Tytuł 124

Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan krytycznie ocenia propozycję wydłużenia do końca przyszłego roku, a tym bardziej na kolejne lata, możliwości korzystania z prawa do wcześniejszych emerytur przez osoby urodzone w latach 1949-68. Postulują powrót do projektu ustawy o emeryturach pomostowych, która jest mniej szkodliwa dla budżetu państwa.

Wcześniejsze emerytury to wzrost wydatków budżetowych – około 1 miliard zł w 2008 roku, a potem odpowiednio 1.6 mld i 1.7 miliarda. Skutki wprowadzenia emerytur pomostowych to około 20 milionów zł w 2008. Jest to zasadnicza różnica finansowa. Posłowie więc "brykają sobie" dalej, bez przeliczenia ile zapłacimy za ich niefrasobliwość.

Nigdy nie podejrzewałam, że będę broniła emerytur pomostowych! Ale też nie doceniałam, jak się okazuje tego, co mogą dla nas wykombinować "przedstawiciele ludu".

Tytuł 125

Wczoraj na Radzie Miasta rozpatrywany był pomysł przydzielania przez Urząd (czytaj nas wszystkich podatników!!) stypendiów dla najlepszych studentów Krakowa, których prace naukowe możnaby wykorzystać dla miasta. Zastanawiałam się nad tym i ostatecznie poparłam projekt. Wydarzenie to, w jakimś sensie zaczęło korespondować ze sprawą, o której skomentowanie mnie poproszono. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu napiszę większy tekst, ale tutaj krótko. Uzasadnione wydaje się przyznawanie przez społeczeństwo (czytaj ich przedstawicieli) stypendiów, nagród etc. najzdolniejszym, najbardziej pracowitym , odnoszącym suksesy studentom, niż kontynuowanie postkomunistycznych pozorów "bezpłatności studiów, szkół, służby zdrowia". Ludzie powinni nie płacić, tak jak teraz horrendalnych podatków, ale dysponować własnymi pieniędzmi tak, jak tego sobie życzą. Studia powinny być płatne i to oczywiście w sposób zróżnicowany, w zależności od szkoły, wydziału etc. Wybory ludzkie były wtedy przemyślane i przez to nie marnotrawione. Jeśli człowiek bezpośrednio za coś płaci,  zaczyna to szanować, kalkulować, oceniać, jeśli zaś płaci w sposób ukryty (podatki), niewidoczny dla siebie – to lekceważy, marnuje lub, niestety wpada w absurdalność nazywania tego "bezpłatnym". "Nie ma darmowych obiadów "- pisał mistrz Milton Friedman.

Tytuł 126

Trudno mi zrozumieć, jak grupa zaledwie paru osób jest w stanie, w partii, która mam na myśli , rozstawić wszystko w Krakowie i wszystkich. Parę osób pijących ze sobą piwo, znających swoje "ciemne strony", nie mających zbyt wielu pomysłów na cokolwiek poza  miejscem dla siebie.  W ich sposobach na życie mogłabym  być niezbyt pojętnym uczniem. Sytuacja w partii, którą mam na myśli i którą nieco znam, jest taka sama, jak we wszystkich innych. Można więc wysnuć śmiały wniosek, iż jednookręgowe mandaty (jowy), tak samo jak bon edukacyjny, nowe zasady finansowania kultury… to mrzonki.

Tak sobie marudzę. Rozpoczął się nowy sezon obrad Rady Miasta.

Tytuł 127

Opowiadał mi ktoś, kto był w Nowej Zelandii, że tam do najbardziej poszukiwanych przez firmy Head hunterskie (doradzctwo personalne jakoś brzmi mniej adekwatnie) zawodów należy zawód nauczyciela. Po końcu roku szkolnego firmy te, mające zlecenia od pracodawców, wyruszają w kraj i "łowią" najlepszych nauczycieli proponując im atrakcyjne i konkurencyjne pensje. Jeśli nauczyciel jest zainteresowany, pakuje swój dobytek i rodzinę i wyjeżdża tam, gdzie mu lepiej płacą. To tak a propos wypowiedzi jakiegoś, pożal się Boże, polityka czy związkowca, który powiedział, że hańbiące Polskę są pensje dla nauczycieli. A może rząd powinien się odczepić od wszelkich regulacji jakichkolwiek pensji i wtedy byłoby normalniej. Mielibyśmy na przykład dobrych  i lepszych nauczycieli a źli staliby się, dajmy na to, dobrymi policjantami czy sprzedawcami.

PS Mogę, niestety, coraz mniej robić w sprawach bonu edukacyjnego, ponieważ nie mam praktycznie żadnego poparcia w Radzie Miasta.  Ci, których uważałam za sprzymierzeńców, teraz  interesują się czymś innym. Wydaje się, że bon był dla nich raczej "medialną rybką", niż sprawą do załatwienia.

