Przeczytałam na stronie www.kapitalizm.org tekst pana Łukasza Warzechy i pozwalam go sobie przytoczyć:"Bon to nie rozwiązanie idealne, ale jednak lepsze niż dzisiejszy stan rzeczy, w którym popyt na daną szkołę nie ma żadnego wpływu na przyznawane jej pieniądze. Nauczyciele z ZNP oraz krytycy tego pomysłu wysuwają absurdalny kontrargument, że bon podzieli szkoły na lepsze i gorsze. Oczywiście, że tak! I o to chodzi! Socjalistyczna iluzja równości w edukacji ma jeden zasadniczy skutek: kanalizuje wybitne jednostki, a nawet także te tylko ponadprzeciętne. Zresztą – szkoły już są lepsze i gorsze. Tyle że te lepsze z wysokiej jakości oferowanego nauczania nie mają żadnych korzyści.
Wszystko to, o czym piszę, to stan może nie idealny, ale wysoce pożądany. Nie mam, szczerze mówiąc, nadziei na to, że rząd PO-PSL będzie mieć dość jaj, żeby przeciwstawić się nauczycielskiej grupie interesu. Drżę o los bonu edukacyjnego – sprawa może się po prostu wygodnie rozmyć, tak jak już rozmyło się kilka podobnych pomysłów Platformy."
Ja też martwię się o sprawy bonu,ale się nie poddaję.