Apetyty na władzę

Jest parę interesujących pytań związanych z tytułem niniejszego blogu: polityka – to kasa, kompetencje, kariera? Proszę zauważyć, jeśli w biznesie wybiera się lidera – to wybiera się najlepszego, jeśli w sporcie dobiera się zawodnika – to wybiera się najlepszego, jeśli w polityce kogoś się wskazuje – to najczęściej jest to najsłabsze ogniwo, człowiek bez właściwości. Dlaczego tak jest? W polityce blokuje się silne osobowości, "zabija" się liderów, utrudnia im się życie. Jak więc wygląda to w innym systemach, tam, gdzie tzw. demokracja trwa dłużej?

Uwaga kolejna: nie każdy człowiek ma przekonanie, że może napisać książkę (nie mówiąc już o interesującej książce!), nie każdy ma przekonanie, że może otworzyć firmę i ją poprowadzić, dlaczego więc znacząca większość ma przekonanie, że się sprawdzi , jako poseł, radny, prezydent? Kiedy w sali pełnej ludzi na Zarządzie Partii ktoś zapytał: czy ktoś z państwa nie startuje w wyborach, zapanowała cisza : wszyscy mają własne "plany wyborcze" i znów pytanie, czy to dla kasy, "zaszczytów", kariery czy też mają oni świadomość swojej przydatności, ba niezbędności dla miasta, kraju? A może jest i tak, jak ktoś napisał, że jest to działanie kondotierów, najemników, którzy przychodzą tam, gdzie są ci, którzy są aktualnymi zwyciężcami, dołączają się tylko dla prywatnego zysku, a potem, jak sytuacja się zmieni, po prostu odejdą, przenosząc się gdzieś indziej.

Konferencja. POLECAM!!

ACTON INSTITUTE oraz
POLSKO-AMERYKAŃSKA FUNDACJA EDUKACJI
I ROZWOJU EKONOMICZNEGO PAFERE
zapraszają na międzynarodową konferencję zatytułowaną:
KU SPOŁECZEŃSTWU KOMERCYJNEMU.

KULTURA A DROGA DO ZAMOŻNOŚCI

(Building a Commercial Society:

Culture & the Transition to Wealth)\

Wśród prelegentów:

Mart Laar, dwukrotny premier Estonii

Ks. Robert Sirico, założyciel i prezydent Acton Institute

John O’Sullivan, doradca premier Margaret Thatcher

 Leszek Balcerowicz, były prezes NBP

Andrzej Barański, przedsiębiorca, PAFERE

Konferencja odbędzie się 19 maja w Grand Hotelu w Krakowie.

 Osoby zainteresowane udziałem w konferencji prosimy o rejestrację mailową na adres:

pafere@pafere.org najpóźniej do 14 maja!

Legum ..

Znalazłam cytat, który powinien być na widocznym miejscu w urzędzie miasta:

 Legum ministri magistratus! Urzędnicy są sługami/wykonawcami praw. Sługami !!  I taka powinna być ich rola. Często jednak wolą być decydentami, rozjemcami, ustawodawcami. Zapominają o swoich podstawowych zadaniach. Ba, i iluż chce być tymi sługami. Iluż chce byc prezydentem miasta, jak wielu będzie o to walczyć, a jak wielu chciałoby. A to przecież tylko organ wykonawczy!

