"Ludzie nie spłacają kredytów, bo wielu traci pracę. A traci ją dlatego, bo praca jest droga. A droga jest dlatego, że państwo ją opodatkowuje – w tym tak zwaną składką na ubezpieczenie emerytalne, część której przekazywana jest do OFE. Najłatwiejszym sposobem redukcji kosztów w okresie dekoniunktury jest dla wielu przedsiębiorstw redukcja zatrudnienia. Ale przecież sytuacja tych, którzy pracy nie stracili też jest nie do pozazdroszczenia. Teoretycznie siła ich popytu (a tym samym zdolność do spłacania pożyczek) mierzona – zgodnie z Prawem Saya – siłą ich podaży jest znacznie wyższa niż w rzeczywistości. Ktoś, czyją pracę pracodawca wycenił na 3.600 zł zarabia tylko 2.000 zł. Resztę – czyli 1.600 zł. – pracodawca musi odprowadzić do urzędu skarbowego (zaliczka na PIT) i do ZUS (składki ubezpieczeniowe) skąd część składki emerytalnej „ubezpieczonego” powędruje do OFE. Ale nie powędruje w związku z tym na spłatę pożyczek w banku, który jest akcjonariuszem Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego (PTE), które zarządza OFE. Czy to naprawdę jest aż tak skomplikowane???"
Polecam blog Roberta Gwiazdowskiego