Gazeta Wyborcza zaczęła ciekawą akcję. Bada, jak zmienia się Kraków, ilu mieszka w nim prawdziwych, z dziada pradziada Krakusów, a ilu jest "obcych". Czy ci "obcy" uzyskują swoje miejsce, czy wpływają na rozwój miasta, czy w dalszym ciągu jest im trudno odnaleźć własną drogę, jak przyjmują ich krakowianie, etc. Ciekawa sprawa: ilu wśród nas jest tych, którzy kiedyś tam przyjechali do Krakowa i zostali, ba stali się nawet znaczącą częścią miasta. Oczywiście miasto dzięki przybyszom straci swoją niepowtarzalną osobowość, ale może zyska nową, a może po prostu upodobni sie do innych dużych miast i stanie takim samym, jak one. Już nikt nie powie o żonie profesora X – pani profesorowa! A to mnie bawiło jeszcze nie tak dawno temu.
Bedę chciała, posługując się nawet moimi prywatnymi kanałami, od czasu do czasu pokazać w moim blogu tych, którzy przybyli do miasta. Zacznijmy więc: osobą z zewnątrz był Karol Wojtyła i nie jest krakusem Stanisław Dziwisz.
To na początek.