Kobiety w PIS i w PO

A ja znów o tym samym. Przeczytałam dzisiaj wywiad z panią Joanną Kluzik-Rostkowską, szefową sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego i zastanowiłam się, jak jest z eksponowanymi stanowiskami w jednej i drugiej partii. W PISie rzeczywiście znajduje się o wiele więcej kobiet na eksponowanych partyjnych stanowiskach niż w PO. Nie wspomnę o paniach z PISu, które zginęły w wypadku pod Smoleńskiem. Zresztą zawsze było ich tam więcej. W zasadzie trudno mówić o różnicach, ponieważ w PO nie ma ich wcale. Nawet szefem sztabu Bronisława Komorowskiego jest kolega a nie koleżanka partyjna. W Radzie Miasta Krakowa w klubie PIS są dwie kobiety, a w PO pięć.  Śmiem zauważyć, że w Klubie PO Rady Miasta rola kobiet jest widoczna i słyszalna, w PIS właściwie tak, jakby ich nie było. Z czego to wynika? W samorządach jeszcze kobiety widać i słychać, a im wyżej- tym gorzej. A może są to różniące się strategie Kaczyńskich (piszę przecież o koncepcji przeszłej – ich wspólnej) i Donalda Tuska? Różnice w strategiach, czy nie zauważenie sprawy, banalizowanie odmienności widzenia problemów, brak potrzeby konsultacji? A jestem pewna, że różnice w podejściu kobiet i mężczyzn do rozwiązywania problemów są. I to nie jest jedynie moje 'widzimisię", są analizy i badania, a poza wszystkim innym także i moje obserwacje. 

 

Sukces. Grzebowisko.

Napisałam wiele projektów (dziesiątki!), zaproponowałam wiele rozwiązań problemów trudnych – na wszystkie otrzymywałam odpowiedzi od prezydenta, że wszystko jest w najlepszym porządku i wreszcie, uroczyście komunikuję, że jeden z moich rozwiązań najprawdopodobniej się zrealizuje. Na Prądniku Czerwonym, pomiędzy torami wyznaczono teren pod grzebowisko zwłok zwierząt domowych. Działka ma 80 arów, położona tuż przy skrzyżowaniu ulic Reduta, Powstańców i Wegrzeckiej. Sprawa jest potrzebna i to z wielu powodów. Pisałam zresztą o tym parokrotnie. Teraz Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu będzie zbierał oferty i koncepcje od osób, które będą chciały poprowadzić grzebowisko. Najlepszym rozwiązaniem jest Partnerstwo Publiczno-Prywatne. Namawiałam zresztą służby prezydenta na ten system.

PS A jednak uwierzę w sukces, jak zobaczę wyniki konkursu i jak wreszcie grzebowisko zacznie funkcjonować.

Idiotyzmów ciąg nieskończony

Szanowni Czytelnicy, czytam sobie rózne rzeczy i szukam absurdów związanych z wydawnictwem pieniędzy z funduszy Unii Europejskiej. I cóż ja przeczytałam dzisiaj, ano to, że Komisja Europejska podzieliła fundusze na program „Owoce w szkole”. Na polskie dzieci zostanie wydane 9,2 mln euro.

Program „Owoce w szkole” wymyśliła Komisja Europejska, która na jednym ogniu chciała upiec dwie pieczenie: skłonić uczniów do jedzenia owoców i warzyw oraz wesprzeć europejskich rolników, skarżących się, że z rynku wypierają ich chińskie jabłka i rzodkiewki – informuje „Gazeta Wyborcza”.

Do udziału w akcji zdecydowało się 25 z 27 państw członkowskich, w tym Polska. W pierwszym roku akcji dostała z budżetu unijnego 9,2 mln euro (do których dołożyła własne 3 mln!!). Za te pieniądze w obecnym roku szkolnym dzieci z klas 1 – 3 szkoły podstawowej dostają bezpłatnie porcje owoców i warzyw.

Akcja będzie prowadzona także w kolejnym roku szkolnym. Na darmowe przekąski dla uczniów zostanie wydane 90 mln euro.

Nikt nie pomyślał o tym, że dobrze byłoby rodziców i nauczycieli przeszkolić w sprawie "dobrego odżywiania". Owoce i warzywa są niezbędne dla rozwoju dziecka. Ciekawe, że o tym wiedziała moja babcia i mama i to bez dotacji i szkoleń. Boże mój! Świat oszalał a pieniądze europejskie (a więc w tym i polskie) wydaje się bez sensu.

