Pamiętniczek w czasie pandemii.

Wczoraj rząd przesłał do krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego TIRy … ze sprzętem o wartości 3,5 miliona złotych. Wymieniono, co dostanie szpital:  20 tys. fartuchów, pół miliona rękawic nitrylowych, pół miliona masek chirurgicznych, 10 tys. przyłbic, 100 tys. czepków
10 tys. kombinezonów ochrony biologicznej.

Szanowni Państwo prawie półtora miesiąca  od czasów ogłoszenia pandemii!!.

Nie wiemy, dlaczego teraz: czy zakupiono, czy wcześniej nie można było tego kupić. Nie wiem.

W każdym razie społeczeństwo zorganizowało się szybciej. No więc może , jeśli suweren jest taki zorganizowany, a rząd działa tak opieszale – to po co nam rząd?

Postaram się opisać, jak zadział suweren – zresztą jeden z wielu.

Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła stan pandemii nowego koronawirusa, alarmując o rosnących zakażeniach na świecie i niezdecydowanych działaniach rządów. Dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus oświadczył, że spowodowana koronawirusem SARS-CoV-2 choroba COVID-19 może być określana jako pandemia. Tyle. I zaczęło się . Wyznaczono szpitale, które miały podjąć pracę z ludźmi chorymi.

W sobotę 14 marca dostałam telefon od rzeczniczki Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, która zwróciła się z prośbą o znalezienie kogoś, kto przygotuje maseczki bawełniane dla personelu.

Wcześniej odbyłam rozmowę w sprawie pomocy dla krakowskich szpitali z panią dr Katarzyną Góralczyk. Najpierw szyło maseczki parę osób, potem okazało się, że równolegle taką akcję podjęła grupa osób „Maseczki dla krakowskich medyków”. Dr Góralczyk powiedziała mi, że trzeba sprowadzić, kupić  dla Krakowa ochronne przyłbice  produkowane w Pile przez tamtejszego właściciela drukarek 3D. I że są one w miarę tanie, ale kasa potrzebna .  Tak więc stałam się początkiem i najważniejszym fundraiserem akcji . dziennie robiłam dziesiątki telefonów do różnych ludzi, w tym prezesów spółek, zamożnych obywateli Krakowa.

W czwartek 19 marca dostałam telefon z Francji od człowieka, który powiedział,  że pod Krakowem jest szwalnia jego kuzyna, która mogłaby włączyć się w szycie bawełnianych maseczek. I tak się stało. Dostaliśmy parę tysięcy przepięknie uszytych maseczek od pana Mateusza R. – właściciela szwalni (z ich materiałów).Zaczęłam si e zastanawiać nad drukarkami 3D. Przecież w Krakowie musi być to samo, co w Pile. Musi być i u nas sprzęt. Najpierw myślałam, żeby były drukowane ustniki do respiratorów, które są jednorazowe, a potrzeba ich mogłaby się okazać ogromna. Toteż 17 marca zadzwoniłam o 8.oo rano (nie mogłam się doczekać ranka) do profesora z AGH – prosząc go, aby zwołał na AGH ludzi od drukarek 3D i żeby zaczęli się przygotowywać do pracy.  Profesor skontaktował się (na moją prośbę) ze Szpitalem Uniwersyteckim i studenci z Koła Naukowego przekazali maski, które mieli do szpitala. W czwartek dostałam od profesora namiary telefoniczne na asystenta AGH mgr Jacka Wesoła, z którym zaczęliśmy działać.

Wcześniej jeszcze obdzwoniłam wszystkie miejsca, gdzie mogły być drukarki 3D (także i firmy prywatne, które bardzo chętnie deklarowały swoją pomoc).

Zaczęła się produkcja z jednej strony szycie maseczek bawełnianych, z drugiej – przyłbic.

Ja zbierałam pieniądze na wkłady do drukarek-na filament. Wszyscy pracowali oczywiście charytatywnie.

Potem odbyła się regularna dystrybucja.  Moje mieszkanie przekształciło się w mini-centralę.  Pani dr Góralczyk na rowerze rozwoziła maseczki bawełniane, a pracownicy i studenci AGH (potem doszła Politechnika) przyłbice (oczywiście własnymi autami).

Rozwoziliśmy wszędzie: przede wszystkim do szpitali, Domów Pomocy Społecznej, straży miejskiej, policji.

Wydzwaniałam nie tylko do potencjalnych (w potem niekiedy rzeczywistych ) sponsorów, ale i do miejsc, gdzie nasza pomoc byłaby potrzebna. Między innymi trafiłam do szpitala im. Narutowicza, gdzie, jak mi powiedziano , mają tylko 100 przyłbic i koniec. W ciągu paru dni dostali prawie tysiąc przyłbic i od AHG wypożyczony sprzęt do mierzenia temperatury.

W międzyczasie mini-centrali przygotowywałam wykłady dla swoich studentów.  Praca niebywale wymagająca. Wymyśliłam wersję, jak myślę, bardzo wygodną dla studentów: nagrywałam po prostu do PowerPointów, do każdego slajdu – komentarz. Studenci pochwalili, a praca dla mnie wielogodzinna.

Podsumowując: jak obliczyłam: nasza praca to ponad 25 tysięcy przyłbic i tysiące maseczek.

Patrząc na ofertę rynku: wypracowaliśmy sprzęt o wartości ponad 700 tysięcy złotych. Jak na grupę społeczników – to, jak myślę, całkiem nieźle.

Teraz  wciąż nie jest doskonale, ale sprzęt rządowy uzupełni to, czego nam się nie udało.

Autor

jantos

Przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; cały czas pracuję na Uniwersytecie Jagiellońskim (lubię moją pracę ze studentami, oni chyba też ze mną ;) ); jestem członkinią Komisji Historii Medycyny PAN; od 2002 roku jestem radną miasta Krakowa (byłam wiceprzewodniczącą Rady Miasta, przewodniczącą Komisji Kultury). Więcej biograficznych informacji na www.jantos.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *