Dzisiaj była ostatnia przed wakacjami Rada Miasta. Emocje i animozje sięgnęły szczytu. Moi zaprzyjaźnieni Niemcy mówili, że istnieje wróg, duży wróg i kolega partyjny. I tak to dzisiaj wygladało. Wygrywane były sprawy nie ważne dla naszego miasta, ale dyplomatycznie przeprowadzone. Prawie nikt nie pytał czego sprawy dotyczą, ale kto je zgłasza. Aż ciarki przechodzą po plecach, jak sobie człowiek pomysli, że w rządze dokładnie wyglada to tak samo.
PS Nie radzę sobie z chamstwem. Nie potrafię na nie reagować pomimo tylu lat doświadczeń i kontaktów z ludźmi. Chamstwem jest czynienie atutu z przekraczania dopuszczalnych granic. I tyle.