W tym roku parytetów nie będzie

W polskim Sejmie jest niewiele ponad 20 proc. kobiet, a w Senacie zaledwie 8 proc. Badania pokazują, że aby mieć realny wpływ na politykę, kobiety powinny mieć co najmniej 30-procentową reprezentację.

Prof. Małgorzata Fuszara z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW – występująca w imieniu autorów projektu dotyczącego parytetów – przekonywała, że w Polsce – podobnie jak w wielu innych krajach – najlepiej sprawdziłby się system wyborczy, w którym parytetom lub kwotom towarzyszyłby system suwakowy, czyli umieszczanie kobiet i mężczyzn na listach naprzemiennie. To zapobiegłoby umieszczaniu kobiet na miejscach, z których mają znikome szanse na zdobycie mandatu.

Jak poinformował przewodniczący komisji Waldy Dzikowski (PO), z powodu ostatnich wydarzeń związanych z katastrofą w Smoleńsku, nie wszystkie zamówione ekspertyzy zostały przygotowane. Zaproponował jednak, by poczekać na nie i potem wrócić do dyskusji. Zgodził się również, by wnioskodawcy zaprosili na kolejne posiedzenia komisji ekspertów, którzy dla nich przygotowali opinie na temat projektu. Wiceprzewodniczący komisji Witold Gintowt-Dziewałtowski (Lewica) zapewnił, że eksperci przygotowujący opinie na zlecenie komisji byli dobierani tak, by reprezentować różne punkty widzenia.

Zdaniem Marka Borowskiego (SdPl) nie ma sensu "przerzucać się opiniami", podczas gdy bardzo łatwo można wyliczyć, że im więcej kobiet na listach, tym więcej trafia do Sejmu. Zaproponował, by poprosić PKW, która dysponuje danymi na temat kandydatów, o zrobienie takiego wyliczenia.
      Jeśli, w dalszym ciągu pozostaje wiele osób, które uważają parytety za fanaberie i zbyteczne zawracanie głowy, to przypomnę na przykład wybory do karkowskiego Zarządu PO. Na 18 członków zarządu są 2 kobiety, w tym jedna jest posłanką i żoną prominentnego członka PO, druga zaś asystentką przewodniczącego. Oczywiście w krakowskich kołach PO jest znacznie więcej członkiń PO niż 11%. I są one zaradne, bystre, utytułowane etc, z tym, że są niewybieralne do gremiów. Ergo, polityka jest jednak wciąż rodzaju męskiego. Ciekawe jest to, że przeciwnikami parytetów są mężczyźni i kobiety spoza polityki. Te, które działają i są w jej środku, znają mechanizmy – są ich zwolenniczkami (?!)

Ustawa Rządowa 3 Maja 1791

Właściwa nazwa to nie Konstytucja, ale Ustawa Rządowa 3 Maja 1791 roku regulująca ustrój prawny Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Rzecz była odważna i rewolucyjna. Spowodowała wrogość państw sąsiednich. Bali się tego, co pokazała Ustawa. Być może powstaje wiele refleksji dotyczących tego wydarzenia. Między innymi mnie nurtuje pytanie: jak to się stało, że wśród tamtejszych polityków, ktoś (dla dobra ojczyzny) odważył się na takie posunięcia. Być może nie dbając o swoją pozycję, konsekwencję dla siebie samego – zaproponował a potem i zrobił coś, co było niepopularne, odważne i mądre. A dzisiaj, wstyd przyznać, robi się tylko to, co jest bezpieczne, nikt nie zaprotestuje, nie będzie wyśmiewał i zwalczał. Nie ma więc podatku liniowego ….. A najbardziej chwali się tych, którzy nie mają odwagi nawet zlikwidowac idiotycznych, hamujących rozwój przepisów (nie wiem, czy już oficjalnie odtrąbiono działanie Przyjaznego Państwa). Sukcesy zaś mają mało aktywni lizusi. Eh, gdyby nasi politycy i samorządowcy żyli w tamtych czasach Konstytucji byśmy sie nie doczekali.