Po raz pierwszy od dawna zapomniałam o radosnej chwili dla społeczeństwa polskiego.
23 czerwca o godzinie 3.36 –przestaliśmy pracować dla państwa. A więc wszystko, co zarabiamy zostaje w naszej kieszeni. Proszę sobie wyobrazić, że od stycznia do 23 czerwca pracowaliśmy tylko i wyłacznie na podatki.
Następne wiadomości już nie są takie dobre.
Dzień Wolności Podatkowej wynika z udziału sektora wydatków publicznych w Produkcie Krajowym Brutto. Wyniesie on w bieżącym roku 47,5%. Jest to wskaźnik najwyższy od czterech lat!
Najlepiej pokazuje on faktyczną wysokość opodatkowania obywateli. Zawiera w sobie wszystkie obciążenia nałożone na obywateli z długiem publicznym włącznie.
Dług publiczny też jest podatkiem – też jest formą opodatkowania obywateli. W latach 1995-2008 zadłużenie państwa polskiego przyrastało średnio o 10,44% rocznie. Każdy nowy obywatel rodził się w 2009 roku z długiem w wysokości prawie 17.000 PLN. Przy założeniu, że dług publiczny będzie rósł tak jak w ostatnich latach, Polska osiągnie dzisiejsze zadłużenie Grecji na mieszkańca za około 15 lat. Natomiast poziom długu Hiszpanii już za 10 lat.
Obsługa tego rosnącego zadłużenia jest coraz bardziej istotnym elementem wydatków publicznych. Jej roczny koszt wynosi 35 mld PLN. Coraz dłużej pracujemy na utrzymanie urzędników państwowych. Pensje w samych jednostkach budżetowych pochłoną w 2010 roku o ponad 3,5% więcej niż w 2009.