Po tym, jak Kraków nie dostapił zaszczytu bycia miejscem, w którym bedą odbywały się mecze Euro, podziękowałam publicznie Panu Bogu za dowód opieki nad miastem. Spotkała mnie za to wielka krytyka. Wtedy, jak i teraz uważałam i jest tak do dzisiaj, że niemożliwe jest, aby decydenci, podejmując się zabawy w Euro nie prześledzili historii tego, co stało się z miejscami, gdzie mecze piłki nożnej się odbyły. Wiele mitów funkcjonuje wciąż do dnia dzisiejszego. “Mówi się” o gigantycznym wpływie na infrastrukturę tzw. turystyczną. A jak pokazuje historia? W Montrealu powstał stadion, który nie mógł zarobić na siebie przez 30 lat (dopiero w 2006 roku spłacono ostatnie długi), stadiony w Portugalii wybudowane na Euro w 2004 roku przynosiły tak olbrzymie straty, że władze w lutym tego roku postanowiły je zburzyć. Takie same problemy z obiektami sportowymi ma Grecja.
Mark Rosentraub, ekonomista z Uniwersytetu Michigan, pisze, że aby stadion był opłacalny, trzeba na nim organizować co najmniej 100 imprez zapełniających trybuny w całości. W Polsce nie ma na to rynku. Jego zdaniem opłacalność naszego głównego stadionu narodowego w Warszawie jest niepewna, zwłaszcza, że wzrosły koszty budowy z 1,5 miliarda złotych do 1,9 mild . Rosentraub, zajmujący się ekonomią sportu od 30 lat, tak napisał o stadionie w Warszawie, a co by powiedział widząc krakowskie inwestycje w trzy stadiony !!
W związku z Euro 2012 dług publiczny w Polsce wzrośnie o 1 punkt proc. w stosunku do PKB.
A co z PRA ? Jeszcze w kwietniu tego roku przepowiadano, że na mundial przyjedzie ponad 400 tysięcy zagranicznych gości. Tymczasem przybyło ich do tej pory zaledwie 60 tysięcy!!!
Tak więc moje przerażenie decyzjami podjętymi przez prezydenta miasta Krakowa w sprawie uruchomienia inwestycji dotyczących trzech stadionów (Wisły, Cracovi i Hutnika) jest nieustająco aktualne. Nie mam watpliwości, jak oceni takie posunięcie historia.