O parytetach jeszcze raz

Sezon ogórkowy przyniósł dużo wypowiedzi na temat parytetów. Interesujące jest to, że przede wszystkim "przeciw" byli (jak można się domyślić panowie, a niekiedy panie, ale przede wszystkim te, które nie uczestniczą wewnatrz zycia politycznego). Inne zaś zdania mają, jak dopytuję różne moje koleżanki, z różnych opcji i partii, te panie, które zajmują się czynnie polityką. I to jest wniosek, być może interesujący, na przykład dla dr Jarosława Flisa, którego cenię, ale z którym nie zawsze się zgadzam. Dr Flis przytacza na swoim blogu następujące informacje:

"Z jakich miejsc kandydowały te kobiety, które zdobyły mandat:

miejsce                         1                    2                3                  4                     5        dalsze

wszystkie listy                20             28             16             9                6                15

PO                                 5              15             8              6                3                11

PiS                                 9                9            7               3                2                4

                                                                                       

Najwięcej przypadków to mandaty zdobyte z drugiego miejsca,choć różnice nie są tu szczególnie wyraźne. Ponieważ w przypadku PO i PiS wszyscy kandydaci z pierwszego miejsca zdobyli mandaty, podane liczby mandatów zdobytych przez kobiety-jedynki są też generalną liczbą takich kandydatur.

W sumie liczba kobiet na jedynce wyglądała następująco: PO –5, PiS – 9, LiD – 6, PSL – 4. Wyraźnie większa jest liczba takich przypadków w PiS. Procent „jedynek” dla kobiet jest tu wyższy niż ogólnie kobiet na liście.Trzeba mieć świadomość, że większość z tych kandydatek została jako„spadochroniarki” umieszczona na pierwszych miejscach list, nawet jeśli ich związki z okręgiem były słabe, lub zgoła żadne (Zyta Gilowska, Grażyna Gęsicka, Joanna Kluzik-Rostkowska, Elżbieta Kruk, Lena Dąbkowska-Cichocka, Barbara Marianowska, Elżbieta Jakubiak). Żadna z wymienionych kandydatek nie jest liderem partii w danym okręgu i bez wsparcia z centrali nie miałaby szans na pierwsze miejsce na liście. "

Tyle dr Flis. W innym miejscu spotkałam się z opinią negującą parytety mojego sympatycznego kolegi Łukasza Gibały, który negując potrzebę parytetów pisał, iż założenia merytokracji wykluczają takie zabiegi, jak parytety. Boże mój, jeśli alternatywą dla priorytetów byłaby merytokracja, to zapewne byłabym pierwszą osobą, która odstąpiłaby od parytetów, ale to, co się dzieje to przede wszystkim partokracja – uwzględnienie manipulacji partyjnych, a nie żadne lansowanie ludzi merytorycznie przygotowanych do działania, zarządzania etc.  Parytety rozpoczęły intensywny udział kobietw polityce w państwach skandynawskich i teraz są tego efekty: kobiety mają coraz wyraźniejszy wpływ na politykę. I zdaje się, że polityka na tym, w tych krajach, zyskała. Jeśli więc nie mamy co liczyć na jednomandatowe okregi wyborcze, a to rozwiązanie byłoby najlepsze i ono przyciągnęłoby największą ilość ludzi, to jestem za parytetami, niech one zwiększą udział kobiet w polityce (może na początku będą kobiety, jak napisał  Flis "politycznymi słupami", ale potem jakoś sobie poradzą). Piszę większy tekst o parytetach. Niedługo będzie na mojej stronie. Zapraszam więc tam do obszerniejszej mojej wypowiedzi.

Jak to jest z kasą miasta

Trochę się powymądrzam, ale może będzie warto, jak zacznę nadawać na to, co się dzieje w mieście. Jak to jest z dochodami miasta: są w zasadzie cztery rodzaje możliwości uzyskania pieniędzy a) dochody własne (podatki i opłaty lokalne, dochody z majątku b) udział w podatkach ogólnych państwa (z PITów i CITów), c) subwencja ogólna d) dotacje celowe. W zasadzie tylko pierwsze z nich zależą od wladz miasta. Samorządy nie mają żadnego wpływu na udział w podatkach dochodowych; subwencja jest tez naliczana algorytmicznie, a więc także nie zależy od władz lokalnych. Najistotniejszym żrółem powinny być dochody z majątku miasta. Wiele miast administruje mieniem, ale nie podejmuje aktywnej gospodarki.

Tak więc w  wielkim skrócie: niekiedy zdarza się i tak, że miasto inspiruje działalność gospodraczą, powoduje wzrost przedsiębiorczośći i … tak naprawdę nie zasila tym swojej kasy, ale kasa uzyskana jest dzielona według algorytmu, więc jedni zarabiają a dostawać mogą inni.

