Przejechałam ponad 1400 km po czeskich drogach i nie rozumiem, nie rozumiem, dlaczego czeskie drogi są w doskonałej formie, na drogach szybkiego ruchu można jeździć szybko i bezpiecznie, a polskie drogi to rozpacz: w miastach i poza miastami, we wsiach i poza nimi.
A poza tym w Czechach jedzonko tańsze, zadbane kurorty (nastawione na wizyty bogatych niemieckich emerytów), tłumy ludzi w Karlowych Warach na festiwalu filmowym. Tak więc nie tylko turyści jeżdżą do Pragi (nie wypada tam nie być), ale odwiedzają Karlowe Wary (bo festiwal) i jeżdżą do kurortów. Nawiasem mówiąc niewiele brakuje na przykład Szczawnicy, ale nie tylko trzeba wcześniej zinwestować, ale i wymyślić cały spektakl pt. "co zachęci turystów".