Byliśmy na Targach Książki w Krakowie. Dobrze, że ludzie cztają i kupują książki. Ale i tam nie mogło się obyć bez polityki. Spotkałam Eurodeputowanego, który cały swój wykład oparł na tezie, że najważniejsza jest pozycja człowieka w partii, która jest ugruntowna ….. ilością głosów osiągniętych w wyborach. Cóż za pokrętna logika i ile w niej błędów. W aktualnie istniejących systemach partyjnych i sposobach głosowania, litościwie nam głosujący naród oddaje głos na pierwszą osobę na liście, no, niekiedy na drugą lub trzecią. To są tzw. "miejsca biorące". Z kolejnych miejsc, już wszystko jedno z którego, zdarzają się cuda, ale oparte przede wszystkim na grze skojarzeniowej tzn. na nazwiskach, które się kojarzą z osobami (najczęściej jest to przypadkowa zbieżność). Dobrze jest więc mieć nazwisko Papieża Polaka, słynnego aktora etc. Niekiedy z dalszych miejsc radzą sobie piłkarze, trenerzy, bokserzy, aktorzy, piosenkarze. Chociaż,przepraszam, ostatnio pewien poeta nie wszedł. Mechanizm jest jednak dość prosty. Ważne jest miejsce naliście a nie pozycja, osiągnięcia itd. Cały problem w tym jak zdobyć "miejsce biorące", które sytuuje cię potem w szeregach partii. Najskuteczniej o nie zabiegają ci, którzy niczego nie osiągnęli, ponieważ wiedzą, że z jakiegokolwiek innego, poza "biorącymi", nie wejdą. No i taka logika.
No więc kto zdecyduje się w Polsce wprowadzić jednomandatowe okręgi wyborcze. Chyba nie posłowie, europsłowie, którzy będą się bali tych, którzy wejdą , bo zapracowali swoim życiem na sukces a nie na miejsce w krótkim działaniu kawiarniano-układowym. Ale Eurodeputowany obiecał, że jow(jednomandatowe okręgi wyborcze) poprze?!!