Na co można więc liczyć, przy tym sposobie finansowania samorządów ? Można na mądre i perspektywiczne wydawanie pieniędzy przez prezydenta miasta i na działania w systemie Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (część kasy daje miasto lub nawet i nie daje, tylko na przykłąd udostępnia działkę etc, a resztę inwstycji podejmuje prywatny przedsiębiorca). Obydwie czynności, a więc mądrość wydawania i odwaga w PPP wymagają obecnośći odpowiedzialnego prezydenta, któremu na mieście zależy. I kropka.

Zmiany budżetowe Kraków

Patrzę na zmiany budżetowe proponowane przez prezydenta Krakowa. Muszą takowe nastąpić, ponieważ prezydent cały czas nie chciał przyjąć do wiadomości, że mogą być kłopoty związane chociażby z wpływami z podatków. Rzucam okiem (analizy potem) i widzę, że na początek polecimy po wydarzeniach kulturalnych.

Wznawiony jest proces "bardzo szanowanego" przez prezydenta (jak sam parokrotnie mówił sam prezydent)dyrektora T. I co ja słyszę, że wspomniany dyrektor T. między innymi "pobrał" wykonanie usług w swoim domu w Kryspinowanie od firmy BUDOSTAL za wartość 880 tysięcy złotych – za intratne zlecenia prac przez miasto (to tak a propos "uczciwych" przetargów, "uczciwych" analiz wniosków o pieniądze europejskie etc). Ludzie kochani, toż to korupcja na miarę Indii. Kiedy proponowałam prezydentowi dokonywanie przetargów w internecie, aby każdy mógł się przyjrzeć, dostałam odpowiedź, że miasto nie jest przygotowane ze strony technicznej (?) Ba, inne miasta to robią.

Kraków w 2030 roku

W 2030 roku co trzeci Polak będzie miał ponad 50 lat. Wśród nich rzesza osób wykształconych, marzących o powrocie na sale wykładowe. Kraków ma wciąż za mało placówek zajmujących się edukacją ludzi w średnim wieku i emerytów. Już przed przyszłym prezydentem Krakowa będzie stała pilna konieczność zbudowania strategii miasta dla 50 latków. Wśród wielu podstawowych zadań będzie, stawiana na pierwszym miejscu, sprawa edukacji, ponieważ dbałość o aktualizację wiedzy społeczeństwa pozwoli miastu zachować prężność i rozwój.

Prawdziwe koszty dotacji unijnych

W latach 2007-2013 Polska ma otrzymać 91 mld euro w postaci różnorakich dotacji. Składka unijna, jaką ma ponieść Polska to około 22 mld euro. Dodatkowo wpłaty do Europejskiego Banku Inwestycyjnego około 0,6 mld euro, co daje razem kwotę 22,6 mld euro, czyli wartość 25% wszystkich dotacji. Można więc powiedzieć "no tak, ale przecież i tak pozostałe 75% otrzymujemy w prezencie od innych państw Europy". Jeślibyśmy chcieli uczciwie podliczać co zostanie z owych 75% dotacji, to trzeba dorzucić koszty utrzymania Ministerstwa Rozwoju Regionalnego (gdzie pracuje prawie 600 urzędników), które na przykład w 2006 roku kosztowały podatnika ponad 390 mln. Poza tym przecież istnieją regionalne urzędy, też zatrudniające tysiące ludzi, a gdzie za przeproszeniem koszty Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ma 16 pododdziałów!), Agencji Rynku Rolnego, a specjanle wydziały w ministerstwach Finansów, Gospodarki, Pracy i Polityki Socjalnej, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej etc, etc. A Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, a punkty informacyjne o UE (w których się zatrudnia ludzi i które de facto niezbyt wiele mają do roboty). Sceptycy piszą, że jesliby podliczyć wszystkie koszty, to byłyby one większe niż tzw. Deszcz Unijnych Pieniędzy. Zapewne, biorąc pod uwagę słynną myśl Fiedmana, że nie ma darmowych obiadów jest to prawda. Nie podliczam kosztów mentalnych związanych ze zniszczeniem mechanizmów wolnego rynku (o czy już parokrotnie pisałam). Mechanizmy przynawania dotacji też są nam znane. Powstaje więc pytanie,  którego nikt nie ma odwagi głośno postawić : O CO WIĘC, SZANOWNI PAŃSTWO W TYM WSZYSTKIM CHODZI??

Dług Krakowa i inne

Pora wracać do pracy. W przyszłym tygodniu zaczyna się Rada Miasta. Okres trudny. Do spłacenia długów na każdego mieszkańca miasta przypadnie 2700,00 zł. O długach miasta będzie zapewne dużo do pisania.

