Franz Oppenheimer napisał kiedyś (w 1914 roku): Istnieją dwa fundamentalnie sprzeczne sposoby pozyskania przez człowieka środków potrzebnych mu do przeżycia i zaspokojenia jego zachcianek. Są to praca i rabunek, własny produktywny wysiłek i siłowe przywłaszczanie owoców pracy innych ludzi. Proponuję by nazwać własny wysiłek i ekwiwalentną wymianę owoców własnej pracy na owoce pracy innych "środkami ekonomicznymi" zaspakajania potrzeb, natomiast przywłaszczanie owoców cudzej pracy "środkami politycznymi". Państwo jest organizacją środków politycznych.
Samorząd jako intytucja usankcjonowanego rabunku też stara się zdzierać z obywateli, ile tylko może, aby stwarzać wrażenie, że komuś innemu daje. A przecież ani prezydent miasta (a jakże często widzimy wywiady z prezydentem, czytamy ulotki i plakaty, w których twierdzi, że sfinansował!!) ani rada miasta niczego nie dają, my rabujemy owoce cudzej pracy, aby stwarzać pozory… A iluż mieszkańców w to wierzy!