Tytuł 128

Sejm, w pośpiechu, przegłosowuje coraz większe idiotyzmy. Wygrywają te środowiska, które mają bardziej aktywne grupy nacisku. W głowie się nie mieści, że zamiast zlikwidować Kartę Nauczyciela – rozbudowano jej zakres i usankcjonowano istnienie.

Kolejną sprawą, która wzbudziła protest pracodawców i nie za bardzo wiadomo, komu miała się przysłużyć to przedłużenie urlopów macierzyńskich.  Polityka prorodzinna państwa nie może jedynie ograniczać się do systematycznego ich wydłużania.

Doświadczenia z lat 1999 – 2006 wskazują, że przepisy regulujące wymiar urlopów macierzyńskich ulegały w tym czasie istotnym modyfikacjom. Ostatnich zmian dokonano na mocy noweli Kodeksu pracy, przyjętej przez Sejm w dniu 18 października ubiegłego roku. Wymiar urlopu macierzyńskiego podniesiony został wówczas o 2 tygodnie. Zwiększono także o 2 tygodnie wymiar urlopu przysługującego na warunkach urlopu macierzyńskiego.

Brak analizy obrazującej wpływ wprowadzonych w 2006 r. rozwiązań na dzietność kobiet, uniemożliwia tak naprawdę ocenę szans na realizację celów przewidzianych w przedłożonym do zaopiniowania projekcie sejmowym. 

Problem jest o tyle istotny, że o sytuacji kobiet na rynku pracy decydują w znaczącym stopniu postawy pracodawców. Piszę to, jako kobieta, ale także jako pracodawca. Wpływ mają na tę sytuację  trudności organizacyjne powstające w związku z dłuższą absencją pracownika. Trzeba mieć  świadomość, że zbytnie wydłużanie urlopów macierzyńskich jest tylko z pozoru rozwiązaniem korzystnym i atrakcyjnym dla kobiet, kiedy faktycznym jego rezultatem może być dalsze pogorszenie ich sytuacji na rynku pracy.

Przy ocenie skutków podwyższenia wymiaru urlopu macierzyńskiego warto uwzględnić wskaźnik zatrudnienia wśród polskich kobiet, który w latach 1994 – 2006 spadł z poziomu 44 proc. do niespełna 40 proc. Oznacza to, że pod względem aktywności zawodowej kobiet jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej.

Badania wskazują, że kraje z niższym wskaźnikiem zatrudnienia kobiet notują niższy wskaźnik dzietności. W Holandii, Irlandii, czy w Niemczech, wymiar urlopów macierzyńskich nie przekracza 14 tygodni, wskaźniki zatrudnienia kobiet wynoszą od 45 do 53 proc., a wskaźniki dzietności są wciąż wyższe niż w Polsce.

Polityka prorodzinna państwa powinna koncentrować się na promowaniu elastycznych form zatrudnienia i organizacji czasu pracy, rozbudowaniu systemu opieki nad dzieckiem, wprowadzeniu refundacji kosztów opieki przedszkolnej (np. ze środków Funduszu Pracy) a przede wszystkim stworzeniu zachęt w postaci ulg podatkowych.

A jaki jest finansowy aspekt proponowanych zmian. Podwyższenie wymiaru urlopów macierzyńskich wiąże się  z wydłużeniem okresu pobierania zasiłku macierzyńskiego, finansowanego w ramach środków na ubezpieczenia społeczne. W konsekwencji wzrost wydatków z tytułu wydłużonego o 2 tygodnie urlopu macierzyńskiego wyniesie w 2008 r. ok. 154 mln zł, zwiększając tym samym deficyt Funduszu. Pozorność działań jest przerażająca. Znów ktoś zamiast "becikowego" wymyslił akcję, która nie wiadomo komu ma służyć i na kim wywrzeć wrażenie. Najprawdopodobniej na wyborcach?!

Tytuł 129

Patrząc z pozycji naziemnych wybory są możliwe. Biorąc pod uwagę to z kim rozmawia a z kim nie rozmawia przewodniczący PO Kraków – część  radnych PO (i być może PIS) jest przekonana, że już powinni pakować manatki i przenosić się do hoteli sejmowych.  Nawiasem mówiąc, łatwiejsze dla niektórych trzydziestolatków będzie dostanie się do Sejmu niż na przykład ukończenie studiów (w dzisiejszych czasach, kiedy wystarczy tylko chcieć!). Dziwne mam te swoje kategorie. Nieustająco, co by nie powiedzieć po tylu latach, pożal się Boże "praktyki politycznej", uważam, że najpierw trzeba cokolwiek w życiu dokonać, czytaj popracować, poczytać, pomyśleć, aby móc działać w polityce czytaj dysponować pieniędzmi publicznymi, tworzyć prawo, sprzyjać inwestycjom i inwestorom etc.  Nie będę powtarzała tego, o czym już kiedyś wspominałam przypominając Maxa Webera: niektórzy żyją z polityki a niektórzy dla polityki. Tylko pozostaje pytanie, czy gdziekolwiek zostali jeszcze ci, którzy wiedzą co jest dobre dla Polski. Coś tak patetycznie zabrzmiało, ale jak rozmawiam z ludźmi to jeszcze wielu tak myśli, ale ci, o ironio losu, nie chcą brać udziału w politycznych igrzyskach próżności.