I sprawa następna. Kolega z podwórka naszego syna postanowił założyć firmę. Jednoosobową maleńką firemkę zajmującą się przede wszystkim myciem szyb wystawowych i okien. Na przykładzie tego młodego człowieka widzimy jakiż to jest problem, ile rzeczy trzeba pozałatwiać, jak bardzo to absorbuje człowieka i jak bardzo go to już teraz przestraszyło. Widać, że biedak ma juz powoli dosyć "bycia sterem i żeglarzem". I powstaje pytanie: czy musi to być na tyle skomplikowane, że zwykły, młody człowiek przestaje sobie z tym radzić. I kretyństwa z pisaniem biznes planów. Czy uczenie przedsiębiorczości ma polegać na uczeniu, jak produkować biznes plany i pisać aplikacje o pieniądze europejskie, czy tez uczenie przedsiębiorczości – to nie przeszkadzanie młodemu człowiekowi, który chce myć szyby i tak zarabiać na życie.

PS Młody człowiek zapewne nie wie, że jako mieszkaniec Krakowa ma dług 2700,00 zł wynikjący z długów poczynionych przez prezydenta.

Absurdalność kasy unijnej- ciąg dalszy.

Nie poddaję się i aplikuję (tym razem nie jako lider, ale jeden z dziesięciu partnerów (!)) o fundusze europejskie. Nieustająco uważam, że jest to marnotrawienie pieniędzy, ale przynajmniej staram się wykonywać swoje zadania w sposób bardzo dobry. A jak to jest: parę dni temu uczestniczki moich szkoleń stwierdziły, że z tak rzetelnie wykonanym szkoleniem dawno się nie spotkały, a przeszły już sporo takich kursów.

Powstają firmy-krzaki, firmy – widma. Istnieją i zostały utworzone tylko i wyłącznie, aby załapać się na dotacje unijne. Nie wiem, dlaczego dostają pieniądze od decydentów, jeśli nie mają żadnego doświadczenia w tym, co robią. Piszą projekty, które są oceniane przede wszystkim nie anonimowo (sic!!) i dostają gigantyczne pieniądze. Wolny rynek nie istnieje. Walka o miejsce na rynku poprzez poprawianie jakości usług umarła.

Czytam w jednej z gazet "Rzuć pracę a dostaniesz 40 tysięcy z Unii" – i to nie jest żart. Bezrobotny stał się wartością samą w sobie. Urzędy pracy a także i firmy wyrywają go sobie z rąk. Bezdrobotny może się wyżywić, dostanie stypendium, zwrot kosztów podróży – do tego absolutnie nie musi nic robić, ponieważ wszystko mu podliczą i zaliczą (a jeśli nie zaliczą, to będą musieli oni się tłumaczyć, a nie bezrobotny), a więc zaliczą. Rośnie więc nam grupa młodych organizatorów, którzy rewelacyjnie wiedzą, jak kłamać i oszukiwać, rośnie nam luksusowa klasa bezrobotnych, zdemoralizowanych urzędników. A co po nas? Potop?

"Puls Biznesu" pisze

Przyjazne Państwo więdnie. Biznes chce come backu posła. Palikot odszedł, niech teraz wróci — mówią biznesmeni rozczarowani efektami sejmowych prac. Tego chcę — odpowiada poseł. Jakkolwiek by nie oceniać kontrowersyjne polityczne wystąpienia Janusza Palikota, jednego nie można mu odmówić — był dość skutecznym, biorąc pod uwagę realia polskiego Sejmu, szefem komisji Przyjazne Państwo, powołanej do eliminacji prawnych absurdów, z którymi boryka się polski biznes. Takie wnioski wynikają z analizy pracy komisji w 2008 r. oraz siedmiu miesięcy tego roku. Za czasów rządów Palikota komisja opracowała 113 projektów zmian prawnych, a po jego odejściu — 16 (sic!). W tym roku jest o niej zupełnie cicho. — Zastanawiam się, czy ta komisja jeszcze w ogóle istnieje. Może działa w konspiracji? Odwołanie Palikota było dużym błędem. Powinien powrócić — uważa Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. (…)” (PB, str. 4)

Czy to już koniec?

Alan Greenspan ogłosił bliski koniec kryzysu gospodarczego w USA.

Skoordynowane działania banków centralnych postanowiły, jak najszybciej przywrócić do życia rynek kredytowy. Podobno już widać odzyskaną równowagę.

Greenspan ma 93 lata – był niekwestionowanym guru amerykańskiej gospodarki. Podobno i dzisiaj jest autorytetem w dziedzinie ekonomii i polityki monetarnej.

Cz więc można uznać, że tajfun ominął Polskę, czy też odczujemy skutki jesienią?

Cytat z Baracka Obamy: "Jest wysoce prawdopodobne, że jesteśmy świadkami początku końca recesji"

PS Informacje z Małopolski: Szefową krakowskiej PO została Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein