Okazuje się, według badań OBOP, że na liście grzechów najwyżej umieszczane jest kłamstwo. 78% Polaków uznaje je za grzech. Za kłamstwem jest zazdrość i zawiść, a dalej nadużywanie alkoholu, przeklinanie, objadanie się i seks przedmałżeński (to wskazuje 36% Polaków), rozrzutność etc. Interesującym wydaje się, że nie istnieją zbyt duże różnice pomiędzy pokoleniami.Okazało się, że młodym Polakom (pomiędzy 18 a 29 rokiem życia) także niemoralnym wydaje się kłamstwo, zdrada czy zawiść. Kłamstwo za grzech uznaje czterech na pięciu młodych rodaków.

Wydaje się, że są to ciekawe obserwacje. Co potępiamy u innych, a czego nie zauważamy u siebie. Jest to między innymi i tak, jak z naszym rozumieniem zarządzania państwem. Chcemy więcej dostawać od państwa, a nie chcemy dawać; chcemy więcej wolności, ale domagamy się ingerencji państwa we wszystkie dziedziny życia. Pełne rozdwojenie jaźni. Jaźni polskiej!!

Nie ma pracy, a mogłaby być.

Dla pracodawcy liczy się koszt zatrudnienia. Dla pracownika wynagrodzenie netto. Gdy koszt pracodawcy wynosi na przykład 3.600 zł pracownik otrzyma „do ręki” 2.000. Państwo za sam fakt podjęcia przez kogoś legalnej pracy żąda dla siebie 80% (!!!!!) wynagrodzenia netto pobieranego przez pracownika. Ów pracownik przeznaczając owe 2.000 zł na konsumpcję płaci jeszcze VAT i akcyzę oraz część podatków, które sprzedawcom udało się „przerzucić” w cenę netto swoich towarów lub usług. W tej sytuacji  pracownik ów nie może sobie pozwolić na wychowywanie dzieci. Zaczynają się problemy demograficzne. Nie rodzą się dzieci, a jeśli się rodzą, nie ma dla nich miejsc w przedszkolach i żłobkach. Powstaje podstawowe pytanie: co powoduje, że jest coraz mniej miejsc pracy. Być może, że miejsc byłoby więcej, ale pracodawcy bronią się przed zatrudnianiem ludzi na etaty, ponieważ ich na to nie stać, kiedy zaś rząd otrzymuje coraz mniejsze wpływy z podatków, nie może w odpowiedni sposób zabezpieczyć wspierania osób bezrobotnych, których byłoby mniej – gdyby nie tak wysokie koszty pracy. Itd, itd. Kto sobie  z tym błędnym kołem poradzi? Kto będzie na tyle odważny? Kto podejmie trud, a potem poniesie konsekwencje swoich decyzji, a sprawa jest dość pilna. Codziennie dostaję pytania od różnych ludzi o pracę dla nich, ich dzieci …

Strategia Edukacji cz.II

Teraz to już nie plotki. Dlaczego wcześniej, przed wszystkimi innymi wiedzą o ważnych sprawach kierowcy, sekretarki i inni, a nie my? To oni powiedzieli mi, że to już postanowiono. Pani wiceprezydent pożegnała się z dyrektorami szkół i przychodzi nowa pani wiceprezydent. Wiążę z nią duże nadzieje. Sytuacja w edukacji jest trudna, a będzie jeszcze gorzej. Zobaczymy, jaki pomysł na rozwiązanie problemów będzie miała pani Anna Okońska – Walkowicz.

Dla prezydenta chapeau bas! Niekiedy dotrzymuje słowa.

Strategia Edukacji w Krakowie.

Sytuacja związana ze Strategią Edukacji w Krakowie jest dość kiepska. Przetarg wygrała firma, która dała niższą cenę, niż ta druga. Jednak teraz już widać, że nie za bardzo sobie radzi ze sprawą, nie ma pomysłu na strategię, nie ma ekspertów. Jest to więc coraz bardziej sytuacja zbliżona do firmy tureckiej przy budowie Ronda Mogilskiego. Wydaje się, że jak najszybciej należy sprawę z firmą zakończyć, ponieważ jeśli cokolwiek jeszcze będą usiłowali wykombinować, to jedynie  będzie to generowanie kosztów. Nie za bardzo radzą sobie z problemem, którego się podjęli.

 

PS Zastanawia mnie sytuacja kandydatów do senatu popieranych przez prezydenta miasta. Jeden z nich ma swoją pracę, tytuł naukowy. Drugi… jest formalnie zatrudniony w Wydziale Edukacji. Nie może przecież tam być zwykłym urzędnikiem, z biurkiem i komputerkiem. Jakież to miejsce przygotowywane jest dla eks-senatora? Być może ktoś ze znaczących urzędników przechodzi na emeryturę? No pomyślmy. Obu panów pozdrawiam, ponieważ wiem, że są czytelnikami niniejszego blogu.

Jak to będzie część II

Janusz Palikot pytany  o trzy pierwsze ustawy, jakie jego ugrupowanie zamierza zgłosić, jeśli chodzi o przedsiębiorców powiedział, że będą to . – Ustawa o planie przestrzennego zagospodarowania, prawo budowlane oraz ustawa deregulacyjna likwidująca część koncesji, pozwoleń i certyfikatów dopuszczających do obrotu różnymi produktami. Jeśli to się stanie, to znaczy, że poza zdejmowaniem krzyża z sali obrad sejmu, coś dobrego może się wydarzyć. Nawiasem mówiąc, co będzie się działo w Ruchu Palikota, kiedy z jednej strony będzie realizowany (?)  program wyborczy lidera z obszaru gospodarki (polecam zajrzeć do programu), z drugiej zaś jak będzie za nim głosowała Wanda Nowicka. No, no ciekawie się zapowiada. Oby jednak  nie skończyło się  tylko na krzyżu.

Jak to będzie.

Po pierwsze stało się dobrze i dla mnie jest to bardzo pocieszająca informacja, że ludzie nie zagłosowali na barbarzyńców estetycznych. Największy z nich dostał znikomą ilość głosów. Ten drugi, prowadzący kampanię wyborczą za niewyobrażalne pieniądze wszedł do Sejmu, ale powinien w nim być przez co najmniej 10 lat, aby przynajmniej w części jego diety poselskie zwróciły mu nakłady finansowe wyłozone na kampanię.  Ważne jest, że ludzie jednak myślą przy wyborach, że wybierają osoby, a nie posługują się jedynie pismem obrazkowym. Kto wisi na większej ilości płotów i latarni, ten jest nie zawsze wybieralny. Metoda zastosowana przez niektórych nie sprawdziła się. I bardzo dobrze, ponieważ groziło nam w przyszłych wyborach barbarzyństwo zwielokrotnione.