Motyl

"Pewnego razu przyśniło mi się, że ja, Czuang-tsy, jestem fruwającym sobie, tu i tam, radosnym motylem. Było mi bardzo dobrze, nie miałem żadnych życzeń i nic nie wiedziałem o Czuang-tsy. Nagle przebudziłem się i spostrzegłem, że znów jestem prawdziwym i rzeczywistym Czuang-tsy. I teraz nie wiem, czy ja jestem Czuang-tsy, któremu przyśniło się, że jest motylem, czy też jestem motylem, któremu sni się, że jest Czunang-tsy. Oczywiście między motylem i Czunang-tsy istnieje różnica, ale to dlatego właśnie mówimy, że fenomeny są zmienne."

Taoistyczna przypowieść Czuang-tsy, chińskiego kontynuatora Lao-tsy starożytnego twórcy taoizmu. Człowiek żyjący w harmonii z tao : "Istotą dosokonałego zrozumienia życia jest to, aby nie troszczyć się o rzeczy dla życia zupełnie niepotrzebne."

Czarne łabędzie

Dzisiaj moi znajomi byli dość zdenerwowani tym, co dzisiaj dzieje się na polskiej giełdzie, która  przeżywa najsilniejszą wyprzedaż od maja – czerwca 2006 r.

W ciągu ostatnich kilku tygodni przez światowe rynki kredytowe i rynki akcji przetacza się fala wyprzedaży. Przyczyną są złe informacje ogłaszane przez fundusze inwestujące na rynku tzw. podstandardowych kredytów hipotecznych w USA. Nastąpił poważny kryzys zaufania.
Kiedy trwała prosperity, a stopy były niskie czyli kredyt był tani, następował ciągły wzrost cen nieruchomości. Zachęcało to banki do udzielania ryzykownych pożyczek dla mało wiarogodnych klientów, gdyż mogły one liczyć, że nawet, jeśli kredytobiorca będzie miał finansowe problemy, to będzie mógł sprzedać lokum i oddać bankowi pieniądze W 2006 r. zaczęły bankrutować firmy udzielające kredytów, gdy ich klienci przestawali regulować długi. Kryzys na rynku nieruchomości mieszkaniowych stał się faktem − gwałtownie zwiększyły się zapasy niesprzedanych lokali, zaczęły spadać ich ceny. Uważano jednak, że kryzys ten nie rozprzestrzeni się on na inne rynki i nie doprowadzi do recesji w gospodarce USA dopóty, dopóki wzrost wydatków konsumentów jest podtrzymywany przez ich rosnące dochody i korzystne perspektywy na rynku pracy.

W ostatnich tygodniach okazało się, że kryzys na rynku nieruchomości mieszkaniowych w USA ma swoje reperkusje finansowe także dla instytucji europejskich. Na początki lipca piąty pod względem aktywów bank inwestycyjny Bearns i Stearns ogłosił, że dwa zarządzane przez niego fundusze inwestycyjne, które lokowały w obligacje zastawione pożyczkami hipotecznymi, są niewypłacalne. Następnie europejskie fundusze, działające na tym rynku zaczęły ogłaszać swoje straty. W ostatnim tygodniu lipca niemiecki mały bank IKB, oszacował straty na 5 mld euro. W tym samym czasie do bankrutów dołączyła też firma American Home Mortgage, jedna z największych firm specjalizujących się w udzielaniu pożyczek na rynku nieruchomości (58 mld dolarów udzielonych pożyczek hipotecznych). W obliczu tych wydarzeń kryzys zaczął przenosić się na inne segmenty rynku kredytowego. Banki w USA zaczęły podnosić standardy udzielania pożyczek i jednocześnie ograniczać ich ilość.

No i jesteśmy w Polsce. Reagujemy tak, jak reszta świata. Przypomniało mi się, że profesor Nassim Nicholas Taleb w swojej książce "Ślepy traf. Rola przypadku w sukcesie finansowym" napisał, że uważa za szarlatanów tych, którzy twierdzą, że potrafią przewidzieć, co się będzie działow gospodarce. Jest to tzw. zjawisko czarnych łabędzi, czyli rzadkich i trudnych do przewidzenia zdarzeń, które wpływają na gospodarkę. No więc jak: sprzedawać czy nie??

Męskie zwierzenia

Spotkałam znajomego, którego lubię. Mieszka, od dwóch lat, w Anglii. Jest tam z całą rodziną. Mieszka w przemysłowej części Anglii.

Spotkałam go, poszliśmy na kawę i nagle, z wielką pasją i namiętnością w głosie, mój ulubiony znajomy zwierzył się: "wiesz, mówi on, ja tak naprawdę nie lubię pracować, o tak, posiedzieć sobie z piwkiem, gazetę poczytać, pogadać o polityce – to lubię, ale pracować to nie za bardzo."